Czas pożegnać Inboxa. Gdy nadejdzie nowy Gmail, druga poczta Google'a straci rację bytu
Gmaila czeka niebawem potężne odświeżenie. Nowy będzie nie tylko wygląd, ale i funkcje. W związku z tym zrodziło mi się w głowie pytanie… a co z Inboksem?
Inbox by Gmail powstał cztery lata temu i z marszu przyciągnął wielu użytkowników, zmęczonych bałaganem w Gmailu. Podczas gdy Gmail w swych założeniach przypomina bardziej tradycyjnego klienta poczty, Inbox zmienia pocztę elektroniczną w listę zadań – maile segregowane są po kolei, grupowane nie w kartach, a wewnątrz jednego ciągu.
Inbox potrafi też więcej od Gmaila. Można w nim odłożyć wiadomość na później, automatycznie odpowiedzieć na maile (w języku angielskim), a jeśli wybieramy się w podróż, Inbox zbierze wszystkie informacje na jej temat, łącznie z biletami i potwierdzeniami, tworząc piękną kartę w skrzynce odbiorczej.
Mam wrażenie, że o Inbox by Gmail niebawem będziemy mówić w czasie przeszłym.
Czytam informacje o nadchodzącym redesignie Google’a i zastanawiam się, czy po ich wprowadzeniu Inbox będzie miał jeszcze jakikolwiek sens istnienia.
W dużym skrócie – do Gmaila trafią wszystkie funkcje, jakie oferuje dziś Inbox. I wiele więcej. W Gmailu pojawi się np. pasek boczny z szybkim dostępem do kalendarza i notatek oraz pełna integracja z usługami G Suite. Tego Inbox by Gmail nie oferuje.
Jakby tego było mało, potwierdziły się właśnie informacje, iż w nowej wersji będzie można również zmieniać wygląd interfejsu: wedle życzenia może on przypominać tradycyjnego klienta poczty lub nowoczesną skrzynkę odbiorczą. Taką jak Inbox by Gmail.
W świetle tych zmian wcale się nie zdziwię, jeśli na nadchodzącym Google I/O usłyszymy, że to koniec Inboksa. Było miło, projekt spełnił swoje zadanie, można się rozejść.
Może to i dobrze. Inbox dawno już przestał rozwijać się w początkowym tempie.
Po dwóch latach bardzo intensywnego rozwoju nastąpiły dwa lata niemal kompletnego zastoju. Inbox się nie rozwija. Eksperymentalna poczta Google’a przestała eksperymentować – stała się po prostu zwykłą pocztą z dodatkowymi funkcjami.
Z biegiem czasu Inbox zaczął też coraz bardziej irytować. Używam go codziennie i praktycznie nie ma dnia, bym nie frustrował się powolnym działaniem skrzynki w przeglądarce, problemami z dodawaniem załączników i notorycznymi problemami z aplikacją mobilną. Sądząc po ostatnich ocenach w Sklepie Play, nie tylko ja narzekam na tę ostatnią. Co gorsza, o tych problemach z Inboksem pierwszy raz pisałem niemal dwa lata temu. Od tamtego czasu było "słabo, ale stabilnie". Teraz jest tylko słabo.
W tym samym czasie prace nad Gmailem trwają pełną parą. Do skrzynki trafiają nowe funkcje, niektóre nawet z pominięciem Inboksa – takie jak chociażby obsługa AMP.
Czas powrócić. Czas się pożegnać. Nowy Gmail to śmierć Inboksa.
Zabawne jest to, że jeszcze dwa lata temu sam pisałem, iż „nie ma po co wracać do Gmaila”. Dziś role się odwróciły. Gdy w maju – bo taka jest najbardziej prawdopodobna data debiutu – Google zaprezentuje nowego Gmaila, Inbox straci znaczenie. Być może (to tylko moja spekulacja) zostanie nawet zamknięty.
Tym, którzy również korzystają z Inbox by Gmail, polecam już dziś zacząć przymierzać się do powrotu na Gmaila.
A gdy Gmail stanie się nierozróżnialny z Inboksem, przyjdzie pora się pożegnać.