Nie ufaj chmurze, zrób backup. Artur Kurasiński boleśnie przekonał się, że Dropbox potrafi spaprać sprawę
Chmura to wygodne rozwiązanie i pewnie większość z nas jakieś pliki przechowuje w ten sposób. Wszystko wygląda pięknie dopóki nie pojawi się jakaś awaria. Wtedy jest kiepsko.
Przekonał się o tym bloger, przedsiębiorca i inwestor Artur Kurasiński. Zaufał on najbardziej znanej firmie, jeżeli chodzi o przechowywanie plików w chmurze, czyli Dropboksowi. Zaufał jej tak bardzo, że nie zrobił backupu plików. I to był bardzo kosztowny błąd.
//
Kilka tysięcy plików dosłownie wyparowało z konta Artura. W jednej chwili są, w następnej ich nie ma. Tak po prostu. Co się stało?
Na szczęście, część plików udało się Arturowi odzyskać używając narzędzia do odzyskiwania plików, ale wciąż spora część z nich jest niedostępna.
Największym błędem Artura było zdecydowanie to, że zawierzył całkowicie Dropboksowi. Do tej pory nie miał z nim problemów, sprawdzał się świetnie, no i przecież to taki super software, tak chwalony…
Zderzenie z cyfrową rzeczywistością okazało się bolesne.
Cóż, potwierdza się, że pierwszą zasadą korzsytania z komputera, a zwłaszcza korzystania z chmury jest zrobienie backupów. A potem backupu backupu.
I zanim ktoś pomyśli, żeby wyśmiewać tę sytuację niech zrobi rachunek sumienia czy sam ma backup wszystkich swoich najważniejszych plików. Albo czy dokładnie wie gdzie i w jaki sposób są przechowywane np. zdjęcia z jego smartfona.
Artur skontaktował się z Dropboksem, żeby wyjaśnili sprawę, ale jeszcze nie uzyskał odpowiedzi. Obiecał, że jak tylko czegoś się dowie to dam znać.
Jesteśmy bardzo ciekawi jak firma wyjaśni, że „zgubiła” tysiące plików.
*Grafika główna pochodzi z serwisu Shutterstock.