REKLAMA

Nie dajmy sobie wmówić, że gier w pudełkach sprzedaje się aż 3 razy mniej, niż kopii cyfrowych

Szok! Firma analityczna policzyła sprzedaż gier w pudełkach oraz w cyfrowej dystrybucji za cały 2016 rok. Efekt? Cyfra jest silniejsza od płyty w stosunku 3 do 1!” - nie dajcie sobie tego wmówić. Badania rynku faktycznie zostały opublikowane, ale ktoś powinien dostać pałę za sposób ich przeprowadzenia oraz zestawienia danych.

Steam Top 100 2016
REKLAMA
REKLAMA

Firma zajmująca się analizą rynku w Stanach Zjednoczonych opublikowała bardzo ciekawe wyniki odnośnie sprzedaży gier za cały 2016 rok. Obejmujące USA badanie pokazuje, że cyfrowe wersje gier miażdżą pudełkowe edycje w proporcjach aż 3 do 1.

Według NPD Group na każdą sprzedaną grę w pudełku przypadają cztery cyfrowe odpowiedniki.

Firma pokazała nie tylko proporcje między fizycznymi oraz cyfrowymi nośnikami, ale również trend w perspektywie ostatnich sześciu lat. W ciągu tego okresu doszło do niemal całkowitego odwrócenia ról. W 2010 roku tylko 30 proc. rynku należało do cyfrowej formy dystrybucji. W 2016 roku jest to już 74 proc.

 class="wp-image-559403"

Każdy z nas gdzieś podskórnie czuje, że cyfrowa dystrybucja to przyszłość. Czy to się nam podoba, czy nie. Mimo tego proporcje 3 do 1 dla niematerialnych nośników mogą zaskakiwać. Czy naprawdę Steam, GOG, PS Store i eShop zdobyły taką przewagę nad sieciami fizycznych sklepów sprzedających gry i akcesoria?

Jeżeli wczytacie się w szczegóły danych od NPD Group, to niekoniecznie. Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach.

Okazuje się, że firma zajmująca się analizą amerykańskiego rynku wrzuciła do jednego, cyfrowego worka gry wideo bez fizycznych nośników, ale również… DLC, mikro-transakcje, opłaty abonamentowe, przepustki sezonowe, gry przeglądarkowe, a nawet aplikacje mobilne, które pobieramy z Google Play czy iTunes App Store.

Przy takim doborze składowych dane NPD Group nie mają żadnego sensu. Nie oddają bowiem stanu rzeczywistego. To oczywiste, że obszar cyfrowych zakupów będzie większy, niż obszar zakupów fizycznych nośników, ponieważ większa jest sama gama cyfrowych produktów. Przecież ponad połowa posiadaczy Xboksów oraz PlayStation korzysta z cyfrowych abonamentów umożliwiających granie online. Również w gry kupione na fizycznych nośnikach. Już samo to wypacza wyniki badań.

No i DLC - wystarczy, że jakaś gra posiada kilka darmowych rozszerzeń, tak jak na przykład Wiedźmin 3, a proporcje znowu ulegają zatraceniu. Na jedną grę przypada kilka(naście) DLC, chociaż tak naprawdę jedynym prawdziwym zakupem jest płyta z najnowszymi przygodami Geralta z Rivii.

 class="wp-image-366221"

Zupełnie osobnym tematem są mobilne aplikacje. Przecież te nie mają nawet swojego materialnego odpowiednika. Nie zdarzyło mi się widzieć fizycznej wersji Messengera, Super Mario Run albo Cancy Crush Sagi do kupienia w Empiku lub kiosku Ruchu. Kody - zdrapki na określoną sumę - czasami tak. Gotowe gry - zdecydowanie nie.

Przy takich założeniach nie dziwię się, że cyfra wygrywa 3 do 1. Mogłaby wygrywać nawet 10 do 1.

Sam jestem zwolennikiem cyfrowych kopii gier. Zrezygnowałem z pudełek zbierających kurz oraz edycji kolekcjonerskich, które w pewnym wieku wyglądają po prostu niepoważnie. Nie cierpię żonglerki płytami przed konsolą. Nawet, jeżeli cyfrowa kopia jest droższa o te kilka - kilkanaście złotych, wolę kupić właśnie ją. Chodzi o czystą wygodę, gnuśność oraz lenistwo.

Pomimo moich preferencji trzeba oddać, że badania NPD Group nie oddają stanu rzeczywistego. Na pewno nie z perspektywy porównania: gry pudełkowe vs gry cyfrowe. Nie oznacza to jednak, że raport za 2016 rok jest bezwartościowy. Zestawienie NPD pokazuje to, co w każdych badaniach najważniejsze - tendencję.

 class="wp-image-412501"
REKLAMA

Zgodnie z nią sprzedaż cyfrowych dóbr jedynie rośnie. Ten trend będzie się stale pogłębiał. Wystarczy, że uruchomię eShop na Nintendo Switchu i wejdę w zakładkę najchętniej kupowanych gier. Cztery pierwsze pozycje (Snipperclips, WonderBoy, Snake Pass, Shovel Knight) nie mają nawet pudełkowych edycji.

Cyfra to łatwość wydawania, łatwość dystrybucji oraz wielka kontrola nad oferowanym przez siebie produktem. To wygoda zarówno dla twórcy, jak i wydawcy oraz klienta. Niestety, za tę wygodę płacimy sporą cenę. Cyfrowe kopie są najczęściej droższe od fizycznych egzemplarzy, chociaż sądziliśmy, że będzie zupełnie odwrotnie. Do tego cyfra jest mniej podatna na wolnorynkową grę cen.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA