REKLAMA

To już koniec przecieków od @evleaks. Evan Blass nie potrafił na nich zarobić

Twitterowy profil @evleaks był prawdziwą wylęgarnią plotek z branży IT. Zamieszczane tam informacje potwierdzały się na tyle często, że nawet dziennikarze patrzący na wszelkie informacje z przymrużeniem oka, zaczynali swoją prasówkę właśnie od wejścia na Twittera. Teraz Evan Blass, założyciel @evleaks, zdecydował się skończyć z tą działalnością i przejść na swego rodzaju emeryturę.

Przecieki Panama Papers to dowód na to, że dziennikarstwo śledcze czekają złote czasy.
REKLAMA
REKLAMA

Zwolennicy teorii spiskowych mogą twierdzić, że stało się tak za sprawą firm, którym Evan Blass zaszedł za skórę. Samsung, HTC, LG, Apple, Microsoft - telefony i tablety wszystkich tych firm przed oficjalną zapowiedzią często trafiały właśnie na @evleaks. Bez wątpienia przedsiębiorstwa te miały Evana Blassa po dziurki w nosie. Produkty ujawniane przez niego tygodnie lub nawet miesiące przed premierą sprawiały, że chińska konkurencja mogła łatwo stworzyć niemal identyczny sprzęt lub chociaż zastosować w swoich urządzeniach podobne rozwiązania.

Okazuje się jednak, że przyczyna odejścia Evana Blassa jest o wiele bardziej prozaiczna.

W wywiadzie z portalem The Next Web Evan Blass przyznał, że nie potrafił zmonetyzować @evleaks. Początkowo próbował zdobywać miesięcznych sponsorów, potem tygodniowych. Korzystał też z pojedynczych sponsorowanych tweetów i pobierał dotacje. Ostatni sposób zarabiania sprawiał, że czuł się niczym internetowy żebrak. Evan Blass zdecydował się nawet na otwarcie strony internetowej, ale większość ludzi była tak przyzwyczajona do pozyskiwania przecieków z Twittera, że nie mogła przestawić się na wchodzenie w tym celu na odrębną stronę. Dodatkowo u Blassa wykryto stwardnienie rozsiane, którego leczenie wymaga dużych środków pieniężnych.

Evan Blass zapowiada, że najprawdopodobniej nie wróci do wrzucania przecieków na swoje twitterowe konto, gdyż nie przechodzi na klasyczną emeryturę, tylko zaczyna zajmować się innym biznesem. I na pewno nie będzie miał z tym problemu, ponieważ stał się znaną w branży osobą. Kimś, kto ma bardzo dobre źródła, znajomych w największych firmach technologicznych na świecie oraz bardzo dużo szczęścia. W końcu nikt nigdy tak naprawdę nie dowiedział się, skąd Blass pozyskuje swoje informacje.

Wiele osób zastanawia się, kto stanie się następcą Evana Blassa.

Główny zainteresowany stawia na TK O’Conora z serwisu TK Tech News. Podobno ma on doskonałe źródła i mimo tego, że nie jest zbyt popularny, publikuje wiele doniesień długo przed konkurencją. Z kolei sam Even Blass już cieszy się na powrót do normalności. Przyznaje, że połączenie hobby z pracą było przyjemne, ale sprawiło też, przestał odczuwać przyjemność z obcowania z najnowszymi w gadżetami. Trudno się temu dziwić, w końcu długo przed ich premierą wiedział o nich prawie wszystko.

REKLAMA

I choć na koncie @evleaks nie pojawi się więcej przecieków, nie warto rezygnować z jego obserwowania. Stanie się on prywatnym kontem Evana Blassa i będziemy mogli się z niego dowiedzieć, jak sobie radzi w nowych realiach. Osobiście trzymam za niego kciuki i życzę mu jak najlepiej.

Zdjęcie pochodzi z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA