Skarbówka zlituje się nad przedsiębiorcami. Koniec ze składaniem deklaracji VAT co miesiąc
Dobre wiadomości ze skarbówki to jakby zobaczyć jednorożca na ulicy. Człowiek najpierw przeciera oczy, potem się szczypie. I jak magiczny rumak nie znika, to zaczyna się poważnie martwić. Ale w tym przypadku absolutnie nie trzeba! Fiskus naprawdę wyciąga pomocną dłoń i zmienia zasady gry. Od przyszłego roku koniec z deklaracjami VAT co miesiąc.
W ostatnich latach podatek VAT mocno zyskał na znaczeniu. Tym poznawczym głównie. Bo przecież politycy musieli zakasać rękawy i zacząć zasypywać rosnącą latami dziurę. Bez tej operacji nawet najskromniejszy socjal nie byłby możliwy. A tym samym nęcenie wyjątkowo fajnym zapachem tych, którzy zazwyczaj wybierają się do urn wyborczych.
Baczniejsze oko państwa na podatek VAT nie ma jednak oznaczać ostrzejszego kursu rządowego na przedsiębiorców. Przecież żeby im się lepiej żyło, premier Morawiecki przedstawił tzw. konstytucję dla biznesu, która wraz ze swoimi nowymi zasadami ma ułatwić w Polsce życie tym, którzy postanowili wiązać koniec z końcem na własnej działalności gospodarczej.
Rząd pomaga. Raz lepiej, raz gorzej.
Z tymi rządowymi inicjatywami mającym pomagać właścicielom prywatnych firm różnie bywa. Nie wszystkie wszak pomysły są strzałem w dziesiątkę. Bywają też takie okrutnie przestrzelone. Takim przykładem, bardzo różnie ocenianym, jest obowiązujący już od lipca split payment. Zasada jest prosta: kupujący przelewa należną kwotę nie na jeden, jak do tej pory, ale na dwa rachunki. Wartość netto na jeden, a kwota należnego z tego tytułu podatku VAT – na drugi.
Najszybciej i najbardziej ochoczo na taką propozycję przystali giganci. Takie spółki jak Grupa Lotos, KGHM, czy Tauron natychmiast wydały oświadczenia informujące o wprowadzeniu u siebie split payment. A co z mniejszymi? Może być różnie. Jeżeli nie będą miały pełnej dyspozycji to wszystkich środków (bo te należne za podatek VAT automatycznie kierowane będą na inne konto), to widmo wpadnięcia w spiralę zadłużenia jest jak najbardziej realne.
Koniec z deklaracjami VAT co miesiąc.
Najnowszy pomysł skarbówki wydaje się nie nieść takich zagrożeń. W tym przypadku faktycznie możemy mówić jedynie o realnej poprawie sytuacji przedsiębiorców. Wszystkich, bez wyjątku. A to za sprawą zniesienia od przyszłego roku obowiązku wysyłania co miesiąc deklaracji VAT. Do tej pory przedsiębiorcy muszą każdego miesiąca przesyłać do fiskusa deklarację VAT-7. Mniejsze podmioty mogą skorzystać z deklaracji VAT-7K.
Jak to w polskiej, bardzo rozbudowanej biurokracji bywa, tak też tutaj dochodziło do niepotrzebnego powtarzania czynności. Bo pracujący na własnej działalności gospodarczej co miesiąc musiał wysyłać coś jeszcze – Jednolity Plik Kontrolny z ewidencją dotyczącą podatku VAT. Pierwszy raz pół miliona polskich przedsiębiorców uczyniło to w lutym. 22 tys. z nich musiało złożyć korekty JPK VAT.
Co zamiast deklaracji? Rozbudowany JPK VAT.
I właśnie Jednolity Plik Kontrolny ma być rozbudowany o nowe pozycje, tak by tylko za pomocą tego elektronicznego dokumentu przedsiębiorca mógł informować fiskus o swoim podatku VAT. Tak ma być od 2019 r. Wtedy właściciel firmy prześle do skarbówki jedną informację w postaci pliku elektronicznego JPK_VDEK. Ministerstwo Finansów ma przesłać dokładną informację na temat schematu przygotowywania i przesyłania takich plików.
Czeka nas jeszcze zmiana niektórych przepisów. Modyfikacja struktury JPK wymaga bowiem korekt w odpowiednich zapisach ordynacji podatkowej. Wszystko powinno odbyć się w miarę szybko, tak żeby faktycznie w styczniu przyszłego roku móc realnie ogłosić koniec z deklaracjami VAT co miesiąc. Schemat nowego pliku JPK powinien być przedstawiony przedsiębiorcom. Jak najwcześniej to możliwe. Sam plik JPK VAT jest już od miesięcy znany. Rozbudowanie go o nowe funkcje nie powinno być dla nikogo kłopotem.