Piotr Lipiński: SZTUCZNE RZĘSY AMAZONU, czyli Bezos ci wszystko wybaczy
Amazon to doktor Jekyll i pan Hyde. Wabi swoją jasną i ukrywa ciemną stronę.
Najsłynniejszy na świecie sklep internetowy pokochałem dobrych parę lat temu. Tkwiłem w tym niewytłumaczalnym uczuciu do połowy ubiegłego tygodnia. Oczywiście zarówno moja miłość jak i nagłe odwrócenie uczuć to rezultat naiwności. Ale czasami idealizujemy nasz świat i próbujemy nie dostrzec, że rzęsy ukochanej są sztuczne.
Wiele lat temu, gdzieś na przełomie stuleci, wykazałem się szaleńczą odwagą. Na miarę współczesności oczywiście. Zapłaciłem za płytę, która miała do mnie dotrzeć z innego kontynentu, a transakcję przeprowadziłem przez coś tak dziwnego, jak Internet. Zdrowy rozsądek podpowiadał, że nawet jak zadziałają te wszystkie dziwaczne nowinki, typu karta kredytowa i sieć, to cała cywilizacja techniczna i tak musi skapitulować wobec bezradności Poczty Polskiej.
Ból przemijania coraz częściej przejawia się zapomnianymi hasłami. Nie mogę sprawdzić, kiedy dokonałem pierwszego zakupu w Amazonie, bo niestety, „zgubiłem” hasło dostępu do tamtego konta, a ówczesnego maila też już nie ma wśród żywych. Ale prawdopodobnie było to DVD z koncertem Roya Orbisona. Jak on śpiewał „Oh, Pretty Woman”! Ten krążek był obowiązkowym wyposażeniem wielu sklepów z kinem domowym, bo znakomicie prezentował możliwości pojawiającego się właśnie wielokoanałowego sprzętu. Orbison był prawie tak dobry, jak helikopter z „Matrixa” rozbijający się o ścianę biurowca.
Przez kolejne lata żyliśmy długo razem i szczęśliwie, bo Amazon wciąż podsycał związek ciekawymi propozycjami - gdzie w Polsce można kupić 10 płyt Milesa Davisa za 70 zł? Za komplet, a nie za sztukę.
Ostatecznie pokochałem Amazon w połowie ubiegłego roku. Kilka tygodni po zakupie Kindle zaczął zacinać się włącznik. Usterka z gatunku najgłupszych - raz dawała o sobie znać, kiedy indziej nie. Po jakimś czasie stała się na tyle dotkliwa, że postanowiłem skontaktować się z obsługą Amazonu. Uruchomiłem tekstowy czat. Po kilku pytaniach konsultant przeprosił mnie i zakomunikował, że… wysyłają mi nowe urządzenie.
Jak to? Polscy sprzedawcy, u których reklamowałem rozpadające się buty, zawsze twierdzili, że moje stopy do nich nie pasują! Handlowcy od wszelakiej elektroniki zapewniali, że zepsute urządzenia u nich w serwisie wspaniale działają! A tu konsultant z Ameryki nawet nie chce filmiku z tym zacinającym się guzikiem?
W Amazonie jednak różne cuda są możliwe. Można nawet bez powodu oddać ebooka! Spróbujcie zwrócić elektroniczną książkę w Empiku tłumacząc, że kupiliście niewłaściwy format.
Było nam więc z Amazonem przez wiele lat wspaniale
Aż w ubiegłym tygodniu poczułem się zdradzony. A wszystko przez tych przeklętych dziennikarzy. Wiadomo przecież, że to posłańcy są winni wszelkim nieprawościom tego świata.
Telewizja ARD ujawniła, że w niemieckim oddziale Amazonu fatalnie traktowani są pracownicy, pochodzący z Hiszpanii. Pracownikom sortowni wypłacano pensje niższe, niż obiecywano. Zastraszano. Strażnicy często ich rewidowali, a na dokładkę przeszukiwali prywatne rzeczy w miejscu zakwaterowania. Ochroniarze pracowali dla firmy H.E.S.S., kojarzonej z neonazistami. Ponoć nazwa wywodzi się od Rudolfa Hessa, jednego z najbliższych współpracowników Hitlera.
Wybuchł skandal. Niemcy wściekli się na Amerykanów. Przestraszyli się, że stracą zagranicznych pracowników, ratujących niemiecką gospodarkę. Bo obcokrajowcom co prawda wypada płacić mniej, niż miejscowym, ale trzymanie w obozach pracy jest już od jakiegoś czasu niemile widziane.
Oblężenie przeżyła facebookowa strona niemieckiego oddziału Amazonu. Niemcy zaczęli demonstracyjnie zamykać amazonowe konta - czy też grozić ich likwidacją, jak to zwykle w takich sytuacjach. Wszczęcia śledztwa domagała się federalna minister pracy.
W obliczu zagrożenie amerykańska centrala Amazonu zadecydowała o natychmiastowym zerwaniu współpracy z ochroniarzami Hessa. A ci odpowiedzieli, że są przecież przeciwni dyskryminacji, czego dowodem zatrudnianie chrześcijan, muzułmanów oraz buddystów. Umiarkowanie przekonywujące, zwłaszcza, że nie wspomnieli o członkach Kościoła Latającego Potwora Spaghetii.
Jakiś czas temu mieliśmy podobny - zachowując odpowiednie proporcje - skandal z firmą Apple, której azjatyccy dostawcy fatalnie traktowali swoich pracowników. Oczywiście łatwiej zrozumieć, że pracowników wyzyskuje się w Chinach, bo przecież tam rządzi komunistyczny reżim, traktujący ludzi jak niewolników. Ale poniżanie pracowników w demokratycznych Niemczech? Pilnowanie przez agencję ochrony, podejrzewaną o sprzyjanie neonazistom? Żarty jakieś? Może jeszcze powiecie, że papież zwolnił się z pracy?
To był przykry cios w wyobrażenie o lepszym, cyfrowym świecie. Jeff Bezos, twórca Amazonu, to jedna z najważniejszych postaci technologicznego świata przełomu wieków. Obok Billa Gatesa, Steve'a Jobsa, Larry'ego Page'a. To ludzie, którzy ukształtowali nasz codzienny informatyczny ład i jeszcze zarobili na tym fortuny. Są herosami współczesności, bo nie znikają po sezonie popularności - ich produkty sprzedają się z powodzeniem przez wiele lat.
Byłoby jeszcze wspaniale, aby w tym nowym, cudownym cyfrowym świecie dorobili się majątków zachowując przy tym nieskazitelność. Tymczasem wygląda na to, że ich firmom czasami opłaca się nie dostrzegać tego, co dzieje się gdzieś daleko od centrali. Biznes świetnie się toczy, dopóki niewygodnych faktów nie ujawni jakiś dziennikarz.
Okazało się, że Amazon i Apple działają tak samo, jak kiedyś „Biedronka”
Klienci są szanowani i dopieszczani. Ale pracownicy bywają wykorzystywani do granic możliwości. Podobnie współpracownicy. Co jakiś czas mieliśmy sygnały o tym, że producenci w sieciach spożywczych muszą płacić za wstawienie swojego produktu na półki, za reklamę w sieciowej gazetce. Dziś na Amazon narzekają wydawcy książek, którzy również czują się wykorzystywani przez giganta. Pamiętamy afery sprzed lat z „Biedronki” z fatalnym traktowaniem pracowników - co zresztą ponoć jest już dość odległą przeszłością, bo pracownicy innych sieci dziś zazdroszczą dobrych warunków pracy sprzedawcom z Biedronki. Czego należy życzyć również chińskim pracownikom Apple i hiszpańsko-niemieckim Amazonu.
W obu przypadkach, Apple i Amazonu afery ujawniły media. Warto na to zwrócić uwagę, kiedy wydaje się, że w we współczesnym świecie dziennikarze są już przeżytkiem. Bo co prawda szum w sprawie Amazonu podniósł się na Facebooku, ale dopiero po tym, kiedy sprawę odkryła telewizja ARD.
A może sami też w jakimś stopniu przyczyniamy się do takich sytuacji? Bo oczekujemy, że zawsze ma być tanio, szybko i dobrze. A my wciąż piękni, młodzi i bogaci.
Piotr Lipiński – reporter, fotograf, filmowiec. Pisze na zmianę o historii i nowoczesnych technologiach. Autor kilku książek, między innymi „Bolesław Niejasny” i „Raport Rzepeckiego”. Publikował w „Gazecie Wyborczej”, „Na przełaj”, „Polityce”. Wielokrotnie wyróżniany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i nominowany do nagród „Press”. Laureat nagrody Prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich za dokument „Co się stało z polskim Billem Gatesem”. Bloguje na www.piotrlipinski.pl. Żartuje ze świata na www.twitter.com/PiotrLipinski. Nowy ebook „Humer i inni” w księgarniach Virtualo – goo.gl/ZaNek Empik – goo.gl/UHC6q oraz Apple iBooks – goo.gl/5lCGN
Źródło zdjęć magazynów Amazonu: imgur.com/a/q1WIO