Oto Microsoft Cache, czyli uniwersalny schowek, o którym zawsze marzyłeś
Bezproblemowa synchronizacja wszystkiego zazwyczaj działa świetnie, jeżeli zamykamy się w obrębie usług jednej firmy. Masz laptopa z Windowsem, iPada i telefon z Androidem? Kłopocik. Który to narzędzie pięknie rozwiąże.
Windows, Android oraz macOS/iOS mają sporo fajnych i użytecznych narzędzi, które pozwalają na kontynuowanie pracy po przesiadce z jednego na drugie. Problem w tym, że te narzędzia mają nas też przekonać do pozostania w objęciach Jedynego Słusznego Twórcy Oprogramowania. A to oznacza, że wbudowane w iOS funkcje zadziałają tylko z innym iOS-em czy macOS-em, te windowsowe z innym Windowsem i tak dalej.
Do tej pory najpewniejszą metodą na synchronizację dowolnych danych były tak zwane e-dyski, a więc usługi takie, jak Dropbox, OneDrive czy Dysk Google. To jednak usługi przeznaczone tylko do synchronizacji całych plików, i choć oferują sporo ułatwiaczy, tak trudno je nazwać superwygodnymi, choć faktycznie są w pełni multiplatformowe.
Microsoft chce to zmienić. I nadchodzącą aktualizację dla Windows udostępni też innym systemom. W formie aplikacji, której nazwa brzmi Cache.
Microsoft Cache, czyli twoja pamięć podręczna
Chmurowa usługa Cache jeszcze nie jest dostępna dla zwykłych użytkowników, na razie trwają jej wewnętrzne beta-testy. Na chwilę obecną dostępne są aplikacje klienckie tylko na Windows 10 i iOS-a, ale należy się spodziewać, że macOS i Android zostaną dodane do obsługiwanych systemów po pierwszych testach i po wyjściu projektu z działu Microsoft Garage.
Cache działa tak, jak Schowek Windows. Możemy do niego kopiować obiekty (fragmenty tekstu, obrazki, witryny internetowe, URL-e, pliki, notatki, cokolwiek), które następnie możemy „wkleić” korzystając już z innego urządzenia. Coś jak OneNote czy OneDrive, tylko dużo, dużo prościej i szybciej.
Na razie nie zapowiedziano daty premiery publicznych beta-testów, więc tym bardziej ciężko zgadywać kiedy Cache trafi do nas w produkcyjnej wersji. Na razie nie jest przesądzone czy w ogóle, bowiem nie każdy projekt Microsoft Garage trafia do kanału produkcyjnego. Biorąc jednak pod uwagę jego potencjalną użyteczność, trudno sobie wyobrazić, by ów projekt został „ubity”. Zwłaszcza w kontekście aktualnej polityki Microsoftu, która jest wszystkim poza „windowsocentryczną”.