REKLAMA

Rewolucji nie ma, ale i tak wciągają - oto nowe Angry Birds 2

Rovio kontynuuje rozbudowę swojego imperium nie tylko poza światem technologii mobilnej, ale przede wszystkim właśnie w nim. I choć myślałby kto, że kontynuacji oryginalnych Angry Birdsów było już sporo, to dopiero teraz debiutu doczekała się pełnoprawna, druga odsłona.

Rewolucji nie ma, ale i tak wciągają – oto nowe Angry Birds 2
REKLAMA
REKLAMA

Wściekłe Ptaki to już od jakiegoś czasu więcej, niż gra mobilna. To zjawisko popkulturowe, które widać wszędzie. Nie sposób pójść na zakupy do większego centrum handlowego, żeby z wystawy nie spojrzała na nas ptasioczerwona maskotka. Poranne bloki reklamowe nawet u nas emitują zajawki nowych zabawek z bohaterami tej niezwykle popularnej gry mobilnej. Na świecie powstają całe linie napojów Angry Birds, parki rozrywki, a w przyszłym roku - film pełnometrażowy.

Do tego Rovio rozpoczęło niedawno współpracę z Lego, więc pewnie już za jakiś czas zobaczymy pierwsze, ptasie zestawy klocków.

U podstaw tego imperium nadal leżą jednak gry, w które zagrywają się miliony ludzi na całym świecie. Mieliśmy już Wściekłe Ptaki w Rio, w uniwersum Gwiezdnych Wojen, stylistyce cukierkowej, wiosennej, kosmicznej - do wyboru, do koloru. Pojawiły się nawet wyścigi i gra turowa, w której kierowaliśmy postaciami z Angry Birds.

Czy zatem „druga” odsłona oryginalnych Wściekłych Ptaków wnosi cokolwiek nowego?

angry_birds2

Angry Birds 2 to po prostu kolejna część serii. Tylko tyle i aż tyle

Po spędzeniu pewnego czasu z nowymi Angry Birdsami ja tutaj rewolucji nie widzę. Owszem, pojawiło się kilka nowych możliwości i funkcji. Przede wszystkim, możemy teraz samodzielnie wybrać, którym ptakiem strzelamy w jakiej kolejności, co wymusi na nas odpowiednie opracowywanie strategii rozbijania świńskich twierdz. Ptaki zyskały nowe moce i zaklęcia. Pojawili się świńscy bossowie, których z pewnością nie będzie łatwo pokonać. Do tego plansze zyskały teraz poziomy, więc pokonanie ich zajmie więcej czasu, a samych plansz jest tutaj od zatrzęsienia. Oprócz tego jednak… to wciąż stare, nadal dobre i nadal wciągające Angry Birdsy.

„Jeśli coś nie jest zepsute, to po co naprawiać?” - pomyśleli pewnie w Rovio i mieli rację. Trzymając się udanej formuły już od 2009 roku dobrze wiedzą, że przepisem na sukces nie jest rewolucja, ale zmyślne rozwijanie sprawdzonej koncepcji.

angry_birds2_1

Tak jest i tym razem - nowe plansze, nowa struktura wyboru poziomów w formie mapy, odświeżona , nieco komiksowa grafika (która wygląda prześlicznie, to muszę im oddać). Zapowiedzi były szumne, ale ostatecznie Wściekłe Ptaki to nadal po prostu Wściekłe Ptaki. Nawet jeśli zawartości jest więcej niż kiedykolwiek.

Osobiście mam jednak wrażenie, że gdyby nie marka Angry Birds, to tak podana gra mobilna mogłaby przepaść w zalewie produktów konkurencji. Od czasu premiery oryginału pojawiło się na smartfony tak wiele gier, opartych o te same założenia, że dziś Wściekłe Ptaki nie mogą już liczyć na kompletną hegemonię.

Rovio obrało nieco inną strategię, przygotowując nowe odsłony serii pod konkretne rynki. Nie wiem, czy doczekamy się kiedyś polskiej edycji ptaków (latających np. w sandałach i skarpetkach, strzelając do świń w czerwonych krawatach), ale jak mówił nam Peter Vesterbacka na Infoshare 2015 - regionalizacja Angry Birdsów jest strategią firmy na przyszłość.

angry_birds2_2

Dlatego Angry Birds 2 traktowałbym raczej jako zapchajdziurę na główny rynek, podaną masowemu klientowi, podczas gdy prawdziwe perełki od Rovio pojawiać się będą jako ekskluzywne wydania w różnych częściach świata.

Niemniej jednak to przyjemna zapchajdziura i jak każda poprzednia odsłona - uzależniający zabijacz czasu, który mimo wszystko polecam pobrać, ale nie spodziewając się rewolucji. Tego w nowych Wściekłych Ptakach nie ma. Miłą zmianą jest natomiast model zarabiania w aplikacji. Jeśli chcemy dodać do naszej armii nowego ptaka, nie musimy już za niego płacić - wystarczy, że obejrzymy reklamę.

REKLAMA

Nowa gra Rovio dostępna jest w Sklepie Play i App Store, ale co ciekawe, nie doczekała się wersji na mobilne okienka. To może oznaczać, że albo Szwedzi czekają na Windows 10 mobile, albo postawili już krzyżyk na użytkownikach Windows Phone.

Pierwsza odsłona potrzebowała aż dwóch lat, żeby trafić na mobilne okienka, więc może i tym razem wystarczy uzbroić się w cierpliwość... albo zagrać na innym sprzęcie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA