5 powodów, dla których nie warto aktualizować systemu do Windows 10
Ależ oni narzekają! Ależ oni chwalą! Na krótko przed końcem promocji na darmową aktualizację do Windows 10 nadal trudno wyrobić sobie opinię o tym, czy warto. Wbrew pozorom, nie zawsze aktualizacja jest najlepszym pomysłem.
Windows 10 jest już z nami od roku, a wkrótce skończy się możliwość darmowej przesiadki na ten system. Coraz więcej osób zadaje nam pytania, czy przesiadka na najnowszy system jest sensowna. W ogólnym ujęciu, i tyczy się to nie tylko Windows, a każdego oprogramowania: tak, warto. Zawsze lepiej jest mieć najnowszą wersję danego oprogramowania, gdyż jest ono zawsze najnowocześniejsze i najbardziej zaawansowane technicznie. Niestety, diabeł tkwi w szczegółach, a czasami wręcz z aktualizacji oprogramowania trzeba zrezygnować.
Najnowszy system Microsoftu jest zarazem najlepszym systemem w historii tej firmy i moim wyborem jeśli chodzi o główną platformę operacyjną. Z pewnością nie jest to jednak wybór dla każdego, a już z całą pewnością nie jest to system doskonały. Ma nadal wiele niedoróbek, a pierwszą z nich jest fakt, że…
1. Windows 10 zainstalujesz najpewniej dwukrotnie
Osobiście nie przypominam sobie jakichkolwiek problemów przy aktualizacji Windows 8.1 do Windows 10. Nie trzeba jednak długo szukać w Sieci, by znaleźć skargi na to, że komputery po aktualizacji zaczynają działać wadliwie. Wynika to, niestety, z otwartości Windowsa na wiele rodzajów sprzętu i oprogramowania. Niektóre kombinacje powodują, że efekt aktualizacji jest co najmniej niezadowalający. Niestabilność systemu, niedziałające jego elementy, to się zdarza dużo częściej niż powinno.
Te problemy znikają, gdy zainstalujemy ów system „na czysto”. A więc gdy zaoramy partycję systemową ze zaktualizowanym Windowsem i zainstalujemy Windows 10 od zera. Po czym doinstalujemy mu łatki i sterowniki z Windows Update, po czym nasze aplikacje, po czym go skonfigurujemy. Cóż, pół dnia z głowy. Nie mówcie, że nie ostrzegałem.
2. Teoretyczna wsteczna kompatybilność
Microsoft chwali się, że jego najnowszy system działa bez problemu nie tylko z oprogramowaniem mu dedykowanym, ale również tym dla Windows 7, Windows 8 i Windows 8.1. W teorii jest to prawda, praktyka jednak pokazuje coś innego. Dopóki twórcy oprogramowania trzymali się wytycznych Microsoftu, dopóty ich twory zadziałają bez problemu. Wielu z nich stosuje jednak nieudokumentowane „hacki”, które mogą przestać działać na nowej platformie.
W praktyce oznacza to, że twoja ulubiona lub niezbędna do pracy aplikacja przestanie działać. Może się też okazać, że twój sprzęt peryferyjny (na przykład jakiś starszy skaner czy nietypowa karta graficzna) również nie będą poprawnie obsługiwane. Możecie oczywiście wymienić je na coś innego, nowszego, ale domyślam się, że jednak będziecie woleli pozostać przy czymś, co po prostu działa.
3. Używałeś Windows Media Center? Ups…
Windows Media Center jest wciąż całkiem popularny. Oczywiście, mówimy tu już o niszy, ale rozwiązanie Microsoftu do zamienienia komputera PC w multimedialne centrum rozrywki jest nadal w wielu kręgach lubiane i cenione. Windows 10 nie posiada modułu Windows Media Center. Co więcej, nawet próba jego ręcznego zainstalowania zakończy się niepowodzeniem. Możemy szukać zamiennika lub… zrezygnować z aktualizacji.
Z systemu znika również funkcja odtwarzania płyt DVD i Blu-ray, należy do tego wykorzystać zewnętrzną aplikację.
4. Gorsza integracja z OneDrive’em
Microsoft wprowadził w Windows 8.1 niesamowicie użyteczną funkcję migawek plików. Dzięki niej mieliśmy bezpośredni dostęp z poziomu dowolnej aplikacji do zarządzania plikami do naszego e-dysku, nawet jeśli pliki dostępne były wyłącznie w chmurze.
Microsoft „unowocześnił” protokół OneDrive’a w Windows 10, a efektem tej modernizacji jest rezygnacja z funkcji migawek. To może okazać się szczególnie niewygodne dla posiadaczy urządzeń z niewielką ilością pamięci masowej, w których teraz do zasobów niemieszczących się na dysku będziemy mieli dostęp wyłącznie poprzez dedykowaną aplikację, natywną bądź webową.
5. Windows 10 „szpieguje”
Po Sieci krąży masa bzdurnych informacji na temat „szpiegowania” użytkowników przez Windows 10. Są to oczywiście wierutne bzdury, co nie oznacza, że żadnego problemu nie ma. Microsoft nie zbiera na nasz temat informacji, ale… zbiera inne. Przeróżne dane statystyczne, które pozwalają mu mieć wiedzę na temat tego jak ów system działa i co ewentualnie sprawia na nim problemy, i wymaga uaktualnienia.
Można zablokować wszystkie dane zbierane przez Microsoft, które da się powiązać z naszą osobą, w ustawieniach systemu pod wydzieloną kategorią prywatności. Powinniśmy mieć jednak prawo zablokowania, wedle życzenia, wysyłania danych serwisowych. Wersja konsumencka Windows na to niestety nie pozwala.
Windows 10 - aktualizacja to syf i nie warto?
Wręcz przeciwnie. Dalej wszystkich zachęcam do aktualizacji, a argumenty przytoczę w kolejnej mojej notce. Windows 10 to postęp i kawał porządnego oprogramowania. Nie jest ono jednak doskonałe, a przed przesiadką warto wiedzieć, co może pójść nie tak. Na szczęście przez 30 dni od aktualizacji możemy za pomocą paru kliknięć myszki powrócić do poprzedniej wersji systemu. Windows 10 przez miesiąc trzyma bowiem w wydzielonym folderze nasz poprzedni system i na nasze życzenie może go przywrócić w nienaruszonym stanie.
Zobacz również: Mam już dość Windowsa. Kupiłem MacBooka