Szczoteczka do zębów powiedziała mi ostatnio coś ważnego. Za to mój zegarek zwykle przynudza
Coraz więcej osób korzysta z inteligentnych wag, smartwatchy czy zaawansowanych szczoteczek elektrycznych. Niektóre gadżety reagują bezpośrednio na to, co robimy, inne pomagają nam gromadzić informacje o sobie i na ich podstawie podejmować decyzje.
Przełomy w leczeniu groźnych chorób, terapie z wykorzystaniem komórek macierzystych, lepsze zrozumienie genetyki. Technologia w służbie zdrowia pozwala medycynie przeć naprzód w zawrotnym tempie, a przeciętnemu Kowalskiemu lepiej o siebie zadbać każdego dnia. Lepsze zrozumienie swojego ciała, tego, co się z nim dzieje, co mu służy, a co wręcz przeciwnie, może nam pomóc lepiej się o nie zatroszczyć.
Inteligentne gadżety zdrowotne są coraz bardziej zaawansowane.
Już od jakiegoś czasu możemy korzystać z technologii, które mają nam pomóc żyć zdrowiej, lepiej, dłużej. Część gadżetów przede wszystkim pomaga w zbieraniu informacji. Inteligentne wagi nie tylko podają nam naszą masę w pięciu różnych systemach metrycznych, ale też informują o zawartości tkanki tłuszczowej w ciele, wody, mięśni czy o wadze naszych kości. Dzięki nim mamy wiedzieć, czy wylewanie przez nas siódmych potów na siłowni przynosi pożądane rezultaty.
Aplikacje, które mają nam pomóc prowadzić zdrowsze życie, często nie są w stanie same wykonać żadnych pomiarów, ale opierają się na tym, co do nich wpiszemy. Popularne apki do notowania pochłanianych posiłków mają nam pomóc kontrolować liczbę spożywanych kalorii, skrupulatne karmienie algorytmów długością okresu, opatrzoną temperaturą ciała i dodatkowymi informacjami ma pomóc nam zajść w ciążę lub niechcianej ciąży uniknąć.
Na nieco innej zasadzie działają gadżety reagujące na to, co robimy. Smartwatche i inteligentne opaski nie tylko mierzą długość i jakość snu, a na koniec przedstawiają raport naszej aktywności fizycznej w perspektywie całego miesiąca, ale też na bieżąco pokazują nasze tętno. Te mierzące kroki zaganiają nas do dreptania, jeśli wykryją, że zbyt długo siedzimy.
Elektroniczne szczoteczki do zębów, takie jak np. ostatnio testowany przez nas model Oral-B Genius, nie tylko składają miesięczne raporty, ale też uczą nas lepiej dbać o higienę jamy ustnej. Informują, jak długo mamy szczotkować zęby, analizują czy nie pomijamy jakichś stref i wszczynają alarm, kiedy zamiast dbać o dziąsła, szkodzimy im, za mocno na nie naciskając.
Informacja to potęga, ale nawet ją można przedawkować.
To, że mamy więcej danych, nie zawsze oznacza, że podejmujemy lepsze decyzje. Czasami liczba danych może odwracać uwagę od kluczowych informacji i spowodować, że za bardzo skupiamy się na mniej istotnych szczegółach. Mamy tendencje do myślenia, że jeśli zbierzemy więcej informacji, nasze decyzje będą lepsze. Nie zawsze. Badania pokazują, że mamy tendencję do przeceniania wartości informacji, szczególnie tych, które nie są nam znane od początku.
Wiele smartwatchy czy opasek ma opcję mierzenia faz snu, którą co prawda śledzę z zainteresowaniem i zapartym tchem, ale... no właściwie nic potem nie robię z tą informacją. Podobnie jest, jeśli chodzi o skład tłuszczu w stosunku do mięśni. Przeciętnej osobie niewiele to mówi, ponad to, co zwykle sama wie — powinna więcej ćwiczyć i odstawić wreszcie te chipsy.
Musimy wiedzieć, do czego potrzebujemy danej technologii, w czym ona ma nam pomóc i jak my mamy z niej skorzystać z najlepszym skutkiem. Nie każdy, do tego, żeby się zmotywować, musi znać co rano procent wody w organizmie. Nie każdy musi wiedzieć, ile czasu w nocy bujał w fazie REM. Nie każdy musi myć zęby... wróć. Myć zęby musi myć każdy. Choć może raporty miesięczne nie każdemu się przydadzą, to już informacja o tym, że za mocno naciskamy na dziąsła lub dość długo szczotkujemy zęby, jest praktycznym i natychmiastowym komunikatem, któremu raczej nie grozi nadmierne analizowanie.
Technologii w służbie zdrowia jest już dużo, a z czasem będzie jej coraz więcej. Jest przydatna, potrzebna i może poprawić nasze życie i zdrowie, warto jednak zdawać sobie sprawę z tego, że niesie ze sobą także pułapki i przynajmniej części z nich próbować uniknąć.
* Tekst powstał we współpracy z marką Oral B.