REKLAMA

Wyłudzanie lajków na Facebooku staje się coraz popularniejsze. Zobacz jak to działa

Czy przeglądając facebookowy timeline zdarzyło Wam się trafić na profile, które lubicie, ale nie pamiętacie, abyście je kiedykolwiek “lajkowali”? Takie sytuacje zdarzają się praktycznie każdemu, można je oczywiście zrzucić na kark przypadku lub weekendowego zmęczenia, ale niestety czasami jest to wynik nieuczciwych praktyk stosowanych w sieci. Właściciele stron internetowych często w nieelegancki sposób postanawiają pozyskać nowych fanów.

Poznaj nieetyczne praktyki webmasterów, które pozwalają na nabijanie liczby fanów na Facebooku
REKLAMA
REKLAMA

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie (zapewne nieświadomie) Ewa Lalik, która dziwiła się na Facebooku, że w jej ulubionych stronach jest profil “Kocham Japan Style”. Nie byłoby w tym zapewne nic złego, gdyby nie fakt, że Ewa przyznała, iż nienawidzi japońskiego stylu. Czy Ewa padła ofiarą wymuszonego polubienia tej strony? To możliwe.

Jako przykład takich praktyk opiszę wpadkę jaką zaliczył w sierpniu portal BB365.info. Osoby odwiedzające tę stronę były narażone na nieświadome i mimowolne polubienie fanpage’a Karczmy Rogatej. Sprawa wyszła na jaw, gdy Bartłomiej Rak z portalu Socjomania.pl zauważył w swoich ostatnich aktywnościach na Facebooku, że polubił stronę tej lokalnej restauracji. Bartłomiej był przekonany, że świadomie tego nie mógł zrobić, gdyż nie odwiedzał nawet strony ani fanpage’a Rogatej. Jednak prywatne śledztwo jakie przeprowadził, szybko pomogło wskazać winnego oraz rzuciło nieco światła na nieeleganckie praktyki stosowane na portalu BB365.

Okazuje się, że na wspomnianej stronie został zaimplementowany skrypt, który uaktywniał niewidoczne ramki nad wyświetlanymi na niej tekstami. Czytelnik próbujący kliknąć jakikolwiek link na stronie BB365.info stawał się automatycznie fanem Karczmy Rogatej na Facebooku. Użytkownik myślał, że coś nie zadziałało i próbował ponownie kliknąć w link, który tym razem funkcjonował już normalnie, gdyż magiczna ramka znikała po pierwszym kliku.

Żeby auto-like zadziałał wystarczyło, aby czytelnik był wcześniej zalogowany do Facebooka, np. w innym oknie lub w tle. Po spełnieniu tego warunku i wykonaniu jakiegokolwiek kliku na stronie BB365, bielska restauracja zyskiwała nowego fana. Wiele osób przegląda internet mając cały czas włączoną pocztę i media społecznościowe. Okazuje się, że sprytni i zachłanni webmasterzy próbują wykorzystać ten fakt, aby zamienić nasze odwiedziny w “lajki”, które mogą np. sprzedać swoim klientom.

Wzrost liczby fanów na Facebooku

Afera z serwisem BB365 była dosyć głośna i niebezpieczna dla redakcji, gdyż jest to znany regionalny serwis kulturalny. Praktyki, które stosował właściciel strony nie przypadły do gustu czytelnikom i redakcja musiała wystosować specjalny komunikat, w którym wytłumaczyła całe zamieszanie. Musze przyznać, że wyjaśnienie, które napisał Dariusz Młynarczyk - wydawca i redaktor naczelny, jest słabe.

“Na administrowanych przez nas stronach sprawdzamy wiedzę, jaką jesteśmy w stanie zdobyć w sieci. Początkiem sierpnia podłączyliśmy skrypt, który miał powodować wzrost zainteresowania dowolną stroną, którą w tym skrypcie wskażemy. Zamiast głęboko zastanowić się na konsekwencjami i testować w środowisku pozbawionym kontaktu z realnymi użytkownikami użyliśmy tego skryptu wskazując stronę bielskiej karczmy. Skrypt był testowany o różnych porach w dni 01, 03, 05 -13 sierpnia 2012 roku. W te dni czytelnicy wchodzący na portal mający włączonego swojego Facebooka mogli niechcący polubić stronę Karczmy Rogata.” - przeczytamy na stronie BB365.info

Chyba nikt nie wierzy w to, że regionalny portal ot tak, wskazuje stronę jednej z bielskich knajp. Takie akcje, nawet jeżeli są przeprowadzane testowo, nie dzieją się same i stoją za nimi pieniądze. Uważam, że serwis BB365 świadomie sprzedał Karczmie Rogatej swoich użytkowników, a tłumaczenie o tym jak to administratorzy sprawdzają swoją wiedzę zdobytą w sieci, jest zwykłą marketingową papką, która miała uratować sytuację. Jako użytkownik serwisu spodziewałem się bardziej konkretnego, rzeczowego i uczciwego przedstawienia sprawy.

REKLAMA

Opisany powyżej sposób nie jest niestety ani pierwszym, ani ostatnim przypadkiem nabijania liczby fanów na Facebooku. Możliwości jakie oferuje najpopularniejszy portal społecznościowy na świecie kuszą nie tylko bogów marketingu, ale również oszustów i naciągaczy. Uważajcie w co klikacie i co jakiś czas przeglądnijcie listę stron, które polubiliście. To powinno pomóc Wam w wyłapaniu niechcianych fanpage’y.

źródło: Socjomania, grafika główna: ibnlive.in.com

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA