Windows Phone cały czas rośnie, ale to i tak może nie wystarczyć
Wydaje mi się, że nieco za wcześnie mogliśmy pogrzebać Windows Phone’a. Chociaż mogło wydawać się, że smartfony z systemem mobilnym Microsoftu już niebawem trafią na śmietnik historii, to jednak na niektórych rynkach odzyskują swoje udziały. Trend ten widać przede wszystkim w Europie.
Świadczą o tym najnowsze statystyki stworzone przez agencję Kantar, które porównują udziały w maju bieżącego i poprzedniego roku. Według nich udział Windows Phone w rynku europejskim wzrósł z 8% do 9,5%. Co prawda nadal jest to wynik dwa razy gorszy niż w przypadku iPhone’ów i nieporównywalny z Androidem.
Mimo to najważniejsze jest, że widać dynamikę na rynku i Europejczycy coraz bardziej interesują się alternatywą dla głównonurtowego oprogramowania. Podobny trend widać, też w Stanach Zjedoczonych, gdzie Windows Phone urósł z 2,9% do 3,5%. Entuzjazmu nie widać natomiast w Chinach, Australii i Japonii, gdzie wyniki systemu Microsoftu praktycznie nie zmieniają się.
Jednak powyższe wyniki nie oznaczają, że Microsoft rośnie w absolutnie każdym zakątku Europy.
W Niemczech okienkowe telefony urosły z 5,9% do 7,5%, w Wielkiej Brytanii z 9,2% do 10%, we Francji z 10,2% do 11,1%, a we Włoszech z 9,8% aż do 13,9%, ale chociażby w Hiszpanii udział Windows Phone’a spadł z 3% do 2,4%. Pozostaje żałować, że Kantar jak zwykle pokusił się przedstawienie danych tylko z pięciu największych europejskich rynków.
W końcu Polska też należy do Unii Europejskiej, jest całkiem dużym rynkiem, a popularność Windows Phone’ów jest u nas większa niż w innych częściach Europy. Myślę, że gdybyśmy zobaczyli statystyki też z mniej zamożnych państw, udział mobilnego oprogramowania Microsoftu byłby jeszcze większy niż tu przedstawiony.
Tak dobre rezultaty są zapewne spowodowane wprowadzeniem na rynek wielu ciekawych smartfonów. Modele takie jak Lumia 435, 535, 640 i 640 XL to świetne propozycje w swoich segmentach cenowych. Dowodem na to są przede wszystkim dwa ostatnie wymienione modele, które sprawiają wrażenie wycenionych stanowczo za nisko.
Jakby tego było mało, do dużej części z nich Microsoft dodawał atrakcyjne prezenty. Należą do nich zwrot części kosztów kupna urządzenia bądź darmowa roczna licencja na pakiet Microsoft Office 365. Kupując Lumię można zatem otrzymać nie tylko tani, świetnie wykonany i dobrze działający sprzęt, ale też zyskać kilkadziesiąt procent jego nominalnej wartości.
Pozostaje tylko pytanie, czy takie działanie jest rzeczywiście opłacalne dla Microsoftu.
Czy łapanie użytkowników za wszelką cenę ma sens? Z jednej strony powyższe statysyki pokazują, że tak. Jednak z drugiej strony coraz częściej pojawiają się doniesienia, według których firma z Redmond może niebawem porzucić swoją platformę mobilną na rzecz Androida. Kiedy Microsoft kupował Nokię, chciał do 2018 roku zdobyć 15% rynku smartfonów.
Teraz możemy powiedzieć, że nawet jeśli Windows 10 okaże się wielkim sukcesem, tak raczej się nie stanie. Dodatkowo Satya Nadella niedawno mówił o konieczności pozbycia się elementów, z którymi Microsoft sobie nie radzi. I gdyby ktoś mnie spytał, jaki jest koronny przykład porażki Microsoftu, wymieniłbym właśnie rynek smartfonów.
Choć Microsoft nie radzi sobie z całym rynkiem sprzętu, to obecność tabletów Surface można usprawiedliwić chociażby popularnością systemów Windows i tworzeniem urządzeń referencyjnych stworzonych z myślą o tym oprogramowaniu. Z kolei istnienia Windows Phone’a chyba nie usprawiedliwia już nic.
Oczywiście nie twierdzę, że Microsoft sprzeda swój dział urządzeń mobilnych w ciągu najbliższych dni, tygodni czy miesięcy. Nie może tego zrobić chociażby z przyczyn wizerunkowych i troski o Windows 10. Jestem przekonany, że firma z Redmond premierą Windows 10 ostatni raz zawalczy o rynek mobilny i jeśli także tym razem nie podbije określonej części rynku, zrezygnuje z wspierania mobilnych okienek.
Microsoft zresztą przygotowuje się na to już od jakiegoś czasu.
Dowodem na to jest przejęcie Accompli, Wunderlist, Sunrise oraz zapowiedź aplikacji Phone Companion, dzięki której smartfon z Windows 10 doskonale zrozumie się z androidowym smartfonem. Decyzja ta mogłaby się zresztą okazać całkiem korzystna dla firmy z Redmond.
W końcu zamiast walczyć o rozstawiony już rynek, Microsoft mógłby się skupić na rozwiązaniach sprawdzonych i perspektywicznych. Czyli na tworzeniu oprogramowania, rozwijaniu konsoli Xbox oraz projektowaniu gadżetów ubieralnych kompatybilnych ze wszystkimi smartfonami liczącymi się na rynku. Jestem pewien, że nisze te są na tyle duże, by nawet tak ogromna firma jak Microsoft mogła na nich oprzeć swój biznes.