Jeszcze więcej retro! Najchętniej kupowany aparat nauczył się robić... czarno-białe zdjęcia
No jeszcze nie dokladnie "teraz", bo firma Fujifilm instax mini Monochrome, czyli film do aparatów instax ma wprowadzić do sprzedaży w październiku tego roku, ale już możemy zacierać rączki. Ja przynajmniej - jako posiadaczka aparatu w wersji mini 8 - zacieram.
Powszechnie wiadomo przecież, że czarno-białe zdjęcia to plus 100 do bycia artystą. Choć fotografiami zrobionymi Instaksem nie pochwalimy się na Instagramie, wejście na rynek czarno-białego filmu bardzo mnie cieszy. Po pierwsze dlatego, że w tym aparacie nie mamy innej możliwości - aby zrobić monochromatyczne zdjęcie, musimy mieć taki właśnie film.
Fotografii, które drukuje nam instax nie mamy możliwości przerobić w żaden sposób, co ma swoje wady w niejednym aspekcie (średni koszt jednego wydrukowanego zdjęcia to 3-4 złote, a więc trzeba się pogodzić z "głupią miną" na fotce), ale w gruncie rzeczy więcej zalet (musimy pomyśleć zanim pstrykniemy kolejną fotografię, zdjęcia mają większą wartość pamiątkową).
Obecnie nie wiadomo, ile kosztować będzie instax mini Monochrome, dzięki któremu będziemy mogli zrobić dziesięć czarno-białych zdjęć Instaksem mini. Film kolorowy do Instaksa mini, który również pozwala wykonać dziesięć odbitek, kosztuje ok. 30-40 zł.
Podejrzewam, że w przypadku Monochrome cena ukształtuje się podobnie. A przynajmniej liczę na to, że nie będzie to większy koszt, który - umówmy się - jeśli chce się zrobić 20-30 zdjęć z wakacji, bije po kieszeni. Zwłaszcza jeżeli porównamy cenę jednego zdjęcia z Instaksa z jedną wydrukowaną fotografią zrobioną jakimkolwiek aparatem cyfrowym. Ale jak nie kochać vintage?