Instalujesz aplikacje z niezaufanych źródeł? Nie rób tego!
Każdy zaznajomiony z Wujkiem Google bez problemu znajdzie pirackie wersje płatnych aplikacji na Androida, a nawet iOS. Jednak instalowanie ich to bardzo zły pomysł. Bardzo zły!
Jak informuje The Telegraph – aż 78 procent płatnych aplikacji na Androida oraz iOS z listy TOP100 zostało złamanych przez piratów i trafiło na wszelkiej maści warezy, torrenty, a nawet specjalne strony, które powstały jako farmy linków do nielegalnych wersji aplikacji. Jeśli mielibyśmy podzielić to na poszczególne systemy, to piratom nie oparło się aż 100 procent programów na system Google i 56 procent na mobilne oprogramowanie od Apple. Powody, dla których różnica jest tak spora są proste i oczywiste – Android jest OS-em otwartym i wydobycie pliku instalacyjnego APK jest dużo łatwiejsze, tak samo, jak późniejsza instalacja. Na iOS może też nie jest to szczególnie trudne, ale na pewno wymaga od użytkownika dużo więcej zachodu i często wiąże się z pewnym ograniczeniami (np. Jailbreak).
Co ciekawe, piraci zajęli się nie tylko płatnymi aplikacjami
Pod lupę wzięli także darmowe programy. W tym przypadku z listy TOP100 przerobili 73 procent aplikacji z Androida oraz 53 procent z iOS. W zeszłym roku te liczby wynosiły odpowiednio 80 oraz 40 procent, co pokazuje, że crackerzy i hakerzy coraz częściej zajmują się nadgryzionym jabłkiem. Nie zrozumcie mnie źle – nie chcę podnosić krzyku, że iOS jest mniej bezpieczny od Androida czy też na odwrót. Po prostu stwierdzam fakt. To wszystko.
I teraz należy sobie zadać pytanie, po co piraci zainteresowali się darmowymi aplikacjami skoro są one… no darmowe. W jakim celu mielibyśmy instalować z nieznanych źródeł programy, za które i tak nic nie zapłacimy? Otóż takie aplikacje często kryją w sobie coś więcej. Chodzi oczywiście o nieautoryzowany dostęp do naszych danych. I znowu – żebyśmy się zrozumieli – nie każda piracka wersja chce nas śledzić, okraść, wykorzystać i co tam jeszcze sobie wymyślicie. Nie można jednak przemilczeć faktu, że jest to jak najbardziej możliwe.
Oczywiście najbardziej łakomym kąskiem są aplikacje biznesowe i bankowe. To w nich zazwyczaj podajemy poufne dane, jak np. numer konta, login oraz hasło logowania. I chociaż trzeba być ostatnim kre… mało rozgarniętym człowiekiem, żeby piracić tego typu programy, to jednak okazuje się, że to się zdarza i to całkiem często.
Dlatego też nigdy – pomijając już kwestie moralno-etyczne – nie polecam nikomu instalowania pirackich wersji aplikacji
W ten sposób każdy użytkownik po prostu sam prosi się o problemy. Jeśli lubicie życie na krawędzi i ryzyko, to proszę bardzo – instalujcie. Tylko później nie płaczcie, że nagle z konta zniknęło ileś tam pieniędzy, ktoś włamał się na Facebooka lub zniknęły wszystkie ważne maile. Jeśli mieliście na telefonie nielegalne aplikacje, to najprawdopodobniej sami jesteście sobie winni.
Nie mogę też przemilczeć faktu, że wydanie 3 lub 6 złotych na aplikację to nie jest jakiś majątek, a właśnie tyle kosztuje zdecydowana większość programów mobilnych na Androida lub iOS. Jeśli Cię nie stać, to nie korzystaj – proste jak budowa cepa. A jeśli ktoś w komentarzach znowu wywlecze argument płatności i konieczności posiadania odpowiedniej karty płatniczej, to od razu odpowiadam – jeśli nie potrafisz w swoim banku załatwić odpowiedniej karty płatniczej, co można zrobić pewnie bez wychodzenia z domu, to Twój problem i w żaden sposób nie usprawiedliwia to okradania deweloperów. I tak, pomimo też, że kradzież to w teorii zabranie komuś czegoś bez jego wiedzy, a w przypadku oprogramowania jest to tylko kopiowanie, to nadal jest to słaby sposób tłumaczenia się. Już pisałem – nie stać Cię, nie korzystaj. Jest mnóstwo darmowych aplikacji i gier, które z powodzeniem mogą zastąpić te płatne. A jeśli i to Ci nie odpowiada, to lepiej przesiądź się na Nokie 3310.