Ogrodnik January: I ty możesz zostać hakierem - bogato ilustrowany poradnik
Nie jest łatwo zostać hakierem komputerowym. Nasz rodzimy system edukacyjny niestety nie zapewnia kształcenia w tym kierunku, ale na szczęście światowa kinematografia dostarcza licznych wzorców, dzięki którym w parę godzin można opanować arkana tej trudnej sztuki. Dlatego w oparciu o kilka wybitnych filmów instruktażowo-edukacyjnych pozwolę sobie pokrótce opisać niezbędne cechy wytrawnego hakiera.
Jak można wywnioskować po wnikliwej analizie materiału ikonograficznego, istota hakierstwa sprowadza się generalnie do tego, żeby taki duży czerwony napis ACCESS DENIED zamienić na zielony napis ACCESS GRANTED. Potem już zazwyczaj wszystko idzie jak z płatka (a właściwie jak z krzemowego wafla), a wszyscy żyją długo i szczęśliwie i mają dużo miejsca na dyskach. Jednak to nie wszystko - życie hakiera nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać...
Pierwszym warunkiem zostania wybitnym hakierem jest nieprzystosowanie społeczne. Wskazane jest życie poza nawiasem społeczeństwa, ogólna niechlujność, skłonność do fastfoodów poparta sporą nadwagą oraz oczywiście bujna broda, ozdobiona resztkami pizzy i kośćmi z pikantnych cziken-wingsów.
Włamania do sieci komputerowych to ciężki kawałek chleba, wymagający zaawansowanego środowiska pracy, przeto biorąc się poważnie za hakierkę należy zgromadzić stosowny park maszynowy. Absolutne minimum to kilka wielkich monitorów, opleciony kablami żelazny regał z Castoramy służący za szafę serwerową, jakiś pulpit będący skrzyżowaniem centrum sterowania NASA z konsolą dyspozytora zajezdni tramwajowej, oscyloskop, sprzęt do resuscytacji i komputer Odra 1305 z pamięcią taśmową.
Niezależnie od tego, czy okradamy bank, czy włamujemy się na serwer Pentagonu, monitory powinny jak szalone wyświetlać listingi w Pascalu, mapę bogactw naturalnych Radomia z uwzględnieniem nocnych sklepów z alkoholem i animowany przekrój komórki jajowej kerguleny. Przyda się też jakiś pasjans, FPS i analizator mowy z korektorem graficznym.
Oczywiście cały ten sztafaż to tylko dekoracyjna kupa złomu, nie służąca do niczego konkretnego, bowiem w krytycznym momencie cała akcja i tak skupia się w jednym miejscu, a mianowicie na klawiaturze, w którą hakier napierdziela bezwzrokowo, koncentrując się głównie na środkowym rzędzie klawiszy.
Wspomniane wyżej bezwzrokowe pisanie jest kluczowym czynnikiem skutecznego hakierstwa, gdyż tylko wybitnej klasy profesjonaliści potrafią jedną ręką - wyłącznie za pomocą klawiszy S, D, F i G - pisać programy w C++ z prędkością 4 stron na minutę, konwersować na czacie, wpisywać adresy IP i numery kont bankowych, wysyłać zapytania do bazy SQL, zmieniać kolor świateł na skrzyżowaniach, kontrolować wszystkie windy w mieście i manipulować obrazem z kamer monitoringu. Równocześnie.
Pisanie jednoręczne ma jeszcze tę zaletę, że drugą wolną ręką można w tym czasie kompilować sobie gdzieś na boku jądra w debugerze, albo przynajmniej wyrabiać z długopisem różne fajne sztuczki, jakich mógłby nam pozazdrościć niejeden perkusista.
Istnieją oczywiście inne, egzotyczne trendy w hakierstwie, polegające na pisaniu oburącz (wtedy skala działania powiększa sie o klawisze H, J, K i L), a nawet na wciskaniu po kilka klawiszy naraz, co - jak się wydaje - wydatnie zwiększa szybkość pracy...
...aczkolwiek powszechnie wiadomo, że naprawdę skuteczny jest jedynie pistolet przyłożony do głowy hakiera - natychmiast i skokowo podnosi wydajność o jakieś 296 %...
W razie nagłej potrzeby można też hackować na jednej klawiaturze na cztery ręce, co jest sporym wyzwaniem, bo wymaga zgodności charakterów, pełnego profesjonalizmu i komputera z co najmniej czterordzeniowym procesorem.
Specyficzną cechą środowiska pracy profesjonalnego hakiera jest to, że nie używa on nie tylko Spacji, Enter czy innych, równie zbędnych klawiszy, ale też stroni od myszki, gładzika czy innych urządzeń wskazujących. W tej sytuacji graficzne interfejsy z przyciskami wydają się bez sensu, bo jeszcze nie widziano na żadnym filmie hakiera, który kursorem wskazałby cokolwiek na ekranie. Zawodowcy wolą jednak w opisowy sposób, przy pomocy wspomnianych klawiszy SDFG i HJKL potwierdzać np. wybór opcji, przeciągać elementy na ekranie czy otwierać okna. Tą samą metodą klawiszową obrabia się grafikę - na przykład powiększając w nieskończoność zdjęcie satelitarne, aby odczytać odbity w czyichś okularach numer rejestracyjny poszukiwanego samochodu.
Rzecz jasna, żaden szanujący się hakier nie używa mainstreamowych systemów operacyjnych - wszak Windows czy OS X nie wyglądają dostatecznie profesjonalnie - w grę wchodzą wyłącznie pisane specjalnie na tę okazję mroczne interfejsy z milionem wyskakujących okienek pozbawionych jakichkolwiek przycisków zamykania.
Musi tak być, no przecież odliczanie czasu do wybuchu bomby atomowej na cukierkowym pulpicie Visty czy Mavericksa wyglądałoby wysoce niepoważnie. A zresztą, jak powszechnie wiadomo, ani Microsoft, ani Apple nie udostępniają API do obsługi aplikacji służących do detonacji bomb jądrowych. Mało kto natomiast wie, że bombę najskuteczniej można rozbroić podłączając się do niej z laptopem i wpisując odpowiednią formułę w Excelu.
W hakierskich systemach ważne informacje zawsze wyświetlają się litera po literze przy akompaniamencie popiskiwania kursora, obrazy powiększają się z elektronicznym ciurkotem, zaś listingi przewijają się z cyfrowym szelestem.
Przeciętna księgowa po jednej dniówce przy takiej rozćwierkanej maszynie dostałaby hyzia i poprosiła o urlop w Tworkach, ale najwyraźniej hakierom to nie przeszkadza. Po prostu są ulepieni z innej gliny.
A propos księgowości i finansów... Żelazną hakierską regułą jest to, że przy przelewach kradzionej forsy należy z najwyższym napięciem śledzić pasek postępu i systematycznie zmieniające się kwoty na obu kontach bankowych (oczywiście przy akompaniamencie nieodłącznego ciurkania). Jeśli robiąc przelewy nigdy nie widzieliście takiego paska postępu u siebie w banku, to tylko dlatego, że obracacie zbyt małymi pieniędzmi. Przecież wiadomo, że nawet najszybszy komputer potrzebuje czasu, żeby przeliczyć parę milionów dolców w małych nominałach.
Dobry hakier czyta na żywo heksadecymalne listingi przewijające się szybciej niż napisy po filmie na Polsacie i potrafi posłużyć się każdym komputerem, nawet jeśli ten ma chińską lub arabską klawiaturę i takiż system operacyjny. To nie przeszkadza. Na środku przecież i tak wciąż są te same znajome klawisze...
ᇸᇱᇏᇶ
A gdy brakuje pod ręką porządnego komputera, zawsze można połączyć się z siecią satelitarną ze starego dobrego komunikatora Nokii...
...zhackować swoje konto w ZUS za pomocą PDA wyposażonego w ukochaną przez wytrawnych hakerów gumową klawiaturę...
...albo przynajmniej włamać się do Pentagonu przy użyciu różowego iPoda i kabla USB 2.0...
Niestety, trzeba też uczciwie przyznać, że życie hakiera nie jest usłane różami. Czyhają na niego różne czarne charaktery, które wykorzystują sytuację, że każdy hakier ma przypisany do nazwiska numer IP, co pozwala łatwo go namierzyć i przesłać mu wirusa...
...powodującego widowiskowy wybuch jego komputera. Oczywiście pod warunkiem, że jak to jest w niepisanym hakierskim zwyczaju, komputer ma przyczepiony z tyłu obudowy porządne zapakowany i elegancko opisany brykiet materiału wybuchowego C-4...
A na zakończenie kursu chciałbym zdementować całkowicie zmyśloną i fikcyjną scenę z filmu "Dzień Niepodległości", gdzie widzimy bohatera infekującego serwer Obcych wirusem wysyłanym z MacBooka Apple.
To całkowicie wyssana z palca, absurdalna i nierealna sytuacja. Przecież na Maki nie ma wirusów!
Ogrodnik January - Z zawodu grafik, projektant i ogólnie tzw. artysta – absolwent krakowskiej ASP. Dyrektor kreatywny własnej pracowni graficznejMłyn Artystyczny. Z zamiłowania gadżeciarz, z powołania bloger. W sieci obecny od zeszłego wieku. Prześmiewca, samozwańczy tester technologii, poszukiwacz dziury w całym. Od 2010 roku autor bloga Applefobia, gdzie ośmiesza absurdy, demaskuje mitologię, kpi z fanbojstwa i zdrapuje pozłotkę z aluminium. W wolnym czasie czyta książki, gra na gitarze, jeździ na rolkach i fotografuje. Oczywiście nie wszystko na raz…
Sceny na obrazkach pochodzą z filmów "Die Hard 4", "Skyfall", "Golden Eye", "NCIS" i "Dzień Niepodległości"