REKLAMA

Będzie z tego awantura w Internecie. Sony pokazuje pierwszy gameplay The Last of Us Part II

The Last of Us Part II - ciąg dalszy kapitalnej przygody napisanej dla konsol PS3 oraz PS4 - wygląda rewelacyjnie na pierwszym materiale wideo z gameplayem. Ciekawi mnie jednak, czy fragmentu emocjonującej rozgrywki nie przysłoni scena pocałunku, od której Sony rozpoczęło konferencję E3 2018.

Będzie awantura. Gameplay The Last of Us Part II rozpoczyna pocałunek
REKLAMA
REKLAMA

To nie pierwszy raz, gdy bohaterka serii The Last of Us całuje się z kobietą. Wcześniej intymny moment miał miejsce w DLC do pierwszej odsłony serii. Tyle tylko, że tam scena niewinnego, nastoletniego pocałunku była opcjonalna i stanowiła pewnego rodzaju narracyjną nagrodę dla gracza. W materiale reklamowym The Last of Us Part II Sony od razu strzela do widzów z grubej rury, pokazując Ellie w objęciach młodej dziewczyny.

Czy mi to przeszkadza? Absolutnie nie. Czy mi się to podoba? Całkiem, ale mam pewne obawy.

Scena pocałunku w The Last of Us Part II jest intensywna, dosadna i odważna, mierząc ją zgodnie z purytańskimi normami gier wideo. Normami, według których zabijanie i okaleczanie to standard, ale fizyczność, seks oraz okazywanie uczuć jest grząskim tematem. Z tej perspektywy pocałunek Ellie to dla mnie piękny środkowy palec wymierzony przeciwko skostniałemu amerykańskiemu systemowi cenzorskiemu, który trzyma się zaskakująco dobrze w nowoczesnej i dynamicznie rozwijającej się branży gier wideo.

Głos z tyłu głowy podpowiada mi jednak, że w działaniu Sony może być nieco hipokryzji oraz niskich pobudek. Wszakże to właśnie producenci konsol uchodzą za najbardziej konserwatywnych cenzorów gier wideo. Ileż to razy zdarzało się, że w Sony, Microsofcie albo Nintendo odrzucali jakiś tytuł dlatego, że był zbyt obrazoburczy, zbyt dosadny, zbyt intymny albo zbyt odważny. Jak pisałem wcześniej, normy obyczajowe w mainstreamowych grach wideo są stricte XIX-wieczne, a głównymi klucznikami stojącymi na ich straży zostali twórcy platform.

 class="wp-image-749848"

Zapewne lada moment wybuchnie kłótnia o seksualność głównej bohaterki.

Jestem w stanie się założyć, że niebawem (piszę to jeszcze w trakcie trafia konferencji na E3 2018) Sony stanie przed sztampowymi zarzutami. Firmie będzie się insynuować, że oto migdali się w kierunku środowisk lewicowych i mniejszości seksualnych, a grę wideo zamienia na manifest obyczajowy. Jeden pocałunek wystarczy, żeby w oczach sieciowych szajbusów The Last of Us Part II stało się symbolem kolorowej tęczy. Produktem, który trzeba krytykować i piętnować w czambuł.

Przeszedłem pierwsze The Last of Us. Najpierw na PS3. Potem na PS4. Na średnim oraz wysokim poziomie trudności. Na każdej konsoli minimum dwa razy. W post-apokaliptycznym świecie spędziłem przynajmniej kilkadziesiąt, jak nie kilkaset godzin. Jestem wielkim fanem tej marki i właśnie jako wielki fan bardzo bym nie chciał, aby The Last of Us Part II stało się przedmiotem obyczajowych pyskówek w Internecie. Nie chciałbym, żeby umykało to, co najważniejsze - szykuje się nam cholernie dobra gra z wyraziście rozpisanymi postaciami.

 class="wp-image-749836"
REKLAMA

Sekwencje walki wyglądają po prostu powalająco. Nawet biorąc pod uwagę, że akcja wydaje się mocno oskryptowana. Szczególnie przypadło mi do gustu ujęcie pod samochodem, gdy Ellie oddaje strzał do szukającej jej kobiety. W większości gier bohaterka pozostałaby niezauważona. Jednak nie w TLoU. Mistrzowie z Naughty Dog świetnie bawią się wyświechtanymi scenami, nadając im własnego pazura. Już nie mogę się doczekać, gdy będę się przedzierał przez tę samą lokację, próbując pozostać niezauważonym. Nie mam wątpliwości, że Part II będzie współwyznaczać najwyższy możliwy standard filmowych gier akcji.

Zastanawia mnie tylko, czy składając taki, a nie inny materiał reklamowy, Sony myślało sobie "ale będzie inba w sieci". Jestem przekonany, że jako część samej gry, scena w roztańczonym namiocie wyjdzie pięknie, naturalnie i klimatycznie. Powstaje jednak pytanie, po co wydawca wybrał dokładnie ten fragment i jakie były jego pobudki. Mam nadzieję, że szukam drugiego dna, którego w tym przypadku w ogóle nie ma.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA