Facebook kradnie wyświetlenia YouTube'owi - skandal, który może zmienić wynik wojny o wideo w Sieci
Wojna o wideo w Internecie trwa na całego. Facebook wspiera złodzieja treści z YouTube'a i proponuje mu test modelu monetyzacji. Kiedy wreszcie Zuckerberg wprowadzi zabezpieczenia przeciwko wykorzystywaniu pracy innych?
Zacznijmy po kolei. Głównym miejscem, gdzie w tym momencie ogląda się wideo w Sieci jest (jeszcze) YouTube. Przez lata serwis ten zmagał się z oskarżeniami o niewystarczające dokładanie sił do walki z piraceniem treści, czyli np. używaniem licencjonowanej muzyki w amatorskich filmikach bez uiszczenia opłaty.
YouTube nie był jednak głuchy na uwagi przemysłu muzycznego i wprowadził system ContentID. Działa on tak, że kiedy wrzucicie film np. z muzyką Tylor Swift to albo zostanie on zablokowany, albo będzie odtwarzany bez dźwięku, albo potencjalne zyski z wyświetleń przerzucone zostaną do wytwórni.
YouTube posiada również mechanizm walki z powtórnym wrzucaniem do serwisu czyichś treści (np. kiedy ktoś chciałby na swój kanał wrzucić jakiś „czelendż jutuberów”). Wystarczy taki film zgłosić jako naruszający prawa. Wygląda na to, że mechanizm ten działa bardzo dobrze, ponieważ twórcy oryginalnych materiałów nie żalą się z powodu utraty zysków na rzecz osób trzecich.
Do czasu…
Z zeszłym roku na scenę wideo online wkroczył bardzo mocno Facebook. Już wcześniej można było na nim oglądać filmy, ale player był wprost koszmarny, a jakoś bardzo materiału zaniżana. W połowie roku Facebook tak zmienił EdgeRank (algorytm szeregujący posty wyświetlane użytkownikom), aby faworyzował on filmy kosztem np. zdjęć. Dał tym samym jasny sygnał, że Zuckerberg chce powalczyć z Google i na froncie wideo.
Niestety bardzo szybko doprowadziło to do powstania nadużyć, które bardzo dobrze tłumaczy poniższe wideo.
Powstały Strony (pisane wielką literą, bo to oficjalna nazwa dawnych FanPage’y), które zajmowały się jedynie ściąganiem popularnych wideo z YouTube’a i wrzucaniem na Facebooka. Zgromadziły wokół siebie duża społeczność, która chętnie udostępniała sobie materiały, a Facebook mógł ogłosić sukces – wideo osiągnęło na jego platformie pułap 8 mld wyświetleń dziennie.
Facebook zapowiedział też prace nad bliźniaczym do ContentID systemem wyłapywania kradzionych treści, ale póki co na zapowiedziach się skończyło.
Jedną z takich stron, która zyskała ogromną popularność jest SoFlo – prawie 7 mln fanów:
//
Choć powyższe wideo posiada znak wodny SoFlo, to nie zostało przez niego nagrane, a po prostu ukradzione, przerobione do formatu obrazu 1:1 i wstawione na Facebooka.
Jeden z amarykańskich jutuberów - Ethan Klein z komediowego kanału h3h3Productions nagrał wideo ośmieszające twórczość SoFlo, a także wskazał, że jego sieć kanałów na YouTube (SoFlo, SoFloAntonio, SoFloPranks, SoFloAntonioVlogs) również zyskała popularność dzięki kradzieży treści - o sprawie mogliśmy przeczytać w serwisie reddit.
Miało to miejsce 2 kwietnia 2015 roku, ale prawdziwie interesująco zaczęło się dziać dopiero później.
9 kwietnia 2015 roku na YouTube założony został kanał Gthtjtkt. Po co komuś tak niezachęcająca nazwa? Po co komuś baner w tle zniechęcający do subskrybowania?
Odpowiedź jest prosta. Kanał został założony jako proxy – bramka, przez którą ściągnięte filmy miały trafiać na Stronę SoFlo. Ściągnięte filmy trafiały więc najpierw na kanał Gthtjtkt i zyskiwały jego znak wodny (!), potem na stronę SoFlo, gdzie administrator zawsze informował, że oryginalnym twórcą jest Gthtjtkt i linkował do jego Strony na Facebooku… z 839 lajkami.
Podejrzenia, że Gthtjtkt to tak naprawdę SoFlo narzucają się same, szczególnie kiedy obejrzymy poniższe wideo z kanału Gthtjtkt, na którym ok. 40 sekundy widać logo SoFlo. Wideo to dopiero później zostało udostępnione na Facebooku przez SoFlo, który jako twórcę promował Gthtjtkt.
Przypadek?
Prawdziwy atak internetowej społeczności na SoFlo nastąpił jednak po tym wideo:
Ethan Klein (h3h3Productions) ponownie nagrał wideo o SoFlo, w którym przedstawił karygodne postępowanie Facebooka.
Jakiś czas wcześniej Klein założył na Facebooku Stronę SoFloBro, która parodiowała wszystko co robi SoFlo i zdobyła ok 80 tys. fanów. Niedawno została jednak usunięta, a wszystkie lajki zostały przeniesione do… Strony SoFlo!
Autor parodiuje złodzieja, więc zabierają my Stronę, a jego fanów łączą z fanami (prawdopodobnie nieświadomymi) złodzieja.
Co więcej, Klein zarzucił Facebookowi, że złożył SoFlo propozycję testowania modelu wynagradzania twórców tak, jak na YoTubie.
Złodziej ma dostawać pieniądze za rozprzestrzenianie czyichś treści bez zgody właścieciela.
Klein podkreśla jednak, że tę ostatnią informację podaje jedynie z dużą dozą prawdopodobieństwa, a nie z pewnością.
Facebook bezczelnie zarabia na kradzieży
Można oczywiście mówić, że to winowajcą w tej sytuacji jest SoFlo, ale nie do końca będzie to prawdą. On tylko wykorzystuje system stworzony przez Facebooka, który zapewnia mu oglądalność i sam czerpie zyski z kolejnych wyświetleń.
Czy stworzenie systemu chroniącego przed rozprzestrzenianiem się kradzionych materiałów przerasta jedną z największych firm technologicznych świata?
Info: O wyjaśnienie poprosiliśmy przedstawicieli Facebooka i zaktualizujemy artykuł jak tylko otrzymamy odpowiedź.
Jeden z redditowców zasugerował nawet, że może to być bardzo przemyślana polityka Facebooka, który najpierw sprawi, że wszystkie treści z YouTube’a będą na Facebooku, aby wyrządzić youtuberom maksymalnie dużo szkód, a potem zaprosi ich do swojego systemu, wprowadzając mechanizm ochrony treści i monetyzacji.