Z każdym dniem premiera nowych Pokemonów wygląda gorzej. W obozie Sword/Shield bardzo źle się dzieje
Kiedy nawet japońska społeczność fanów Pokemon przejawia zaniepokojenie, coś jest na rzeczy. Miłośnicy serii z każdym dniem dowiadują się kolejnych złych informacji na temat nadchodzących produkcji. Zdaje się, że w Pokemon Sword oraz Pokemon Shield więcej rzeczy zabraknie, niż będzie obecnych.
Na samym początku dowiedzieliśmy się, że w Pokemon Sword oraz Pokemon Shield nie będzie można zaimportować wszystkich stworków z poprzednich generacji. Na ponad 800 gatunków Poków, tylko część pojawi się w grze. Jak duża? Tego nie wiadomo. W Nintendo oraz Game Freak nabrali wody w usta. Kontrowersyjną decyzję producenci gry tłumaczą kosztownym czasem pracy oraz wyśrubowanym kalendarzem.
Pokemon Sword/Shield to z technologicznego punktu widzenia zupełnie nowa generacja programu. Co za tym idzie, każdy stworek znajdujący się w grze musi zostać stworzony na nowo, kompletnie od zera. Model, animacje, efekty specjalne - wszystko to zajmuje zasoby studia Game Freak, które wcale nie jest tak duże i liczne jak można by przypuszczać. Stąd kontrowersyjna decyzja o ograniczeniu łącznej liczby Poków, jakie można zaimportować z poprzednich gier.
Problem polega na tym, że fani wciąż nie dostali listy kompatybilnych Pokemonów.
Prowadzi to do sytuacji, w której trenerzy z ulubieńcami rozwijanymi od pierwszej generacji nie są pewni co do przyszłości swoich stworków. Weteran posiada Metagrossa o idealnych statystykach, którym wygrał setki sieciowych pojedynków i który jest dla niego cenniejszy niż jakikolwiek inny Pokemon? Nie jest pewne, czy Sword/Shield pozwoli na jego dalszą karierę. Wszystko zależy od arbitralnej decyzji deweloperów.
Jednocześnie Nintendo jak gdyby nigdy nic reklamuje zamówienia przedpremierowe na nowe gry w cyfrowym eShopie. Firma tylko dolewa tym oliwy do ognia. Bez oficjalnej listy wspieranych Pokemonów dla wielu fanów serii to jak zachęcanie do kupna kota w worku. Najpierw mają wyłożyć niemałe pieniądze, a potem trzymać kciuki za to, aby ich ulubione Poki dostały odświeżone wersje. Nawet japońska społeczność zwróciła uwagę na ten dyskusyjny etycznie problem. To niezwykłe o tyle, że jako konsumenci, Japończycy są o wiele mniej werbalni i roszczeniowi względem Europejczyków czy Amerykanów.
Do Pokemon Sword i Pokemon Shield nie wrócą ponadto świetne pomysły z wcześniejszych gier.
Graczy boli, że zabraknie Mega Ewolucji. Świetnie przyjęte przez społeczność metamorfozy stworków zostaną wykastrowane, jak gdyby nigdy ich nie było. Mega Charizard X? Mega Alakazam? Mega Mewtwo Y? Nie, nigdy nie słyszeliśmy. Szkoda, bo Mega były naprawdę efektownymi, naprawdę emocjonującymi elementami rozgrywki. Uwielbiałem moment, w którym mój Gyarados zamieniał się w Mega Gyaradosa.
Kolejnym wielkim nieobecnym będą Z-Moves. To efektowne, potężne ataki wynikające z wyjątkowej mocy oraz wyjątkowego zespolenia trenera i stworka. Używanie ich było samą przyjemnością. Odblokowanie nowego Z-Move dawało dziką frajdę. Niestety, tego typu urozmaiceń również zabraknie w Pokemon Sword oraz Pokemon Shield. Game Freak nawet nie podaje powodu, dla którego obcina tę zawartość. Nie będzie i już. Więcej animacji to więcej pracy, dajcie nam spokój.
Nie ma także co liczyć na Ultra Beasts.
Ultra Beasts to międzywymiarowe potwory (?!) pochodzące z kosmosu (?!?!), których nie da się złapać tak jak tradycyjne Pokemony. Ich nieobecność jest zastanawiająca o tyle, że to właśnie Ultra Beasts jak ulał pasowałyby do kooperacyjnych rajdów, które pojawią się w Pokemon Shield oraz Pokemon Sword. Zamiast walczyć z większymi wersjami standardowych Poków, gracze wspólnie toczyliby bitwy z kosmicznymi bestiami o unikalnym wyglądzie. Mniam.
Zamiast wielkich i potężnych bestii Game Freak wprowadza dosyć prostacki mechanizm Dynamax powiększający do rozmiarów Godzilli standardowe stworki. Jego ciekawszym rozwinięciem jest Gigantamax - wariacja nowej mechaniki, która nie tylko powiększa, ale również zmienia wizualnie Pokemony oraz daje im unikalne ataki. Liczba stworków kompatybilnych z techniką Gigantamax będzie jednak mocno ograniczona. Na ten moment znamy trzy gatunki, które wspierają ulepszony system.
Najprawdopodobniej zabraknie także regionalnych odmian doskonale znanych stworków z wysp Alola.
Na to wszystko nakłada się cichy sabotaż Pokemonów ze strony Game Freak.
Game Freak od dłuższego czasu stara się uniezależnić od marki Pokemon. Studio priorytetowo traktuje autorskie projekty niepowiązane ze stworkami Nintendo. To nie żadne zakulisowe plotki, ale oficjalne stanowisko deweloperów. Z tego powodu nad Pokemon Sword oraz Pokemon Shield pracowała „ekipa B”, podczas gdy najzdolniejsi pracownicy studia koncentrują się na zupełnie innym projekcie - grze o roboczej nazwie Town.
Studio najzwyczajniej w świecie nie ma zasobów, aby stworzyć nową, wielką i rozbudowaną grę z Pokemonami na miarę pełnych możliwości Switcha. Gdy deweloperzy zdali sobie sprawę, że przed Gwiazdką nie są w stanie przenieść całej zawartości z poprzednich odsłon, w tym wszystkich stworków czy mega ewolucje, zadecydowano o użyciu sekatora. Zamiast opóźnić premierę, Sword oraz Shield będzie wybrakowane, niepełne i pod wieloma względami rozczarowujące.