REKLAMA

Jeśli zależy ci na fotografii, kup iPhone’a - radzi były wiceprezes... Google'a

Jeden z byłych prezesów Google’a przyznaje wprost, że najlepszym fotograficznym smartfonem jest iPhone, a Android jest kilka lat do tyłu za iOS-em.

Jeśli zależy ci na fotografii, kup iPhone’a - to słowa byłego wiceprezesa Google
REKLAMA
REKLAMA

Vic Gundotra. Czy mówi wam coś to nazwisko? Był on głównym managerem w Microsofcie, a następnie wysoko postawioną osobą w Google’u, obejmującą stanowisko starszego wiceprezesa od społeczności. Mówi się, że to właśnie on był odpowiedzialny za Google+.

No właśnie - był. W 2014 roku Gundotra opuścił Google. Dziś, trzy lata później, sentyment do firmy najwyraźniej całkowicie przeminął, ponieważ biznesmen pozwolił sobie na bardzo mocne stwierdzenie uderzające w byłego pracodawcę:

„Gdyby naprawdę zależało Ci na świetnej fotografii, już miałbyś iPhone’a. Jeśli nie przeszkadza ci, że będziesz kilka lat do tyłu, kup Androida.”

Szalenie mocne stwierdzenie, zwłaszcza jak na byłego, wysoko postawionego inżyniera Google’a. Takie słowa padły we wpisie na Facebooku.

iPhone ma najlepszy aparat, a Android jest kilka lat do tyłu. Ttwierdzi Vic Gundotra, były wiceprezes Google. class="wp-image-581480"

Vic Gundotra zamieścił dwie niepozowane fotografie, które wykonał swoim dzieciom w restauracji korzystając z trybu portretowego w iPhonie 7 Plus. Przy zdjęciach podzielił się swoją obserwacją, w której stwierdza, że dla przeciętnego użytkownika nastała już era końca lustrzanek.

Kiedy w komentarzu ktoś z obserwujących stwierdził, że Samsung Galaxy S8 robi lepsze zdjęcia od iPhone’a, Vic Gundotra nieoczekiwanie wdał się w dyskusję. W długim wpisie skrytykował Androida i określił go źródłem problemu.

iPhone ma najlepszy aparat, a Android jest kilka lat do tyłu. Ttwierdzi Vic Gundotra, były wiceprezes Google. class="wp-image-581479"

Vic Gundotra zauważa, że problemem jest otwartość Androida.

Autor kontrowersyjnego stwierdzenia dość dobrze je argumentuje. W ekosystemie Apple sprawa jest prosta: kiedy Apple tworzy nowe rozwiązanie sprzętowo-programowe (np. tryb portretowy), od razu może je udostępnić innym twórcom aplikacji poprzez stosowne API. Dzięki temu nowy tryb może być bardzo szybko zaimplementowany w aplikacjach firm trzecich.

W ekosystemie Androida wygląda to zupełnie inaczej. Kiedy jeden z producentów - np. Samsung lub Sony - wdraża własne przełomowe rozwiązanie, nie jest ono standardem. Aby inne aplikacje korzystały z tego rozwiązania potrzebne jest namaszczenie Google’a. To z kolei może trwać latami.

Podsumowując: jeśli innowacja wychodzi od Google’a, jest szansa, że przyjmie się szybko. Jeśli jednak pomysł wychodzi od innego producenta, najpewniej dołoży kolejną cegiełkę do muru z napisem „fragmentacja Androida”.

I choć twierdzenie Vica Gundotry jest kontrowersyjne, po takiej argumentacji w pełni się z nim zgadzam.

Żeby nie być gołosłownym, posłużę się przykładem Sony. Nowy tryb Super Slow Motion jest kapitalnym rozwiązaniem wprowadzonym przez japońskiego producenta. Nowa matryca z tym rozwiązaniem jest dostępna na wyłączność tylko w Xperiach.

Spójrzmy jak to wygląda z punktu widzenia użytkownika: jeśli chcę używać Super Slow Motion, muszę kupić Xperię. To akurat naturalne, ponieważ każdy producent chce się czymś wyróżnić. Tyle tylko, że Android dokłada do tego wielką kłodę pod nogi użytkowników: Super Slow Motion jest dostępne tylko w aplikacji aparatu Sony. Jeśli z jakichś względów wolę inną aplikację aparatu, muszę zrezygnować ze spowolnionego wideo.

REKLAMA

To wina otwartości Androida i kwestii podejścia do API. A po drugiej stronie lustra, w krainie iOS, każdy twórca aplikacji może dodać do swojej apki obsługę podwójnego aparatu poprzez gotowe Depth API. W efekcie użytkownik iOS ma wybór, z której aplikacji chce korzystać.

Paradoksalnie, otwartość Androida staje się problemem dla użytkownika. I choć pod względem jakości zdjęć smartfony z Androidem w niczym nie ustępują iPhone'owi, tak pod kątem ogólnej użyteczności rozwiązanie Apple może być mniej problematyczne.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA