REKLAMA

Zabawa się skończyła. Wyciekiem egzaminu gimnazjalnego zajmie się policja

Tak kończy się hasanie na Twitterze - w ten sposób całą sprawę, dotyczącą wycieku gimnazjalnego egzaminu z j. polskiego podsumował mój redakcyjny kolega. I nie sposób się z nim nie zgodzić.

wyciek-egzaminu-gimnazjalnego
REKLAMA
REKLAMA

Nakreślmy na szybko tło sprawy. Tak, żeby czytelnicy, którzy właśnie zdziwili się, że gimnazja jeszcze istnieją, mogli chociaż trochę zorientować się w całej sytuacji. Gimnazjaliści przystąpili dzisiaj do egzaminu z j. polskiego. części humanistycznej egzaminu gimnazjalnego. Przed egzaminem doszło do wycieku, opisanego skrótowo na Twitterze przez użytkownika @sawbastille2411.

 class="wp-image-719031"

Wyciek egzaminu gimnazjalnego

Nie jest to pewnie ani pierwszy, ani ostatni raz, kiedy to jakiś dobroduszny nauczyciel postanowił otworzyć arkusz z pytaniami trochę wcześniej i dać swoim uczniom te kilka ostatnich godzin na lepsze przygotowanie się do egzaminu. W tym konkretnym przypadku była to akurat nauczycielka, która zapewne nie podejrzewała, że któryś z uczniów może być na tyle lekkomyślny, żeby podzielić się wiedzą tajemną na Twitterze.

No i jak to bywa w takich sytuacjach - ktoś, kto zobaczył ten wpis na Twitterze postanowił skontaktować się z Centralną Komisją Egzaminacyjną i uprzejmie donieść o przecieku. Na odpowiedź CKE nie trzeba było długo czekać:

Sprawą zajmie się policja.

Zdaniem kluczowym w tym komunikacie jest "jeżeli policji uda się ustalić, kto to zrobił". Konto @sawbastille2411 zostało już usunięte z Twittera. Pytanie, czy Twitter zechce udostępnić dane usuniętego konta polskiej policji. Jeśli tak, to policjanci będą musieli jeszcze ustalić fizycznego właściciela konta. I to zanim gimnazjaliści rozpoczną kolejny etap swojej edukacji.

REKLAMA

CKE zapowiedziało bowiem, że gimnazjum, w którym doszło do wycieku będzie musiało powtórzyć egzamin gimnazjalny. Pomysł ten będzie trudny do wprowadzenie w życie po tym, jak jego uczniowie zakończą np. pierwszy semestr w liceach i innych placówkach, do których się dostaną.

Konsekwencje nie ominą również dyrektora szkoły, w której doszło do przecieku i samego nauczyciela, który udostępnił swoim uczniom pytania. Sprawa dotyczy jednego konkretnego gimnazjum, także reszta gimnazjalistów może spać spokojnie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA