Zagmatwana historia, ale fakty wskazują na to, że bez Księżyca nie byłoby życia na Ziemi
Nasz jedyny naturalny satelita wyróżnia się w porównaniu do innych księżyców układu słonecznego. Przede wszystkim jest wyjątkowo duży - tak duży, że niewiele brakuje, a stanowilibyśmy układ podwójny.
Każdy wie, że Księżyc zwraca się do nas zawsze tą samą stroną - jest to wynik kolejnej ciekawej cechy jego orbity - jego obrót wokół osi trwa tyle samo, co okrążenie Ziemi. Kiedyś obracał się z większą prędkością, ale jego bliskość do Ziemi spowodowała, że został "przytrzymany" ziemską grawitacją.
Jako najbliższy i najlepiej widoczny obiekt (inny niż Słońce) w pobliżu naszej planety, zawsze przyciągał uwagę astronomów. Starali się oni na różne sposoby wyjaśnić pochodzenie i sposób uformowania się tak nietypowego satelity.
W tej chwili wiodącą hipotezą jest hipoteza wielkiego zderzenia, za którą przemawia wiele zaobserwowanych faktów, jednak brano pod uwagę również inne teorie.
Dla przykładu, aż do lat 80. XX wieku poważnie brano pod uwagę możliwość, że Księżyc jest planetoidą złapaną przez ziemską grawitację. Nie wyjaśniało to jednak np. jak powstała tak regularna księżycowa orbita - obiekty złapane w ziemską grawitację mogą co najwyżej mieć zmienioną trajektorię - do złapania obiektu trzeba większych sił.
Inną hipotezą było oderwanie się od miękkiej, stygnącej Ziemi dużego kawałka pod wpływem jej szybkiego obrotu, co miało spowodować uformowanie się Księżyca i wędrówkę kontynentów. Ta hipoteza została zdyskredytowana już na początku XX wieku.
Wracając do teorii wielkiego zderzenia - zakłada ona, że około 4,5 mld lat temu doszło do zderzenia między formującą się Ziemią a innym obiektem tworzącym się na tej samej orbicie. Obiekt ten, nazywany Theą, znajdował się w tzw. punkcie libracyjnym Ziemi - na tej samej orbicie, ale oddalony o ok. 60 stopni. Obie proto-planety krążyły po orbicie, zbierając coraz większą masę, aż końcu doszło do destabilizacji pozycji Thei wobec Ziemi, a w konsekwencji - zderzenia.
Dotychczasowe koncepcje tego zdarzenia zakładały, że do zderzenia doszło pod pewnym kątem, który spowodował wyrzucenie części masy skorupy ziemskiej na orbitę okołoziemską. Jednak badania opublikowane kilka dni temu przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego dowodzą, że doszło raczej do zderzenia "czołowego".
Paul Warren, Edward Young oraz Issaku Kohl z Kalifornii zbadali próbki gruntu księżycowego, znajdując tam typową dla gruntów ziemskich sygnaturę izotopów tlenu. Ta sama sygnatura - identyczna do ziemskiej - znajdowała się we wszystkich próbkach z Księżyca.
Efekty związane w wielkim zderzeniem miały ogromny wpływ na kształtowanie się naszej planety, jej dzisiejszy kształt oraz na fakt powstania na niej życia. Naukowcy są zgodni, że bez tego uderzenia i uformowania się Księżyca, warunki na Ziemi byłyby diametralnie inne - co uniemożliwiłoby powstanie życia w kształcie, w jakim je znamy.