Nie tak łatwo będzie wykurzyć Vikingów z Polski
Czegokolwiek by nie powiedzieć o historycznych wikingach, nie kojarzą się oni raczej z zimną krwią, opanowaniem i luźnym podejściem do sytuacji. Co innego, jeśli mówimy o Vikingach współczesnych. Ci, nawet w obliczu pozornie niepokojących informacji potrafią zachować absolutny spokój, robiąc przy tym to, co do nich należy.
W taki właśnie sposób można opisać nastroje panujące od kilku dni w polskim oddziale Mobile Vikings po tym, jak media obiegła wieść o zakończeniu funkcjonowania oddziału holenderskiego. Sprawa wygląda bowiem dość prosto - przypadek holenderski nie ma właściwie żadnego wpływu na to, co dzieje się w Polsce, a klienci, którzy korzystają w naszym kraju z usług Mobilnych Vikingów mogą spać spokojnie.
Potwierdza to zresztą Bartek Grabowski, Head of New Business w Mobile Vikings Polska:
Gdyby jednak deklaracje o zachowaniu całkowitego spokoju nie okazały się dla niektórych wystarczająco plastyczne, polscy Vikingowie dosłownie pokazali, jak bardzo niepokoją ich plotki na temat nieciekawej przyszłości polskiego oddziału firmy:
Nie tylko słowa
Tyle jednak słowa, materiały prasowe i wideo, a tym - jak dobrze wiadomo - nie każdy lubi wierzyć, szczególnie jeśli w jego ocenie sytuacja wydaje się być groźna. Sprawdźmy więc, jak kształtują się dotychczasowe i przyszłe działania Mobile Vikings w naszym kraju, które w bezpośredni sposób pokazują, że o wycofaniu się z tego rynku nie ma mowy nawet w bardzo długim terminie.
Do dzieła.
Po pierwsze - oferta
Jednym z powodów, o którym mówi się jako tym, przez który konieczne było zakończenie działalności MV w Holandii była niezbyt ciekawa oferta. W przypadku polskiego oddziału trudno jest tak powiedzieć, a jesteśmy niemal pewni, że nie jest to jeszcze ostatnie słowo Vikingów w tej kwestii.
Owszem, nie każdy uzna, że jest to oferta dopasowana idealnie do jego potrzeb, ale jest spore, ciągle powiększające się grono osób, którym odpowiada ona doskonale. To przede wszystkim ci, którzy już dawno porzucili standardowy sposób komunikacji mobilnej, na rzecz komunikacji przez Internet. Pokaźne (a w niektórych przypadkach wręcz ogromne) pakiety danych dokładane bezpłatnie do doładowań kuszą, podobnie jak nielimitowane połączenia do wszystkich użytkowników Play i korzystających z jego nadajników sieci.
Do tego wszystkiego dochodzi fakt, że cała oferta jest banalnie prosta i trudno jest się w niej pogubić. Trzy plany, w których wartość bonusów zależna jest od doładowania i to wszystko. W razie potrzeby dodatkowe pakiety na transmisję danych w kraju lub roamingu i to wszystko. W końcu komu chce się przesadnie kombinować - każdy chce dzwonić, SMS-ować i korzystać z Sieci, a nie godzinami analizować wpływ każdego pakietu i opcji na pozostałe.
Po drugie - społeczność
Stworzenie aktywnej społeczności wokół nowego, niewielkiego operatora nie jest zadaniem łatwym, co jednak nie znaczy, że nie jest możliwe. Mobile Vikings udało się to jednak dzięki prostemu zabiegowi - każdy Viking ma po prostu lepiej niż nie-Viking i najzwyczajniej w świecie opłaca się założyć "wirtualny" hełm (z rogami lub bez, w zależności od tego, jak wierni chcemy być prawdzie historycznej).
Mogą to z pewnością potwierdzić osoby, które z poleceń nowych Vikingów zapewniły sobie całkiem długie korzystanie z oferty MV bez wydawania nawet złotówki. A nawet w sytuacji, kiedy nie mamy zbyt wielu znajomych chętnych do takich zmian, możemy nasze Punkty Vikinga uzupełniać gotówką i w ten sposób z odpowiednim "rabatem" nabywać kolejne doładowania.
Znów - proste, a działa.
Po trzecie - obecność
Nie da się też nie zauważyć innych, dużo mniej standardowych działań, które podejmują od początku swojej obecności w Polsce Vikingowie, a które świadczą o tym, że planują zostać tutaj jeszcze bardzo, bardzo długo.
O Mobile Vikings mogli chociażby usłyszeć, a i prawdopodobnie bardzo ich polubić, studenci Politechniki Wrocławskiej, którzy dzięki operatorowi zyskali możliwość... bezpłatnego drukowania niezbędnych pomocy naukowych i notatek. Przy okazji nawiązana została współpraca z młodą wrocławską firmą, Zeccerem:
Patrząc zresztą na historię aktywności Vikingów trzeba przyznać, że jest ona dość nietypowa. Wykłady CEO firmy, Franka Bekkersa, na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu, licząca ponad 2300 km podróż kamperem po 16 polskich uczelniach, liczne konkursy (w tym i organizowany razem z nami!), vikingowe przejecie Nocy Muzeów, udział w Juwenaliach (czy może raczej Vikinaliach?), ogromna aktywność w mediach społecznościowych (w tym i np. na mniej popularnym Snapchacie) oraz chociażby świetna akcja Podróże Vikingów, organizowana wraz z AIESEC.
To jednak akcje, które w większości mamy już za sobą, a tymczasem sporo jeszcze przed nami. Pod koniec czerwca odbędzie się w Warszawie sponsorowany przez Mobile Vikings bieg z przeszkodami "Men Expert Survival Race", a w dalszym ciągu trwa jeszcze cykl spotkań z Chujową Panią Domu, która w sumie, na specjalnie zorganizowanych wraz z Vikingami imprezach, odwiedzi 5 polskich miast.
Nie odnajdziemy więc wielkich reklam Mobile Vikings w gazetach, długich nagrań reklamowych w telewizji czy w każdej stacji radiowej. Natomiast, szczególnie jeśli mieszkamy we Wrocławiu, ich obecność da się wyczuć. I dla niektórych z pewnością takie mniej nachalne, oddolne i "bliższe ludziom" działania marketingowe mogą wydać się o wiele bardziej atrakcyjne.
Przy takim podejściu, wciąż trwających akcjach, a także planach na przyszłość, o których niestety nie możemy na razie mówić zbyt wiele, trudno jest w ogóle zakładać, że nad spokojną wioską Vikingów zbierają się jakiekolwiek ciemne chmury. I mój plan przeniesienia tam numeru, kiedy tylko za kilka (coraz mniej!) miesięcy skończy mi się obecna umowa, jest w dalszym ciągu jak najbardziej aktualny.