Poza konkursem: Urządzenia i usługi
Od początku października uważniejsi Internauci odwiedzający stronę domową Microsoftu mogli dostrzec pewną zmianę. Pełny opis strony to obecnie: Microsoft Home Page | Devices and Services. Ta symboliczna zmiana jest odbiciem dążeń giganta nakreślonych już wielokrotnie w przeszłości przez CEO Microsoftu. Ten wystosował dziewiątego października list otwarty skierowany do wszystkich zainteresowanych stron, o czym wspomniał zresztą Przemysław Pająk, na łamach Spider’s Web. Stanowi on podsumowanie słów, które padły już z jego ust przy różnych okazjach, na przestrzeni ostatnich trzech lat.
Steve Ballmer to żywy przykład anegdoty, która zapamiętała mi się z jednego z serii wywiadów, jakich udzielił swego czasu Steve Jobs redakcji All Things D. Walt Mossberg i Kara Swisher usłyszeli przy tej okazji zdanie: „Czy to nie zadziwiające, gdy okręt zaczyna przeciekać od góry?”. Istotnie, wystarczy wsłuchać się w słowa CEO Microsoftu, aby zorientować się w często znaczących detalach kierunków rozwoju strategii firmy z Redmond. Uwielbiam tego faceta. To oryginał i ekscentryk, co przekłada się czasem na sytuacje, gdy rozdaje on cenne informacje na prawo i lewo za darmo, w spontanicznym przypływie chwilowych uniesień. Bywa również tak, że przekazuje ważne treści w sposób całkowicie przekalkulowany, tak jak w liście, o którym wspomniałem na wstępie. Dlaczego nazwałem to jedynie podsumowaniem? Otóż śledzę wypowiedzi tego pana i nie znalazłem tam elementów, które byłyby szczególnie nowe.
Za pierwszy z brzegu przykład może posłużyć wypowiedź z konferencji Microsoft Worldwide Partner Conference, z 2011 roku. Jest to szczególnie istotne, w jakich okolicznościach słowa padły. WPC to coroczna konferencja organizowana dla wszystkich partnerów giganta z Redmond, podczas której odbywają się zwyczajowe poklepywania po ramionach i dziękczynne pokłony, niemniej ma tam miejsce również omówienie kluczowych dla tej grupy docelowej tematów. To w wystąpieniu przed tą właśnie publicznością, Steve Ballmer wypowiedział szalenie odważne słowa, które musiały dać do myślenia niejednemu z szefów firm produkujących sprzęt komputerowy. Oświadczył on wtedy: „Czy celem Microsoft jest sprzedaż oprogramowania czy może komputerów? W zasadzie obu tych rzeczy! Aktualnie nie zajmuje nas bowiem sprzedaż tylko Windowsa, a raczej PC-tów z tym systemem na pokładzie.” W tamtym czasie nikt nie wiedział jeszcze z całą pewnością, co posłużyło Ballmerowi za podmiot domyślny. Mogło się wydawać, iż jest to kolejny ukłon w stronę zaprzyjaźnionych producentów. Wskazanie, że ich praca nadal jest kluczowa dla sukcesu Microsoftu. Dziś jest już jasne, że chodziło o rodzinę Surface. To, że jest to rodzina zdradził również podczas prezentacji tych produktów, w czerwcu 2012 roku. Jest oczywistym to, że nie idzie jedynie o dwa tablety oparte na różnych architekturach. Będą jeszcze inne produkty opisywane tą samą nazwą. W tym kontekście nadal pozostaje dla mnie zagadką czy Microsoft zdecyduje się na wypuszczenie własnego smartfona z Windows Phone 8. Nabrałem wątpliwości po konferencji HTC, w której Ballmer wziął udział. Stwierdził on, że tajwański koncern nazwał swoje produkty po prostu 8S i 8X, aby podkreślić, że jest to czysta sprzętowa reprezentacja ich mobilnego systemu operacyjnego. Było to dla mnie wystąpienie zadziwiające i tajemnicze, szczególnie w perspektywie przyszłości współpracy z Nokią. Ciekaw jestem, co z tego dalej wyniknie.
Surface to zjawisko ciekawe nie tylko dlatego, że dzięki tym urządzeniom, na wzór Apple, gigant z Redmond nieco się usamodzielnia. Zawarty jest tu również pewien symboliczny aspekt. Oto władający niegdyś niepodzielnie na rynku komputerów potwór, w wyniku nakładających się na siebie okoliczności, uczy się jak adaptować się do zastanej sytuacji. Ponieważ urządzenia mobilne to pieśń przyszłości (Redmond to doskonale rozumie), a system Windows 8 ma największy sens właśnie na tabletach, Microsoft wchodzi na rynek, gdzie jego własny udział jest bolesnym marginesem. Ta sytuacja jest wbrew ich przyzwyczajeniom. Przyszły Microsoft to nie firma dominująca, a reagująca, czego jeszcze do niedawna niewielu się spodziewało. Jest już tylko Graczem na tym konkretnym podwórku, a nie Nauczycielem. Kończąc ten wątek - bardzo mądrym posunięciem jest z ich strony wprowadzenie własnego urządzenia na rynek. Silna pozycja wśród tabletów innych producentów jest tak strategicznie ważna, że Microsoft nie może pozwolić sobie na ryzyko oddania spraw w ręce innych ludzi, licząc na to, że wykonają dobrą robotę. Przynajmniej nie w stu procentach. W pewnym sensie jest to bowiem ich być albo nie być. Sukces Windows jest kluczowym elementem, co niejednokrotnie już podkreślał Ballmer. To klej łączący wszystkie części w jedną całość. Ponieważ ten system operacyjny został przedefiniowany, wymaga przedefiniowania modeli użytkowych, a więc również samych urządzeń.
Microsoft to urządzenia i usługi. Nowe koncepcje, nowe modele i kurs na ostateczną integrację z wykrzyczaną wręcz przez Ballmera, na WPC w 2010 roku, Chmurą. Tylko czekać na oświadczenie ze strony CEO, że Chmura, to jest Windows, a Windows to Chmura. Taki manewr wykonano już w przypadku pakietu Office. Przyszła edycja to przede wszystkim Office 365, czyli osadzona w chmurze obliczeniowej usługa biurowa. Microsoft coś mało wspomina o kopiach spoczywających w oderwaniu, w separacji na dysku twardym naszych komputerów, sugerując tym samym, że taką metodą posługiwano się kiedyś. Czekam z niecierpliwością na falę urządzeń hybrydowych, które moim zdaniem będą najczęściej wybieraną formą komputerów w najbliższej przyszłości. Nie chodzi tylko o ich mobilność. Ważniejszą dla mnie konsekwencją będzie konieczność uproszczenia oprogramowania takich urządzeń. Pozorny prymitywizm interfejsu jest w zasadzie manifestacją niezwykle zaawansowanych rozwiązań technologicznych, tkwiących w danym urządzeniu. Koncentracja na formie, jaką jest tablet wymusi wzmożenie prac nad symplifikacją systemów operacyjnych. Windows w obecnej formie jest nadal zdecydowanie za bardzo złożony i skomplikowany dla przeciętnego użytkownika.