REKLAMA

Następny poleci Vine, a potem usługi Google'a

Vine to nowa wideo-usługa Twittera. Wystartowała ona całkiem niedawno, a już zdążyła wywołać wokół siebie sporo kontrowersji. Okazuje się, że użytkownicy zamieszczają w niej nie tylko filmy z wesołym psem, smacznymi kanapkami i buszującymi w śniegu dziećmi. Grono osób wpadło na pomysł, aby nakręcić krótkie filmiki, w których bohaterami są męskie penisy i kobiece piersi. Kto by pomyślał?

Następny poleci Vine, a potem usługi Google’a
REKLAMA
REKLAMA

Przyznam szczerzę, że nigdy nie rozumiałem fobii Apple i Facebooka przed nawet lekką pornografią. Tłumaczenie, że dostęp do tych treści mają najmłodsi użytkownicy też do mnie nie za bardzo przemawia. Tak, nie mam dziecka i nie wiem jak to jest być ojcem. Jednak dostrzegam na co dzień wiele kontrowersyjnych treści jak m.in. reklamy, spoty promocyjne, billboardy, które mogą wypaczyć młodziutki umysł dziecka. Co więcej - dostrzegam takie przypadki poza internetem.

Po wejściu do sieci jest inaczej. Tutaj panuje jakieś dziwne przekonanie, że “cycki są złe” - może to trochę kolokwialne określenie, ale nie bójmy się go użyć. Złe są kobiece piersi i akty. Natomiast “promowanie” morderstw, gwałtów, zabijania prostytutek i napady rabunkowe są już w porządku. Dziwna logika? Ano, dziwna. Ale tak właśnie myśli i działa Apple oraz Facebook. Gry, aplikacje poświęcone takiej tematyce są dopuszczane zarówno do największej sieci społecznościowej jak i największego sklepu z grami na urządzenia mobilne - przykładem niech będą gry z serii GTA.

Jednak obie marki brzydzą się nagości. Nie dopuszczają nawet skrawka sutka, ani grafik związanych z kamasutrą. Czytałem historię polskiego programisty, który stworzył na iPhone'a aplikację z grafikami z kamasutry. Moderacja Apple kazała mu tak zamazać grafiki,  żeby nikt nie mógł nie na nich dopatrzeć zakazanych elementów budowy ludzkiego ciała. Przecież to byłoby naganne. Natomiast facet biegający z klamką po ulicy, mordujący panie lekkich obyczajów, jest już do zaakceptowania.

Idąc tym tropem rozumowania, z Facebooka namiętnie kasowane są wszystkie fotki, w których widać kawałek golizny. Dochodzi również do pomyłek. Jedną z najsłynniejszych była ta, gdy moderator Facebooka, usunął fotkę kobiety w wannie, gdyż było widać jej sutek. Okazało się jednak, że sutek był łokciem (ach to złudzenie optyczne) i fotkę przywrócono do serwisu.

Teraz z App Store wyleciała aplikacja 500px - o czym pisał Piotr. Powód? Zdjęcia nagich kobiet, widoczne piersi i inne okropieństwa  Gdy doszło do usunięcia tego programu z zasobów sklepu zażartowałem na Twitterze, że teraz trzeba zaraportować aplikację ćwierkacza w App Store, gdyż umożliwia dostęp do treści porno. Apple kierując się swoją logiką powinno zablokować Twittera, do czasu gdy ten nie zbanuje wszystkich linków i zdjęć porno. Śledząc wiele rożnych tagów w tej społecznościówce trafiam na masę spamu nie tyle z erotyką, co z hardcore'owym porno. Zatem ban dla Twittera raz.

Jak już zbanują ćwierkacza, to za jednym zamachem niech zbanują nową usługę Vine, gdyż jacyś zwyrodnialcy wrzucają tam klipym na których są ludzie bez odzieży. Ban jak nic.

vine

Idąc tym tropem, docieramy do sedna materii. Okazuje się, że to nie serwis 500px, Vine oraz Twitter są źródłami treści erotycznych, ale internet. To on jest zły. Zatem następnym krokiem będzie zablokowanie wszystkich aplikacji umożliwiających odebranie lub wyszukanie treści porno. Obstawiam  że Apple zacznie kasować najpierw usługi Google’a. Gmail i Chrome są poważnym zagrożeniem dla dzieci. Porno w spamie i erotyka w wynikach wyszukiwania jest nielegalna. Zatem ban.

Obawiam się, że Apple będzie musiało usunąć z iOS również przeglądarkę Safari i program do obsługi poczty email. No chyba, że zablokują możliwość wysyłania i pobierania wszelkich grafik i filmów. Albo przed każdym pobraniem grafiki będzie ona sprawdzana przez dział moderatorów.

Przesadzam? Nie. To nie ja przesadzam. Przesadzają Ci, którzy chorobliwie boją nagości i uważają, że prowadzi ona do niszczenia psychiki młodych osób. Jednocześnie ci sami ludzie nie widzą nic złego w okradaniu i zabijaniu. Jakoś przy grach z mordowaniem można dać oznaczenia PEGI, a przy aplikacjach do wymiany zdjęć już nie.

Portal CNET postanowił zapytać przedstawiciela Twittera, jak zamierza walczyć z takimi treściami w swojej sieci społecznościowej.

- oznajmia przedstawiciel Twittera.

Niestety, mając na uwadze jego zapewnienia wiem, że takie działania nic nie dadzą. Na Twitterze cały czas wiele serwisów o tematyce porno spamuje różne tagi. Linkuje do swoich stron, gdzie roznegliżowane panie, często ściskające przeróżne akcesoria w ręce, zapraszają do zarejestrowania się w danej witrynie. Twitter bardzo powoli reaguje na zgłoszenia o spamie. A jak już zareaguje i zablokuje takie konto, to po chwili tworzone jest następne, które ponownie odsyła do tej samej witryny. Walka z wiatrakami. Zatem wątpię, żeby w przypadku Vine udało się Twitterowi wyjść z walki z porno-spamem obroną ręką.

REKLAMA

Więc jaki będzie efekt? Ban dla Twittera i Vine? Może po zbanowaniu takiego dużego gracza dojdzie w końcu do burzy mózgów w Apple i ograniczą swoje zapędy. Nie da się zablokować dostępu użytkowników produktów z iOS do wszystkich treści erotycznych. Zatem próby wcielenia w życie takiego planu będą zawsze komiczne i będzie dochodziło do takich kwiatków jak ostatnia afera z 500px.

PS Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek na hasło sex-afera, będę myślał o jabłkach :)

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA