Windows Store to istny śmietnik. Na szczęście Microsoft postanowił zrobić z nim porządek
Mimo że jestem fanem ekosystemu Windows, muszę z przykrością stwierdzić, że korzystanie z niego niekiedy jest frustrujące. Powinna zdawać sobie z tego sprawę każda osoba, która korzystała ze sklepu Windows. Ze sklepu, który bardziej niż market z aplikacjami przypomina śmietnik.
Tak, dobrze przeczytaliście, dokładnie śmietnik. Znalezienie w nim jakiejkolwiek aplikacji graniczy z cudem. Po wpisaniu w sklepie Windows nazwy dowolnej popularnej aplikacji lub gry jesteśmy zasypywani dziesiątkami podróbek. Programów, które mają jedynie ułamek możliwości ich odpowiedników lub po prostu próbują nieudolnie je udawać i tym samym chcą w mało elegancki sposób namawiać użytkowników do instalacji lub nawet kupna.
Na szczęście Microsoft zauważył to i wczoraj ogłosił, że usuwa ze sklepu programy, których nazwa, opis lub ikona są mylące.
Firma z Redmond na swoim blogu pochwaliła się, że usunęła ze sklepu już ponad 1500 aplikacji i nakłania deweloperów do zmiany mylących informacji. Ciekawe jest, że w ten sposób Microsoft tak naprawdę naprawia swój własny błąd. Otóż firma z Redmond bardzo długo pozwalała na umieszczanie takich aplikacji w sklepie, by zapełnić nimi brak oficjalnych aplikacji różnych usług.
Doskonałym przykładem takiego programu jest Instagram, który mimo że nie jest dostępny w sklepie Windows Store, ma tak wiele różnego rodzaju klonów, że nie ma szansy na połapanie się w nich i znalezienie jego naprawdę dobrego zastępstwa. Kolejny przykład takiej aplikacji to bardzo popularna gra Flappy Bird. Spójrzcie zresztą sami:
Kolejnym błędem Microsoftu była ogromna chęć pokazania za wszelką cenę, że deweloperów interesuje Windows i Windows Phone. Dlatego Microsoft organizował promocje, w której za pięć stworzonych aplikacji dało się zdobyć topową wówczas Lumię 800. Programy te nie musiały być zbyt wyszukane ani skomplikowany, miały tylko wykorzystywać kilka z funkcji smartfonów, takich jak akcelerometr czy dotykowy ekran (!!!).
Osobiście znam kilka osób, które w czasie trwania tej promocji potrafili napisać te 5 aplikacji w dwa dni, zgarnąć telefon i kilka razy powtarzać proces na innych kontach rejestrując się jako inne osoby. Następnie sprzedawały najlepsze Lumie i… kupowały za pozyskane pieniądze smartfony z Androidem.
Popularne przysłowie mówi, że kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Microsoft jest tego idealnym przykładem
Najpierw chciał każdym możliwym sposobem zapełnić sklep systemu Windows 8 i… udało mu się to. Jednak co z tego, skoro Windows Store jest przez to skrajnie niewygodne, wręcz nieużywalne. Sam wychodzę z założenia, że nie ma co ekscytować się tym, że w danym sklepie znajduje się milion lub nawet więcej aplikacji.
W końcu z ilu z nich będzie się w stanie skorzystać. Z dwudziestu? Pięćdziesięciu? Między innymi z tego powodu używam Windows Phone. Ma on już niemal wszystkie najpotrzebniejsze aplikacje (nie gry, aplikacje!) i pod tym względem przegrywa z konkurencyjnymi systemami tylko na papierze.