REKLAMA

Nowy iPhone przegoni konkurencję za sprawą szybkiego ładowania bezprzewodowego

Jeśli wierzyć najnowszym informacjom, jeszcze nieoficjalnym, od premiery nowego iPhone’a dzielą nas prawie równe 3 tygodnie. Nowy iPhone ma być szybszym iPhone’em.

Nowy iPhone zaoferuje szybkie ładowanie bezprzewodowe.
REKLAMA
REKLAMA

I wcale nie mówię tu o szybkości układów scalonych napędzających smartfona, choć te również będą bez wątpienia szybsze od ubiegłej generacji produktów Apple’a. Mówię o ładowaniu. A jeszcze konkretniej: o ładowaniu bezprzewodowym.

Ubiegłoroczny iPhone X oraz iPhone 8 i 8 Plus po raz pierwszy w historii marki wprowadziły ładowanie bezprzewodowe. Trudno przecenić wpływ tej decyzji na rynek. Choć bezprzewodowe ładowanie jest z nami od lat, dopiero po premierze ładowanych w ten sposób iPhone’ów jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać stosowne akcesoria. Sieci sklepów i kawiarni zaczęły montować w swoich stolikach ładowarki bezprzewodowe. I chyba nie ma producenta samochodów, który nie zapowiedziałby (albo już nie posiadał) w swojej gamie modeli bez tacki z ładowaniem Qi.

Jeśli jednak chodzi o samą jakość tego ładowania w ubiegłorocznych iPhone’ach, to… cóż, pozostawiała ona wiele do życzenia. Bo co z tego, że możemy naładować telefon bezprzewodowo, skoro odbywa się to tak powoli, że ma sens jedynie w nocy?

Posiadacze smartfonów Apple’a nie nawykli może do szybkiego ładowania pod jakąkolwiek postacią, ale wśród posiadaczy telefonów z Androidem ładowanie o mocy 5W mogło wzbudzić jedynie uśmiech politowania. Późniejsza aktualizacja co prawda podniosła wydajność iPhone’ów do 7,5W, ale to nadal mniej od konkurencji.

Nowy iPhone ma przegonić konkurencję w tym zakresie.

Według nieoficjalnych doniesień, nowy iPhone – przynajmniej jeden z trzech planowanych modeli – zaoferuje szybkie ładowanie bezprzewodowe o mocy od 10 do 15W.

To więcej niż aktualnie oferuje Samsung (9W). Apple rzekomo uzyskał taką wydolność zasilania poprzez zastosowanie cewek z miedzianym oplotem, co jednakowoż może się przełożyć na większą grubość obudowy. Ciekawi mnie, na ile te pogłoski okażą się prawdziwe, bo wszyscy dobrze wiemy, że producenci nie zwykli „pogrubiać” swoich urządzeń. iPhone z grubszą obudową, ale większym i szybciej ładującym się akumulatorem? Uwierzę, jak zobaczę.

Jeśli jednak pogłoski się potwierdzą, to może się okazać, że posiadacze iPhone’ów szybciej naładują swój telefon bezprzewodowo niż przy użyciu kabla.

Obecnie najszybszym sposobem naładowania iPhone’a jest podłączenie go do 12-watowej ładowarki od iPada, choć tempo tego rozwiązania i tak pozostaje daleko w tyle za znanymi ze świata Androida mechanizmami Quick Charge. Jeśli jednak nowy iPhone będzie się ładował z mocą 15W, powinien osiągnąć zbliżoną prędkość do przewodowych rozwiązań konkurencji.

Coś czuję, że za tę szybkość przyjdzie słono zapłacić.

Znając filozofię Apple’a, szybkie ładowanie będzie opcją. Bardzo kosztowną opcją. Osobiście obstawiam scenariusz, w którym 15-watową moc zaoferuje jedynie koszmarnie droga (i koszmarnie spóźniona) ładowarka AirPower, zaś klienci z mniej zasobnymi portfelami będą musieli się zadowolić wolniejszym standardem.

Na szczęście na rynku już dziś nie brakuje 12 i 15-watowych ładowarek niezależnych producentów. I choć dziś jeszcze żaden smartfon nie potrafi wykorzystać takiej nadwyżki mocy przy ładowaniu bezprzewodowym, to wraz z premierą nowego iPhone’a nagle może wzrosnąć na nie popyt.

A skoro o premierze mowa – niepotwierdzone informacje mówią, iż nowy iPhone zadebiutuje 12 września, zaś do przedsprzedaży trafi ledwie dwa dni później: 14 września.

REKLAMA

Sądząc po doświadczeniach ubiegłych lat, to bardzo realistyczna predykcja. Pewności nabierzemy jednak dopiero wtedy, gdy Apple roześle do mediów oficjalne zaproszenia. Co powinno nastąpić niebawem, więc nie będziemy długo trwać w niepewności.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA