O proszę - w Wielkiej Brytanii Spotify zaczął zarabiać
Streaming to dla coraz większej grupy klientów podstawowy sposób korzystania z produktów muzycznych. Dla wielu, w tym dla mnie, najlepszy w historii. Problemem tego wciąż niewielkiego rynku jest jednak opłacalność biznesowa. Dotychczas nikt - dosłownie nikt - na nim nie zarabiał. Ale pojawiło się światełko w tunelu - w Wielkiej Brytanii Spotify w 2013 r. pokazał niewielki zysk.
Prześledźmy wyniki dwóch największych serwisów streamingowych na świecie, obu z nieco różnymi modelami: Spotify i Pandora.
W 2010 r. przychody Spotify wyniosły 98 mln dol., a strata 38 mln dol. W 2011 - 243 mln przychodów, przy 59 mln dol. straty, a w 2012 r. - 575 mln sprzedaży, a 78 mln dol. strary.
Z kolei Pandora w 2011 r. miała przychody na poziomie 267 mln dol. a stratę 9 mln, w 2012 r. 410 mln dol. sprzedaży a 36 mln dol. straty, a na koniec zeszłego roku 638 mln dol. przychodów, a stratę w wysokości 41 mln dol.
W obu przypadkach trend jest identyczny
Przy mocnych wzrostach przychodów zwiększa się strata na działalności, co poddaje w wątpliwość podstawową zasadność biznesowego istnienia rynku streamingu. Kontrakty obu firm z właścicielami praw do strumieniowanych plików są tak skonstruowane, że ok 70 proc. przychodów jest oddawane wydawcom w formie tantiem. Z pozostałych 30 proc. Spotify i Pandora muszą skompensować koszty oraz ewentualnie pokazać zyski.
Według Generator Research, znacza to, że ten biznes jest skazany na wieczną nierentowność, ponieważ zawsze będzie oddawał 70 proc. przychodów, niezależnie czy będzie to 100 mln czy 10 mld przychodów, a koszty działalności na coraz większym zasięgu rosną znacznie szybciej.
Całościowych wyników Spotify za 2013 r. jeszcze nie znamy. Jest jednak spora szansa, że kompromitujący ciąg coraz wyższych strat zostanie przełamany, a klątwa Generator Research odrzucona - na drugim co do ważności rynku lokalnym, czyli w Wielkiej Brytanii, Spotify pokazał dodatni wynik finansowy za 2013 r.!
Nie jest to przesadnie wysoki zysk, bo zaledwie 2,6 mln funtów (4,2 mln dol.) przy 131,4 mln funtów przychodu, ale mimo wszystko warty odnotowania, szczególnie że rok temu brytyjski oddział szwedzkiego muzycznego start-upu dopłacił do interesu 11 mln funtów (17,7 mln dol.).
Czy to oznacza, że Spotify naprawił biznes w 2013 r.?
Tego jeszcze nie wiemy, jednak z dużo większą atencją będziemy czekać na całościowe wyniki 2013 r., szczególnie mając na względzie to, jak uzasadniał dodatni wynik przedstawiciel brytyjskiego oddziału Spotify. Zysk miał być osiągnięty ze względu na znaczny wzrost (o 42 proc.) przychodów z klientów abonamentowych.
Wiemy, że Spotify przekroczyło niedawno barierę 10 mln płacących klientów. Nie wiemy jednak, ilu z nich rezyduje w Wielkiej Brytanii, jednak gdyby wzrosty przychodów opierały się w ok 50 proc. na klientach premium, to byłaby szansa na powtórzenie brytyjskiego wyniku na całym świecie.
Ciekawie w tym kontekście będzie wyglądało porównanie wyników Spotify i Pandory. Bo jeśli się okaże, że Spotify nagle zaczął zarabiać, a Pandora ponownie w 2013 r. straciła (41 mln dol.), to mielibyśmy wyraźną odpowiedź na pytanie, który model jest lepszy: czy abonamentowy, czy reklamowy. Ten drugi stosuje właśnie Pandora.
Wynik Spotify w 2013 r. będzie również istotny z innego punktu widzenia. W przypadku współczesnych technologicznych startupów przyzwyczailiśmy się jednak - o zgrozo - że nie o dodatni wynik finansowy chodzi, lecz o to, by zdobyć odpowiednio wielki zasięg i odpowiednio grubo sprzedać się gigantom rynku.
Dotychczas wydawało się, że Spotify właśnie kroczy tą ścieżką. Kto wie jednak, czy postawa Szwedów się nie zmieniła po tym, jak Apple przejął raczkujący serwis streamingowy Beats Music, Amazon i Google stworzyli własne serwisy, a Microsoft zawiódł się na własnych sklepach Zune i Xbox, i nie wydaje się być dziś zainteresowany tym rynkiem.
Nie ma po prostu komu się sprzedać, więc może czas na urealnienie biznesu.