Z tym projektem "jeden zeszyt na pięć lat studiów" przestaje brzmieć źle
Notować na papierze, czy nosić ze sobą komputer i pisać na klawiaturze? A co jeśli wykładowca nie pozwala używać komputera w czasie wykładu? Gdzie się podział mój zeszyt? - studenci, znacie to. Ja sam okropnie nie radzę sobie z organizacją moich studenckich notatek, na szczęście technologia znajduje rozwiązanie na wszystko, także na ten problem.
Sądząc po brawurowym finiszu zbiórki na Indiegogo, nie tylko ja mam problem z organizacją własnych, analogowych notatek. 3563% pierwotnie zakładanego celu mówi samo za siebie - świat czekał na zeszyt ostateczny. Tym właśnie jest Rocketbook. Notebookiem, który idealnie łączy w sobie prostotę tradycyjnego notowania, z wygodą współczesnej technologii i wykorzystaniem chmury.
Jeden zeszyt by wszystkimi rządzić
Koncepcja tego zeszytu w zasadzie jest bardzo prosta - dzięki specjalnej aplikacji możemy skopiować notatki z kartek papieru i wysłać je do wybranego przez nas dysku sieciowego czy programu do notowania. Nic trudnego, przecież już teraz możemy to robić, wykorzystując aplikacje firm trzecich.
Sęk w tym, że nigdy nie jest to proste i szybkie, a do tego łatwo się pogubić w tym, gdzie przesłaliśmy dane notatki.
W przypadku Rocketbooka o pomyłce nie ma mowy. Aplikacja błyskawicznie rozpozna początek i koniec sekcji notatek, a zakreślając jeden z symboli u dołu każdej strony, możemy wybrać w które miejsce chcemy te notatki wysłać.
Na tym jednak wyjątkowość projektu z Indiegogo się nie kończy. Rocketbook jest bowiem zeszytem... wielokrotnego użytku.
Wystarczy taki zapisany zeszyt wrzucić do kuchenki mikrofalowej na 30 sekund i voilla - jak nowy. Oczywiście pod warunkiem, że będziemy pisać specjalnymi długopisami Frixion marki Pilot, które - choć droższe od przeciętnych długopisów kupowanych w kiosku - możemy nabyć w niemal dowolnym sklepie papierniczym.
Rocketbook to nie perpetuum mobile
Oczywiście technologia ta ma swoje ograniczenia. Jako że atrament Frixionów reaguje na ekstremalne temperatury, pozostawienie tak zapisanego zeszytu w bardzo gorącym, lub bardzo zimnym miejscu może poskutkować wymazaniem notatek. O czym ostrzegają twórcy w sekcj FAQ projektu.
Nie jest też tak, że z Rocketbooka możemy korzystać w nieskończoność. Jego przewidywana wytrzymałość to około 25 wymazań w kuchence mikrofalowej. Teoretycznie niedużo, ale wielu studentom taki jeden zeszyt wystarczyłby na całe pięć lat zajęć...
W tej chwili jedynym poważnym (jak dla mnie) brakiem w całym projekcie jest brak natywnego wsparcia dla technologii OCR. Co prawda można z niej skorzystać poprzez rozwiązania wbudowane w Google Drive i Evernote'a, lecz najwygodniej było by, gdyby taka technologia została zaimplementowana prosto w aplikacji Rocketbook.
Tymczasowo możemy zapisywać notatki w formie plików .jpg lub .pdf, a jako że twórcy przekroczyli próg 350 tys. dolarów - aplikacji można używać także do skanowania innych powierzchni niż sam dedykowany zeszyt, dzięki funkcji Photo Mode.
Już w lipcu pierwsze zeszyty trafią do wspierających kampanię na Indiegogo i wtedy przekonamy się, ile w praktyce warta jest ta, pozornie przegenialna, koncepcja.
Biorąc pod uwagę niewygórowaną cenę (39 dol. w czasie kampanii za zeszyt i komplet długopisów) jest to produkt absolutnie dla każdego. Tym bardziej, że dostępny jest też w wariancie "ekskluzywnym", dla biznesmenów i ludzi szukających czegoś odrobinę trwalszego.
I co tu dużo mówić - takie projekty pokazują, że zbiórki społecznościowe jednak mają sens. Nawet jeśli wartościowy jest jeden na kilkaset projektów.