REKLAMA

Sunset Overdrive masakruje jakością. Xbox One potrzebował takiej gry jak tlenu - recenzja Spider's Web

Jesteś nikim. Korpo-śmieciem, studentem na kasie, komputerowym nerdem – kto co woli. W życiu nigdy nie osiągnąłeś niczego wyjątkowego i najprawdopodobniej nigdy już nie osiągniesz. No chyba, że do twojego miasta zawita prawdziwa APOKALIPSA, stawiając wszystko na głowie. To właśnie podłoże Sunset Overdrive – jednej z najlepszych, najbardziej wykręconych, zabawnych i niszczących czwartą ścianę gier, w jaką kiedykolwiek grałem. Jest ogień.

Sunset Overdrive masakruje jakością - recenzja Spider's Web
REKLAMA
REKLAMA

Mój pierwszy kontakt z Sunset Overdrive był, mówiąc delikatne, niezbyt dobry. Produkcja o jaskrawej tonacji kolorystycznej zaatakowała moje oczy i uszy, sprzedając tony fajerwerków i godziny rockowych brzmień oraz wulgaryzmów. „-Gra dla gimbusów” - burknąłem pod nosem, przechodząc pierwszą misję. Potem drugą. Trzecią. Ósmą. Ej, to jest naprawdę dobre! Nim się obejrzałem, byłem już w połowie kampanii dla jednego gracza i poczułem, o co w tym naprawdę chodzi.

sunset overdrive 13

Celem Sunset Overdrive jest dobra, intensywna zabawa. Nic więcej. Nikt tutaj nie próbuje przemycać głębszego przesłania, ciekawej historii ani niespodziewanych zwrotów w scenariuszu.

Ma być zabawnie, kolorowo, wystrzałowo, szybko, intensywnie i efektownie. Kierowana do odbiorców głodnych mocnych wrażeń gra posiada młodzieżowy pazur. Ten wyrażony jest w slangu, wulgaryzmach, licznych nawiązaniach do popkultury oraz wyjątkowym, naprawdę oryginalnym burzeniem czwartej ściany, jaka zawsze była obecna między graczem i jego awatarem.

sunset overdrive 4

W Sunset Overdrive gracz oraz stworzona przez niego postać stanowią duet. Awatar wie, że to tylko gra, podobnie jak narrator tłumaczący zawiłości rozgrywki. Co jakiś czas padają wzmianki o prawdziwym świecie, protagonista nawiązuje to NeoGAF-a czy przegląda końcową listę płac, zastanawiając się, kto wyprodukował grę. Ten sam motyw znalazł się w produkcji Deadpool i podobnie jak tam, oryginalna relacja między graczem i jego postacią wszystkiemu nadaje kolorytu.

Chociaż zupełnie niepoważne i miejscami lekko plastikowe, poczucie humoru to jedna z największych zalet Sunset Overdrive. Z serią gagów zespolona jest cała rozgrywka, składająca się na najbardziej oryginalne misje, jakie widziałem.

W ogarniętym strachem przed mutantami mieście Sunset City nie ma zadań niemożliwych do wykonania. Wykucie legendarnego miecza w elektrowni atomowej? Transport niepełnosprawnego z jednego końca aglomeracji na drugi? Smażenie gołębi? Udział w sesji RPG? Wycieczka na psychotropach? Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, ale pomysłowość producentów naprawdę nie zna granic. Czuć, że twórcy naprawdę dobrze się bawili, wyśmiewając banały obecne w branży gier.

sunset overdrive 9

Co w tym wszystkim najlepsze, każda z misji rozgrywa się na otwartym, rozległym terenie. Oczywiście Sunset City trudno porównywać do Grand Theft Auto V, ale przemieszczanie się po aglomeracji oraz sposoby komunikacji cieszą. Bieganie po ścianach, ślizganie się po krawędziach i telegraficznych drutach, pływanie, spadanie z ogromnych wysokości czy nawet teleportacja – wszystko to daje dużo frajdy. Z możliwości błyskawicznej podróży zacząłem korzystać dopiero na ostatniej prostej przed końcem kampanii.

Jak większość gier z otwartym światem, również Sunset Overdrive wypełnione jest pobocznymi misjami, powtarzalnymi zadaniami, próbami czasowymi oraz mnóstwem „znajdziek” do zebrania.

Zabawy po przejściu głównego wątku fabularnego jest naprawdę, naprawdę sporo. Lokacje są wręcz wypchane elementami do zebrania oraz dodatkowymi wyzwaniami. Od czasu do czasu możemy uratować kilku cywili, ścigamy się z czasem, a kiedy indziej musimy wypełnić proste misje fabularne. Niestety, podczas testów nie było mi dane spróbować rozgrywek wieloosobowych. Mimo wszystko nawet bez nich Sunset Overdrive sprawia wrażenie gry obfitej, pełnej oraz doszlifowanej (do ciebie piję, Driveclub!).

sunset overdrive 2

Ciekawym dodatkiem jest obecność Sunset TV, czyli cotygodniowych materiałów filmowych nagrywanych przez producentów. Te można oglądać w świecie gry, obserwując ogromne telebimy. Nie zabrakło również rankingowych wyzwań, w których gracze z całego świata będą rywalizować o jak najlepszą punktację czy wynik czasowy. Podsumowując – w Sunset City naprawdę jest co robić, nawet po przejściu kampanii dla jednego gracza.

Kolejnym obok humoru oraz otwartego świata filarem Sunset Overdrive jest walka. Tę można podsumować w bardzo prosty sposób – NIGDY NIE STÓJ W MIEJSCU.

System zaimplementowany do gry nagradza mobilność, zwinność oraz niekonwencjonalne taktyki. Im bardziej odjechane i karkołomne są nasze popisy, tym lepszy modyfikator do broni oraz ataków specjalnych dostajemy. Dzięki temu gra to jeden wielki festiwal wybuchów, fajerwerków, eksplodujących beczek i rozszarpywanych mutantów. *Bang* *bang* *bang* - lufy tutaj praktycznie nie stygną.

sunset overdrive 6

Jest natomiast z czego strzelać. Arsenał obecny w grze to prawdziwa skarbnica odjechanych, przesympatycznych pomysłów. Karabin strzelający winylowymi płytami, wyrzutnia wybuchających pluszowych miśków, zraszacze do trawników z kwasem, miotający piorunami karabin czy spluwa strzelająca butlami z lakierem do włosów – Saints Row IV ze swoim „dubstepowym karabinem” ma poważną konkurencję.

Nie sposób również nie napisać o grafice. Warstwa wizualna w Sunset Overdrive to prawdziwa rozkosz dla oczu. Nie za sprawą modeli bohaterów czy przeciwników, ale samego miasta. To wygląda rewelacyjnie.

Chociaż aglomeracja nie sprawia wrażenia tętniącej życiem, jak ma to miejsce w Grand Theft Auto V czy Assassin’s Creed IV, jest na co popatrzeć. Sunset City zostało wypełnione drobnymi detalami. Co prawda obiekty bardzo często się powtarzają, ale w szerszym ujęciu miejsce gry to naprawdę barwne, obfite w smaczki środowisko, które rozprasza ilością szczegółów oraz pięknych widoczków. Wszystko to bez żadnego doczytywania, z niesamowicie daleko sięgającym polem widzenia. Mniam.

sunset overdrive 1

Niestety, Sunset Overdrive to „tylko” obraz w jakości 900p wyświetlany w 30 fps-ach. Trochę szkoda. O ile przeciętna gra akcji naprawdę nie potrzebuje większej liczby klatek na sekundę, tak Sunset Overdrive jest niesamowicie dynamicznym, wręcz „wyścigowym” tworem. Naprawdę bym się nie obraził, gdyby ta feeria barw, wybuchów, eksplozji oraz tabunów przeciwników była jeszcze bardziej dynamiczna.

To ci dopiero pojedynek gier na wyłączność. Sunset Overdrive dla Xboksa One czy InFamous: Second Son dedykowane PlayStation 4?

Nigdy nie przypuszczałem, że next-genowy InFamous w jakimkolwiek porównaniu będzie robił za tę "bardziej dojrzałą" produkcję. Tak jest w porównaniu z niesamowicie humorystycznym, jaskrawym i mocno przerysowanym Sunset Overdrive. Gra dla PlayStation 4 to większy realizm, mocniej zarysowani bohaterowie oraz ciekawsza (co nie znaczy, że bardzo dobra) historia do opowiedzenia. W moim odczuciu InFamous: Second Son jest również piękniejsze oraz bardziej klimatyczne od swojego konkurenta.

sunset overdrive 12
REKLAMA

Z drugiej strony, w Sunset Overdrive po prostu dzieje się więcej. Tutaj nie ma czasu na przystopowanie, na zatrzymanie się i wzięcie oddechu. Akcja za akcją, eksplozja za eksplozją. Gra dla Xboksa One trzyma widza mocno za twarz, nie puszczając nawet po napisach końcowych. Taka „Adrenalina” w świecie interaktywnej rozgrywki, biorąca sobie gracza za zakładnika. Nie żeby gracz miał coś przeciwko.

Sunset Overdrive to znacznie lepsza produkcja, niż początkowo zakładałem. Po rozczarowującym Ryse: Son of Rome oraz Dead Rising 3 Xbox One w końcu dostał miodną, wartą uwagi grę Akcji (przez naprawdę wielkie A) na wyłączność. Konsola Microsoftu nareszcie nadaje się do czegoś innego niż zagrywanie w rewelacyjne wyścigi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA