5 największych wpadek Steve’a Ballmera
Szef Microsoftu doskonale wiedział, jak mnożyć majątek swojej firmy. Microsoft bardzo wiele mu zawdzięcza. Nie obyło się jednak bez pomyłek. W tym katastrofalnych. Oto subiektywny wybór pięciu największych.
Steve Ballmer. Człowiek z olbrzymim dystansem do siebie samego, co nieraz narażało go na niewybredne żarty. Bardzo sprawny księgowy. Poprowadził Microsoft do kolejnych, wielkich sukcesów. Zawsze w cieniu Billa Gatesa, mimo iż umiał mnożyć majątek swojej korporacji równie sprawnie. Microsoft jednak nie jest już wszechpotężny. Jest potęgą w korporacjach i na komputerach osobistych. Stracił jednak (a właściwie za późno zaczął o nie walczyć) kluczowe rynki konsumenckie. Niestety, również na skutek działań Steve’a Ballmera. Oto pięć największych wpadek odchodzącego na emeryturę dyrektora generalnego Microsoftu, które, moim zdaniem, najbardziej zaszkodziły tej firmie. Kolejność losowa.
Zlekceważenie iPhone’a
Kiedy iPhone pojawił się na rynku, Steve Ballmer śmiał się do rozpuku. Nie rozumiał jakim cudem Apple chce sprzedać produkt, który jest tak drogi, a tak mało potrafi. Przecież nie ma klawiatury, nie obsługuje wielozadaniowości, ogólnie jego funkcje są bardzo ograniczone. Nie można na nim instalować natywnych aplikacji (na początku nie było takiej możliwości), nie ma Office’a… no to przecież OCZYWISTE, że nikt tego nie kupi. Ludzie wybiorą albo BlackBerry, albo Windows Mobile, dużo bardziej rozbudowane i dojrzałe systemy.
Tyle że iPhone był, po prostu, fajny. Miał rewolucyjny interfejs dotykowy i miał logo „Apple” na obudowie. To wystarczyło. Microsoft do dziś się nie pozbierał po złej ocenie sytuacji przez Ballmera. Smartfony stały się jednymi z najważniejszych urządzeń elektronicznych na rynku. A Microsoft kontroluje obecnie bardzo niewielką jego część. Próbował się ratować smartfonami Kin, ale te pomińmy dobrotliwym milczeniem. Windows Phone to krok w dobrą stronę, ale stanowczo zbyt spóźniony
Microsoft Tablet PC
Tę porażkę Ballmer dzieli po równo z Gatesem. To nie Apple wynalazł tablety. Microsoft go wyprzedził o całą dekadę. Opracował, wspólnie z partnerami OEM, komputery z dotykowym ekranem a także dedykowaną dotykowi wersję systemu operacyjnego Windows XP. Popełnił jednak kluczowy błąd.
Zdaniem Gatesa i wspierającego go Ballmera, najwygodniejszym kontrolerem dla ekranu dotykowego jest… nie, nie palec, a rysik. Tabletowe wersje Windows a także system Windows Mobile bazowały więc na obsłudze rysikiem. Nie można powiedzieć, by Tablet PC nie odniósł sukcesu. Jego przeróżne odmiany były bardzo chętnie wykorzystywane przez specjalistów pracujących w terenie. Najważniejszy rynek, czyli konsumencki, podbił jednak Apple, wyrzucając pomysł z rysikiem do kosza i zastępując go palcem. Microsoft dopiero teraz na poważnie atakuje rynek tabletów systemami Windows 8 i Windows RT. Bez większych sukcesów rynkowych.
Zune
Zune to bardzo ciekawy przypadek. Sklep muzyczny o bardzo atrakcyjnej ofercie i bardzo fajny odtwarzacz (to właśnie na jego potrzeby wynaleziono Modern UI), których nikt nie chciał. To nie jest tak, ze iPod był tak wspaniały, a Zune do kitu. Ten drugi pojawił się, po prostu, zbyt późno.
„Wszyscy” mieli już wykupioną muzykę w iTunes, i mało kto chciał kupować ją drugi raz w usłudze Microsoftu. Nawet wprowadzenie Zune Music Pass niewiele zmieniło. Po latach prób podbicia rynku muzycznego, w końcu z tego zrezygnowano.
Microsoft teraz już nie planuje odtwarzacza muzycznego. I bardzo dobrze. Byłoby to nierozsądne w epoce smartfonów. Z kolei usługa muzyczna Zune została wchłonięta przez dział Xbox.
Odkładanie internetowej rewolucji na później
Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, że Microsoft jest wielkim pionierem jeżeli chodzi o usługi internetowe. Windows Live był chmurą o naprawdę dużych możliwościach. Do dziś znam osoby, które tęsknią za Windows Live Mesh, który ich zdaniem nie jest wybrakowany, porównując go ze SkyDrive. Live Spaces był ciekawą platformą blogową, Messenger najpopularniejszym komunikatorem na rynku, a poczta Outlook (wcześniej Hotmail) dopiero bardzo niedawno została wyprzedzona przez Gmaila (i to też nie we wszystkich analizach rynku).
Te narzędzia były jednak nieużywalne. Co z tego, że miały fantastyczne możliwości techniczne „pod maską”, jak obsługa tego była trudna, nielogiczna, nieintuicyjna. Microsoft przez lata nic z tym nie robił, aż pojawił się Google.
SkyDrive czy Outlook akurat radzą sobie nieźle. Messenger jednak tak podupadł, że Ballmer postanowił w końcu kupić Skype’a. Bing to nadal wielka niewiadoma. Radzi sobie przyzwoicie, ale po tylu latach nadal nie jest rentowny, a na dodatek pełnię swoich możliwości oferuje raptem w kilku krajach.
Windows Vista
Steve Ballmer sam przyznał, że to jego największa porażka. Windows Vista pierwotnie miał być systemem o nazwie Longhorn. Założenia owego systemu były bardzo ambitne. Niestety, zbyt ambitne. Prace się przeciągały w nieskończoność, mijały kolejne lata, aż w końcu Windows XP tak umocnił swoją pozycję, że Microsoft do dziś nie jest w stanie przekonać swoich klientów do przesiadki na Vistę. Windows 7 czy Windows 8.
Longhorna w końcu ubito, a na jego zgliszczach pospiesznie sklecono Vistę. System zdecydowanie niedopracowany i nieprzemyślany. Na dodatek dość zasobożerny w przypadku komputerów, które przez lata bez problemu działały na Windows XP. Vista wymagała dwurdzeniowego procesora do komfortowej pracy. Tymczasem pakowano ją nawet do netbooków z Atomem. To była wizerunkowa katastrofa, której nawet nie pomógł błyskotliwy Project Mojave.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.