DJI Osmo Pocket, czyli kamera 4K z gimbalem, którą zmieścisz w kieszeni - recenzja
DJI Osmo Pocket to najmniejsza na świecie kamera 4K wyposażona w prawdziwy gimbal. Sprzęt szokuje miniaturowym rozmiarem, ale czy idzie a nim jakość obrazu?
Gimbale to urządzenia, które w ostatnich latach dosłownie zrewolucjonizowały świat wideo, zwłaszcza ten amatorski i półprofesjonalny. Sprzęt, który przez lata był widziany tylko na planach filmowych, nagle zaczął być miniaturyzowany i sprzedawany w przystępnych cenach. Idealna stabilizacja realizowana przez trzy silniczki i żyroskopy nagle trafiła pod strzechy.
Dziś dobry gimbal przeznaczony do lekkiego aparatu kupimy już za ok. 2–3 tys. zł, a rewelacyjne gimbale mobilne kosztują 600 zł. Chińscy producenci proponują nawet dwukrotnie tańsze rozwiązania. To sprawia, że gimbale przestały być jakąkolwiek ekstrawagancją.
Wtem pojawia się ona: DJI Osmo Pocket. To jak kamera z drona, tyle że do nagrywania z poziomu ziemi.
DJI nie jest nowicjuszem w kwestii małych kamer i gimbali. Ten producent od lat rozwija obie kategorie sprzętu w segmencie dronów, w którym stał się niekwestionowanym numerem jeden. DJI Mavic 2 Pro pokazuje, jak dobrą jakość może mieć miniaturowa kamera z dobrym oprogramowaniem.
DJI Osmo Pocket to próba przeniesienia kamery drona na ziemię. Kamerka jest niesamowicie zminiaturyzowana i aż trudno uwierzyć, że w tak małym urządzeniu mieści się prawdziwy, mechaniczny, trójosiowy gimbal.
Co potrafi DJI Osmo Pocket? Zaskakująco dużo.
Sercem urządzenia jest matryca o rozmiarze stosowanym w smartfonach oraz w dronach DJI (przekątna 1/2,3 cala). Ma ona rozdzielczość 12 megapikseli i nagrywa obraz 4K z maksymalnym bitrate’em 100 Mb/s.
Wbudowany obiektyw ma ogniskową o ekwiwalencie 26 mm i światło f/2.0. Szkoda, że zabrakło nieco szerszego kąta widzenia (chociażby 24 mm) i nieco lepszego światła (np. f/1.5, jak w najlepszych smartfonach), ale prawdopodobnie jest to kompromis podyktowany ekstremalną miniaturyzacją konstrukcji.
Do wyboru mamy kilka trybów działania:
- zdjęcia (12 megapikseli, w tym RAW w formacie DNG),
- filmy (4K w klatkażu od 24 do 60 kl./s, bądź Full HD maksymalnie w 120 kl./s),
- slow-motion (niestety z pokaźnym cropem obrazu),
- timelapse (ze świetną opcją motion timelapse, przesuwającą automatycznie obiektyw z punktu A do B),
- panorama.
DJI Osmo Pocket obsługuje się łatwo, ale tylko w trybie automatycznym.
Osmo Pocket ma tylko dwa przyciski na obudowie (włącznik i nagrywanie), a wszystkie zmiany wprowadzamy na malutkim dotykowym ekranie o przekątnej 1 cala. Ma on niemal kwadratowe proporcje, ale filmy są zapisywane w standardowym formacie, przez co nie widzimy boków kadru na podglądzie. Można jednak wymusić tryb wyświetlania letterbox, choć wtedy obraz na ekranie staje się nieakceptowalnie mały.
Cały interfejs obsługujemy gestami i niestety nie jest to szczyt wygody. W trybie automatycznym całość jest banalnie prosta w obsłudze, ale poziom skomplikowania rośnie wraz z zagłębianiem się wewnątrz ustawień. A tych jest naprawdę wiele, zwłaszcza po ostatniej aktualizacji oprogramowania, która wniosła tryb profesjonalny dostępny bez zewnętrznej aplikacji na smartfonie.
Jeśli zdecydujemy się nagrywać w płaskim profilu obrazu D-Cinelike (tak, jest taka możliwość), a do tego w trybie manualnym, gdzie możemy sterować czasem migawki i czułością ISO, nawarstwienie elementów interfejsu robi się problematyczne. Wszystko da się obsłużyć gestami, ale łatwo się w nich pogubić, szczególnie z uwagi na fakt, że ekran jest malutki.
Największa wada? Brak lub mała dostępność akcesoriów.
Najważniejszym elementem na obudowie jest specjalny port, do którego możemy podłączyć dwie przejściówki dołączone do zestawu: z USB-C lub ze złączem Lightning. Dzięki temu możemy podłączyć kamerę do gniazda smartfona i skorzystać z aplikacji DJI Mimo, w której obsługa kamery jest znacznie wygodniejsza. Niestety mały port nie trzyma kamery z wystarczającą sztywnością, przez co takie połączenie jest dość niewygodne.
Zdecydowanie nie jestem fanem korzystania z DJI Osmo Pocket wraz ze smartfonem, bo zaburza to całą koncepcję na miniaturowe urządzenie.
Obudowa Osmo Pocket mieści też port USB-C do ładowania wbudowanego akumulatora. Jest tu też slot na kartę microSD i… to już koniec. Zabrakło jakiegokolwiek mocowania statywowego. Największym nieobecnym jest jednak port mikrofonu, przez co jesteśmy zdani tylko na wbudowane mikrofony o dość przeciętnej jakości. Standardowa przejściówka z USB-C na minijack niestety nie działa, choć DJI sprzedaje własny, dość kosztowny adapter.
DJI ma w ofercie dużą bazę akcesoriów rozszerzających możliwości kamery. Do tego pojawia się coraz więcej akcesoriów firm trzecich, dodających np. mocowanie do systemu GoPro. Widać, że rodzi się tutaj rynek ze sporym potencjałem, choć na razie jest to rynek raczkujący. Moim pierwszym zakupem do DJI Osmo Pocket byłyby filtry ND, które pozwoliłyby zachować odpowiedni czas migawki przy nagrywaniu w słońcu.
Jak sprawdza się DJI Osmo Pocket w praktyce?
Świetnie! Kamera jest tak mała, że w ogóle nie zwraca na siebie uwagi, dzięki czemu można nią filmować w miejscach, gdzie zazwyczaj stwarza to problemy.
Do tego Osmo Pocket jest tak mała, że zawsze zabierałem ją przy wyjściach z domu. Nawet z dołączonym etui kamerka mieści się w kieszeni kurtki, czy wręcz spodni. Nie ma wymówki, żeby nie zabrać jej z sobą.
To właśnie miniaturyzacja jest największą zaletą DJI Osmo Pocket. A co jest największą wadą? Zdecydowanie system obsługi. Chciałbym zobaczyć na obudowie joystick do sterowania gimbalem, złącze mikrofonu i mocowanie statywowe lub do systemu GoPro.
Interfejs pozwala wybrać jeden z trzech sposobów działania gimbala: standardowy, z zablokowaną osią tilt i tryb FPV pozwalający na nachylanie kamery również w osi roll. Do tego mamy do wyboru dwie szybkości podążania. Kamera potrafi też śledzić obiekty i twarz, ale w tym trybie bardzo łatwo się gubi.
Sama jakość obrazu jest bardzo uczciwa w tej klasie sprzętu. Wypada tak, jak kamery dronów DJI, a przecież można z nich wycisnąć cuda. I choć mamy tu typowo mobilne podzespoły, to dzięki płaskim profilom obrazu i bardzo dobrym zdjęciom RAW świadomy twórca wyciśnie z DJI Osmo Pocket więcej niż ze smartfona.
Wbudowany akumulator wystarcza na niecałe 2 godziny nagrywania w 4K, co jest dość typowym wynikiem. Niestety nie możemy go wymienić, więc poza domem jesteśmy zdani na powerbanki.
Dla kogo właściwie jest kamera DJI Osmo Pocket? Czy warto wybrać ją zamiast gimbala mobilnego?
DJI Osmo Pocket to sprzęt dla youtuberów, vlogerów i podróżników, którym zależy na jak największej miniaturyzacji sprzętu. Urządzenie sprawdzi się też u bardziej zaawansowanych filmowców, którzy wiedzą, jak wykorzystać tryb manualny i płaski profil obrazu.
A co, jeśli jesteś zwykłym użytkownikiem, który chce mieć wydajną stabilizację w filmach z wakacji, a jednocześnie liczy na pełną automatykę? W takim przypadku lepszym zakupem będzie gimbal mobilny, np. DJI Osmo Mobile 2.
Taki gimbal do smartfona kosztuje 600 zł, czyli aż o 1 tys. zł mniej od kamery DJI Osmo Pocket, a zapewni równie dobrą stabilizację. Jakość obrazu będzie oczywiście zależała od twojego smartfona. Stracimy też ekstremalną miniaturyzację, ale przecież gimbal mobilny też nie należy do dużych urządzeń.
Podsumowując, DJI Osmo Pocket to świetne rozszerzenie (ale nie zastępstwo!) arsenału vlogera lub zaawansowanego filmowca. To sprzęt do zadań specjalnych, który nie zastąpi jakością aparatu, ale sprawdzi się tam, gdzie aparat sprawi trudności. Widzę w tej kategorii urządzeń duży potencjał. Kto wie, może za kilka lat podobne rozwiązania zupełnie zastąpią kamerki sportowe pokroju GoPro.