Całe życie żyłem w kompleksie tapet Apple. Android O przywróci mi godność
Apple budzi we mnie obecnie ekscytację mniej więcej na poziomie pomiędzy Xiaomi a OnePlus, ale były czasy, kiedy ta firma była obiektem westchnień. Mogliśmy Apple nienawidzić, ale każdy z nas chciał poczuć nieco tej boskości.
Z czego to wynikało? Trudno powiedzieć. Prawdopodobnie perfekcjonizm, przywiązanie do szczegółów. Choćby taki iPhone. Podczas gdy Android stawał na głowie, żeby w ogóle działać, na iOS każda beleczka była wymierzona co do milimetra. Z czasem pojawiły się też tapety i to zawsze były tapety najpiękniejsze z pięknych.
Nie wiem czy Apple było w tym aspekcie tak wyjątkowo kompatybilne z moim gustem, czy po prostu podświadomie coś ciągnie nas do kosmosu, ale te serwowane przez lata mgławice i galaktyki, w ich komputerach i telefonach, były cudowne. Próbowałem nawet pobierać sobie te tapety z sieci i ustawiać w swoim Windowsie i Androidzie, ale to jednak nie było to. Głupio się czułem z myślą, że ktoś mógłby pomyśleć, że buduję sobie iPhone'a dla ubogich.
Jeśli jakimś cudem pierwszy raz w życiu trafiliście na mój tekst tutaj - wiadomo - trochę się zgrywam.
Ale faktem jest, że Windows chyba do tej pory myśli, że wystarczy wrzucić "kilka krajobrazów" i już ma temat tapet odbębniony. Dopiero usługa Bing całkiem nieźle zaczęła administrować kwestią rotacji tapet, podrzucając widoki piękne i chwytające za serce. Ale głównie z rotatora, więc na przykład wczoraj przywitało mnie coś na kształt martwych ryb.
Android przez lata miał bardzo duży problem ze spójną identyfikacją wizualną i oczywiście tak już będzie z racji jego specyfiki i rozwarstwienia na poszczególnych systemów. Ale nawet ta flagowa, "czysta" wersja systemu przez lata była okropna.
Potem pojawił się Android 5.0 i trend na material design.
Płaskie kształty geometryczne... Nie powiem, miało to swój urok, na pewnym etapie rozwoju branży zaproponowało ciekawą alternatywę dla kiczowatych i starzejących się już gradientów, a system Google wreszcie przestał wyglądać jak mokry sen flanelowej koszuli.
Tylko, że ten trend stosunkowo szybko się znudził. Potem Android rozpoczął modę na krajobrazy, ale nie pojmowane w sposób tradycyjny, tylko satelitarny. Przez dwie ostatnie edycje systemu obserwowaliśmy jak woda mórz i oceanów rozbija się o brzegi z perspektywy... ptaka. Ciekawe, ładne, ale te tapety często nie grzeszyły przejrzystością i osobiście szybko z nich rezygnowałem.
I w końcu docelowa tapeta Android O. Możecie ją sobie pobrać poniżej:
Jakaż to jest niesamowita sprawa. Moim zdaniem bije nie tylko wszystko to, co do tej pory pokazał Android, ale wreszcie pokonuje też galaktyczne projekcje Apple.
Czy ja właśnie napisałem artykuł o pierdółce? Tapecie? Prawdopodobnie część z was tak właśnie na to spojrzy.
Osobiście uważam jednak, że jest to bardzo istotna kwestia, do której producenci (na pewno Apple) przez lata przywiązywali bardzo dużą uwagę i realnie może ona wpływać na sprzedaż smartfonów z danym urządzeniem. Tapeta to wszakże emocje, a emocje sprzedają nam te elektroniczne zagadki, jakkolwiek głośno próbowalibyście krzyczeć, że jest inaczej.