Spotted: Internet. Bzdura, a nie nowy trend
Internet czasem wyważa otwarte drzwi - nazywa coś znanego od dawna nowym trendem i uzurpuje sobie prawo do przedstawiania tego jako nowości. Moja babcia umieszczała ogłoszenia w lokalnej prasie i używała poczty pantoflowej. W zasadzie żyła w lepszych czasach, w których gdy chciało się do kogoś zagaić to się zagajało, a nie leciało na Facebooka szukać stron z serii "spotted".
To taki trend, który istnieje na świecie od dłuższego czasu; w grudniu jakimś cudem przyjął się w Warszawie, a potem rozprzestrzenił na inne miasta. Strony z serii "Spotted: miejsce" przez chwilę robiły furorę. Mechanizm działania jest dosyć prosty - jeśli ktoś zauważy na mieście kogoś, kto mu się podoba lub w inny sposób zwraca uwagę, wysyła na odpowiednią stronę Spotted wiadomość z prośbą kontaktu i liczy, że jakimś cudem ta druga osoba trafi w czeluściach Facebooka na tę właśnie opublikowaną przez adminów strony wiadomość.
Krążą legendy, że udało się w ten sposób połączyć dwie osoby, ale to niepotwierdzone doniesienia, które dotyczą na dodatek dwóch hipsterów siedzących dwa metry od siebie i porozumiewających się wyłącznie przez Facebook Chat.
Zjawisko to jednak, jak to w internecie bywa, zostało dostrzeżone przez różnego rodzaju media i okrzyknięte hitem. Zachwycono się prostotą prawdopodobnej możliwości poznawania nowych osób, przełamywania nieśmiałości, siłą internetu i tego, jak przenika i wpływa na "świat rzeczywisty."
Ciekawe czy nasi dziadkowie nazwaliby panów, którzy wypisują publicznie wiadomości typu "Stałaś obok mnie w autobusie, miałaś czerwony płaszczyk i blond włosy, przez chwilę patrzyliśmy na siebie i coś zaiskrzyło. Piękna blondynko odezwij się!" mięczakami, bo nie potrafili zagadać, tylko lecą do internetów? Ciężko było się odezwać?
A zresztą i tak trend spottingu przeradza się we wspaniałe miejsce do trollowania. Napisanie wiadomości na strony spottingowe bez otrzymania durnych komentarzy graniczy niemal z cudem. Nie ma się co dziwić, nawet poważne posty aż proszą się wyśmianie. Dziewczyno, naprawdę ciężko było poprosić o numer?
Chłopaku, boisz się rudych? To przesąd tylko jest.
Nic dziwnego, że Spotted przeradzają się w miejsca, na których lądują takie komentarze:
To świetne dowody na niegdysiejszą dyskusję, teraz już umarłą, o tym, czy internet odrywa ludzi od rzeczywistości. Odrywa, skoro zamiast zagadać twarzą w twarz wolą lecieć z tym na fejsbuka.
Dziś napisał do nas twórca strony http://www.friendspotting.co, który twierdzi, iż Spotting jest nowym trendem, który jednak ciężko rozwijać na Facebooku, dlatego stworzył dedykowaną temu zjawisku stronę. Raz, że nie jest to trend nowych, a fora czy dedykowane takiemu samemu celowi strony czy fora istnieją od wielu lat. Dwa, że nawet ja pamiętam koncerty życzeń w telewizji czy radiu, do których nadsyłano listy z apelem, by przypadkowo spotkana osoba odezwała się, bo oto rodzi się miłość!
Ot, cały ten spotting to nazwane po hamerykańsku ogłoszenia towarzyskie. Takie, jak kiedyś w prasie, radiu czy telewizji. No, ale w internecie wszystko fajniejsze, prawda?