REKLAMA

Stało się - autonomiczne auto zabiło człowieka. Co dalej z taksówkami Ubera?

W niedzielę, 18 marca, na ulicach miasta Tempe w stanie Arizona miał miejsce śmiertelny wypadek z udziałem autonomicznego samochodu należącego do firmy Uber. Wydarzenie to na pewno wpłynie na rozwój systemów autonomicznej jazdy. Pytanie tylko, w jaki sposób?

Autonomiczne-auto-Ubera-zabilo-człowieka
REKLAMA
REKLAMA

O samym wypadku wiemy bardzo, ale to bardzo niewiele. Gdzieś na ulicach Tempe autonomiczny samochód Ubera potrącił pieszą. Ze skutkiem śmiertelnym. Tyle do wiadomości publicznej zdecydował się przekazać rzecznik prasowy policji w Tempe.

Autonomiczne auto Ubera zabiło człowieka.

Nie wiemy nawet, jakiej marki był autonomiczny samochód. Możemy jedynie zgadywać, że był to jeden z nowych Volvo XC90, które Uber zamówił od szwedzkiego koncernu w zeszłym roku. Właśnie po to, żeby testować swój system autonomicznej jazdy.

Nie znamy również okoliczności, w jakich doszło do potrącenia pieszej. Jeśli kobieta wyskoczyła przed koła samochodu w ostatnim momencie, to trudno będzie za całe zdarzenie obwiniać autonomiczny system. Co innego, jeśli na przykład samochód nie zatrzymał się przed przejściem dla pieszych.

Wątpię jednak, żeby sytuacja, w której doszło do potrącenia, była prosta do uniknięcia. Wiemy bowiem, że autonomiczny system Ubera był nadzorowany przez ludzkiego kierowcę. Zakładam więc, że gdyby mógł on zareagować i uratować życie tej kobiecie, zrobiłby to. No chyba, że zamiast patrzeć na drogę, kierowca akurat był zajęty swoim telefonem. To też jest możliwe.

Jest ofiara śmiertelna. Co dalej?

Kierownictwo Ubera na razie odmówiło jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie. Zapewne aktualnie zarząd konsultuje się ze swoimi prawnikami, zastanawiając się, co zrobić dalej. Na razie cały program testowania autonomicznych systemów Ubera został wstrzymany.

REKLAMA

Bardzo ciekawym pytaniem jest również to, kto zostanie pociągnięty do ewentualnej odpowiedzialności za ten śmiertelny wypadek. Kierowca nadzorujący działanie systemu? Uber? A może śledztwo zakończy się wnioskiem, że wypadku tego nie dało się w ogóle uniknąć i ani kierowca, ani autonomiczny system nie ponoszą winy za jego skutek? Na razie w tej sprawie pozostaje zbyt wiele niewiadomych, żeby móc ją jakoś sensownie skomentować.

Będziemy śledzić rozwój sytuacji. Jakiekolwiek by nie było zakończenie tej sprawy - jest ona bezprecedensowa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA