Osiem krótkich filmików sprawi, że będziesz chciał kupić iPhone'a
Apple po raz kolejny pokazało, że - jako jedna z naprawdę nielicznych firm technologicznych - rozumie potrzeby klienta. Bo tak się składa, że klient nie chce kupić młotka, tylko chce wbić gwóźdź.
Można nie lubić Apple jako korporacji. Można nie zgadzać się z jej polityką cenową i zamkniętym ekosystemem. Są jednak obszary, w których nawet najbardziej zatwardziały hejter przyzna, że Apple jest świetne. Takim obszarem z pewnością jest marketing, a konkretnie reklamy Apple’a.
Właśnie ruszyła nowa odsłona kampanii „Shot on iPhone”
Na pewno kojarzycie tę kampanię. Apple reklamuje w niej aparat iPhone’a. Robi to w sposób najprostszy z możliwych - na billboardach pokazuje zdjęcia, a w telewizji filmy wykonane iPhone’em.
W poprzednich edycjach chyba najbardziej spektakularnym filmem był ten przedstawiający kolibra uchwyconego niemal w bezruchu dzięki slow-motion. Tym razem zobaczyliśmy osiem nowych klipów, którymi Apple będzie zachwalać aparat w swoich smartfonach.
I tak właśnie powinna wyglądać dobra reklama aparatu!
Od jakiegoś czasu wszyscy producenci w swoich reklamach starają się pokazywać nie sprzęt, a emocje. Nie smartfony, a ludzi.
Wszyscy duzi producenci nie skupiają się na rozdzielczości ekranu czy mocy procesora. Te parametry są interesujące tylko dla garstki geeków. Zamiast megaherców mamy uśmiechniętego nastolatka grającego na smartfonie w grę. Zamiast normy odporności widzimy biznesmena stojącego w strugach deszczu i łapiącego taksówkę w aplikacji mobilnej. Zamiast megapikseli mamy grupę dziewczyn robiących sobie selfie w kawiarni.
Z ciekawością śledzę w jaki sposób producenci pokazują aparaty w swoich smartfonach. Jeśli obedrzemy reklamy z marketingowej papki (funkcja superszybkiego ustawiania ostrości!), widzimy najczęściej ludzi robiących zdjęcia w jakichś pięknych sceneriach. Czasami mamy też widok na smartfona z włączoną aplikacją aparatu, najczęściej z adnotacją, że czynności widoczne na ekranie są symulowane.
Apple jako jeden z naprawdę nielicznych rozumie, że klient nie chce kupić młotka, tylko chce wbić gwóźdź
Nie liczy się narzędzie samo w sobie, tylko efekt, jaki można dzięki niemu uzyskać. Aparat ma przede wszystkim robić dobre zdjęcia (no i od jakiegoś czasu kręcić dobre filmy).
To dlatego kampania „Shot on iPhone” bardzo mocno wyróżnia się spośród innych reklam sprzętu mobilnego. Widzimy w niej tylko i wyłącznie kadry wykonane iPhone’em. Bez żadnego komentarza, bez żadnego opisu. Kadry są na tyle dobre, że bronią się bez żadnych dodatków.
Ten sam schemat stosowało w swoich reklamach GoPro. Reklamy tego producenta też ogląda (oglądało?) się z wielkim zaciekawieniem. Mieliśmy na nich wyłącznie obraz zarejestrowany kamerkami sportowymi, najczęściej w bardzo nietypowych sceneriach.
Dziś GoPro ma kłopoty finansowe, ale nie wizerunkowe. W świadomości przeciętnego klienta nadal jest tą zakręconą firmą od (nieco za drogich) kamerek. To samo można powiedzieć o Apple. Co z tego, że obóz Androida prześcignął jakościowo zdjęcia z iPhone’a. Dla odbiorcy nie ma to znaczenia, skoro iPhone może robić TAKIE filmy. Konkurencja może i robi lepsze, ale zamiast się tym pochwalić w reklamie, woli pokazać Lewandowskiego. Można i tak.