REKLAMA

Nasze wrażenia oraz ekskluzywne fragmenty rozgrywki - testujemy DRIVECLUB w siedzibie Evolution Studios

Po raz kolejny miałem okazję przetestować pierwszą liczącą się grę wyścigową na konsolę PlayStation 4. Nowy DRIVECLUB to niemal inna gra, z nowym systemem sterowania pięknymi samochodami, ulepszoną grafiką, podrasowanym dźwiękiem i zupełnie odmienionym interfejsem. Inna oraz lepsza. Muszę przyznać, że naprawdę podobało mi się to, co widziałem, a twórcy wciąż polerują swoje skrywane przed oczami świata dzieło.

DRIVECLUB - nasz test i ekskluzywne fragmenty rozgrywki
REKLAMA
REKLAMA

Wielu z nas widziało nad DRIVECLUB naprawdę gęste czarne chmury. Tytuł, który miał być startową produkcją na PlayStation 4, nie dojechał na linię startu nawet w kilku późniejszych terminach. W samym studiu Evolution doszło do kadrowych przetasowań, natomiast uwaga posiadaczy najnowszej konsoli Sony zaczęła skupiać się na Project CARS. Jak się dzisiaj okazuje, całkowicie niesłusznie. DRIVECLUB nie tylko żyje, ale w moim odczuciu ma się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

photo0065_1400748495

Mogę z pełnym przekonaniem napisać, że gra w końcu zyskała własny, drapieżny charakter

O ile podczas wcześniejszych testów DRIVECLUB wydawał mi się zaledwie dobrymi, zręcznościowymi wyścigami, dzisiaj zrewidowałem swoje podejście. Dynamizm, prędkość, intensywność, rywalizacja – to główne cechy tej produkcji i już nie mogę się doczekać, kiedy każdy z nas będzie mógł położyć na niej swoje ręce. Po kilku godzinach z tą produkcją po prostu chce się więcej.

DC_JD_06_1400748178

Po czym poznać dobrą, zręcznościową grę wyścigową? Po szacunku i strachu gracza wobec prędkości. DRIVECLUB będzie niezwykle dynamiczną produkcją. Gnanie na łeb na szyję pompuje w żyłach adrenalinę, współgrając z roztrzęsioną kamerą i szalejącym padem w dłoniach. Samochody z najpotężniejszej grupy to prawdziwe bestie, nieobliczalne nawet po kilku godzinach z tytułem.

Oczywiście produkcja studia Evolution nawet nie stała obok rasowej symulacji

No, przynajmniej nie w obrębie samej rozgrywki. To typowe arcade, które pozwala odbijać się kierowcy od ściany do ściany. Jednak w przeciwieństwie do serii takich jak Need for Speed, ciągła noga na gazie nigdy nie zagwarantuje zwycięstwa. Przy średnim poziomie trudności komputerowych przeciwników środkowe lokaty to najwięcej, na co można liczyć przy przechodzeniu gry „od barierki do barierki”. No i bardzo dobrze.

photo0057_1400748478

Docisnąć pedał hamulca nie tylko trzeba, ale aż się chce. Przez kilka dodatkowych miesięcy studio Evolution pracowało nad ulepszonym modelem jazdy oraz nad przyczepnością pojazdu. To naprawdę czuć. Każdy z samochodów, jakie testowałem, jest inny. Nie tylko wizualnie, ale przede wszystkim w sposobie prowadzenia. Ferrari to nieobliczalny demon, kiedy Mini Cooper jest tak sterowny, że można go prowadzić z zamkniętymi oczami. Już od pierwszego wyścigu wyraźnie czuć, że twórcom naprawdę zależało na nadaniu licencjonowanym pojazdom indywidualnego charakteru. Rok temu podczas prezentacji tej samej gry absolutnie nie odniosłem takiego wrażenia.

Samochody w DRIVECLUB bardzo łatwo wpadają w poślizgi. Rozpędzone bywają nieprzewidywalne, dokładnie reagując na każdą zmianę podłoża czy najdrobniejszy ruch kierownicą. Może nawet odrobinę zbyt bardzo! Na całe szczęście naturalną równowagę stanowią niezwykle skuteczne hamulce, odczuwalnie mniej zawodne, niż w prawdziwym życiu.

DC_JD_10_1400748182

Chociaż twórcy nie każą graczy przyklejonych do pedału gazu w sposób bezpośredni, bardzo skutecznie zmuszają do rozwagi pośrednimi metodami. Pod tym względem dzieło Evolution jest zaskakująco bezwzględne. Jedna kolizja wystarczy, aby stracić prowadzenie i już nigdy go nie odzyskać. Jeden błąd wystarczy, aby ze złością wybrać opcję restart, natomiast tych najbardziej brawurowych kierowców – samobójców twórcy karzą… stratą punktów.

W DRIVECLUB wszystko związane jest z punktami

Każde wyzwanie, każdy wyścig, każda kraksa, każde bezkolizyjne wyprzedzenie oponenta, każdy drift i każda lokata w wyścigu owocują zyskiem bądź utratą punktów. Te istotne są nie dla jednego gracza, ale klubu, do którego ten należy i który stanowi sedno zabawy w DRIVECLUB.

Club Connections_1400748287

Po co kierowcy klub? Ponieważ to wokół nich zorganizowana jest podstawowa, najbardziej pierwotna forma kontaktów i interakcji z innymi graczami. Maksymalnie 6-osobowe zespoły rosną w siłę, awansując z poziomu na poziom. To wiąże się z dostępem do coraz to nowej zawartości, od samochodów, przez wyzwania, na kosmetycznych detalach takich jak wzory do nałożenia na pojazdy kończąc. Kluby mogą wspólnie rywalizować ze sobą, natomiast każdy indywidualny wynik jednego członka jest częścią większej całości. Na renomę klubu pracują więc wszyscy, ale zupełnie różnymi sposobami.

Twórcy postanowili premiować nie tylko najszybszych kierowców, ale wszystkich, którzy wykazują oddanie dla klubu

Z tego powodu wiele wyzwań zostało skonstruowanych tak, aby słabsi gracze również mogli wnieść wiele do zabawy. Koronnym tego przykładem są zadania poboczne do wypełnienia na trasie. Całkowicie opcjonalne, ale pozwalające w błyskawicznym czasie podnieść poziom punktów. Jeden członek klubu koncentruje się na wygranej, drugi na zadaniach pobocznych, trzeci na bezkolizyjnej jeździe – system stojący za grą nie tylko pozwala na takie rozwiązanie, ale stara się równomiernie nagradzać wszystkich uczestniczących w zabawie.

Oczywiście nie oznacza to, że najszybsi nie zyskają pola do popisu. Wręcz przeciwnie, nadchodzi dla nich czas społecznościowego splendoru. Każdy gracz będzie mógł stworzyć własne wyzwanie, którym rzuci w twarz pozostałym graczom z całego świata. Uważasz, że nikt od Ciebie nie jeździ szybciej na danej trasie? W takim razie ustalasz zasady, udostępniasz swój rekord i już setki graczy z całego świata mogą próbować pokazać Ci, jak bardzo się mylisz.

Wszystko z poziomu zupełnie nowego interfejsu, nad którym pracowali w Evolution przez ostatnie miesiące

Ten jest niezwykle minimalistyczny w swojej formie, chcąc jednocześnie zapewnić graczowi maksymalny dostęp do informacji. Namiastka sieci społecznościowej pozwala być w stałym kontakcie z zaprzyjaźnionymi kierowcami, śledzić ich poczynania, odpowiadać na wyzwania z całego świata, analizować poczynania klubu oraz brać udział w specjalnych wydarzeniach. W tle dynamicznego menu wkomponowana została kampania dla jednego gracza, w którą niestety nie miałem okazji zagrać, ustawienia, garaż i tym podobne. Pomimo wielu sposobów na zabawę, wszystko jest naprawdę proste, skromne i intuicyjne.

Challenge Details_1400748286

Dynamiczne menu i bardziej dopracowany, ale również bardziej nieprzewidywalny i drapieżny model prowadzenia pojazdów to nie jedyne z nowości w DRIVECLUB. Dodatkowy czas od Sony pomógł ludziom z Evolution ulepszyć warstwę dźwiękową. Na tyle, że po nagraną bibliotekę „ryków” maszyn zgłosiły się koncerny BMW i Mercedes, pomimo swoich specjalistów od dźwięku.

Jak zdradzili mi sami dźwiękowcy, każdy pojazd to około tydzień pracy związanej z nagrywaniem, dostosowywaniem i nakładaniem dźwięków, połączonych w dwie podstawowe kategorie – na zewnątrz oraz wewnątrz samochodu. Efekt końcowy jest powalający i przelewa się po całym wnętrznościach. No właśnie, wspomniałem o widoku z wnętrza pojazdu?

DRIVECLUB pozwoli na skorzystanie z sześciu domyślnych ustawień kamery, z czego jedno znajduje się w kokpicie samochodu, w znacznym oddaleniu od deski rozdzielczej. Byłem nim zachwycony. Nie ze względu na wierność oryginałowi bądź ilość detali, ale responsywność w stosunku do zewnętrznego kontrolera.

Kto używa kierownicy podczas rozgrywki „z perspektywy kierowcy” ten wie, że opóźnienia za wirtualnym kółkiem bywają naprawdę widoczne w stosunku do naszych realnych poczynań. Nawet w tych „największych” produkcjach, tytułujących siebie nieco na przekór symulatorami. Tutaj ten problem jest minimalny, co mi, jako ogromnemu miłośnikowi startej kierownicy Logitecha niezwykle przypadło do gustu.

photo0031_1400748452

Ulepszona została również sama grafika. Oczywiście na wcześniejszych prezentacjach gry nie byłem w stanie wychwycić drobiazgowych elementów otoczenia, jadąc przy okazji ponad 200 kilometrów na godzinę. Z tego powodu nie mogę napisać, że warstwa wizualna stała się lepsza. Na pewno jest jednak bogatsza. Na przykład o nową technologię odbijania obrazu od karoserii czy też o kapitalnie wyglądające chmury.

Te idealnie wkomponowują się w kolejny nowy feature DRIVECLUB – zmiennego, dynamicznego cyklu dobowego

Ten, o i le gracz ma taką ochotę, może zmieniać się nienaturalnie szybko. Rozpoczęty w nocy wyścig kończymy o zachodzie słońca następnego dnia? Nie ma z tym żadnego problemu. Przy okazji gracz staje się świadkiem pięknych efektów pogodowych, rozbłysków promieni słonecznych, wiatru wyginającego drzewa i pieniącego fale czy pogarszających się warunków na drodze na skutek światła reflektorów odbijającego się od usypanego śniegu.

photo0089_1400748530

Niestety, piszę to z dużym bólem, to w dużej mierze jedynie kosmetyka. Naprawdę piękna, ale kosmetyka. Na ten moment nie ma co liczyć, że podczas wykręcania rekordu na torze nagle zastanie nas ulewa albo prawdziwa zamieć. Ogromna szkoda, tym bardziej, że elastyczny silnik wyprodukowany w Evolution Studios bez problemu radzi sobie z takimi rzeczami.

Mamy kałuże, mamy niekontrolowane poślizgi oraz odcinki drogi bez asfaltu – dlaczego nie dodać mokrej nawierzchni i rzęsistego deszczu? Troszkę boli. Możliwości dostosowywania zasad i praw panujących na danej trasie jest duża, ale naprawdę nie obraziłbym się na zakładkę w której mógłbym wybrać poziom opadów czy wilgotność nawierzchni.

W tym momencie musimy dojść do niezwykle kontrowersyjnej kwestii wywołującej naprawdę potężne burze wokół DRIVECLUB. Chodzi oczywiście o ilość klatek na sekundę

Twórcy zdecydowali się na zamknięcie swojej gry na stałym i niezmiennym poziomie 30 klatek na sekundę. Wielu z naszych Czytelników pisało, że to za mało. Czy mieli rację? Napiszę szczerze – nie wiem. Po prostu nie wiem. Sam byłem oczarowany płynnością i dynamizmem tej produkcji.

Rozumiem jednak, że dla wielu z Was 60 klatek to wymóg i koniec kropka, nie ma taryfy ulgowej. Z tego powodu zamiast rozpisywać się nad płynnością omawianej produkcji, postawiliśmy na inne rozwiązanie. Prezentujemy Wam ekskluzywny fragment gameplayu, który został nagrany podczas mojej wizyty w brytyjskim studio Evolution. Oceńcie go sami. Niestety YouTube dość mocno obniżył jakoś nagrania, więc możecie je pobrać w oryginalnym formacie (rozmiar ok 290 MB).

Zmierzając ku końcowi – naprawdę jest na co czekać. DRIVECLUB będzie pierwszymi nie tylko istotnymi, ale również naprawdę dobrymi wyścigami na konsoli PlayStation 4. O tym, jak dobry będzie efekt końcowy,  przyjdzie nam poczekać jeszcze kilka kolejnych miesięcy. Podczas rozmowy z deweloperami ci przyznali, że wciąż są jeszcze dalecy od finalnej wersji gry. Wciąż eliminowane są błędy, trwają prace nad aplikacją mobilną My DRIVECLUB, kolejne pojazdy są polerowane po raz ostatni przez wjazdem do twardej bazy danych.

Na ten moment efekt jest naprawdę bardzo dobry. Znacznie lepszy niż przypuszczałem. Nie mogę zaryzykować stwierdzenia, że dla tej jednej gry warto kupić konsolę. Na pewno wiem jednak, że miłośnicy zręcznościowych wyścigów bez dostępu do PlayStation 4 będą mieli czego zazdrościć.

REKLAMA

PS Mamy jeszcze dwa filmy:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA