Google Plus ma rok - jest dobrze. Nie cudownie, ale to nie koniec tego serwisu

Google Plus dziś obchodzi rocznice istnienia. Rzadko mamy okazję obserwować życie sieci społecznościowej od samego jej startu, tak, jak w tym wypadku. Google Plus w ciągu roku zyskał 250 milionów zarejestrowanych użytkowników, co nie znaczy, że faktycznie korzystają oni z serwisu, przeszedł całkowite odświeżenie, dostał wiele nowych funkcji, i chociaż wciąż nie jest uważany za poważnego gracza mogącego zagrozić Facebookowi czy Twitterowi, to jest. I to jest najważniejsze: Google Plus jest i pozostanie, bo wdarł się korzeniami w ekosystem usług Google’a i nie zanosi się, by coś miało go wykorzenić.
Niektórzy nie chcą jeszcze oceniać, czy Google Plus ma szanse na sukces lub co miesiąc odtrąbiają, że serwis umiera bo nic się na nim nie dzieje. To jednak dziwne założenie, bo co znaczy sukces Plusa? To, że wygryzie Facebooka na miejscu najpopularniejszej, niemal miliardowej społeczności? A może to, że zacznie przynosić zyski z reklam i aplikacji działających w samym serwisie?
To jasne, że to byłyby elementy składowe sukcesu Google Plus, jednak nie do końca o to chodzi. Nie bez powodu jakiś czas temu Vic Gundotra powiedział jasno, że na Plusie nie będzie reklam – to niepotrzebne. Reklamy w ekosystemie Google’a funkcjonują wszędzie, a bardziej od nowych miejsc do ich wyświetlania potrzebne są informacje do ich personalizowania. A tych przecież Plus dostarcza aż w nadmiarze. Dane osobowe, zachowanie, treści, wszystkim tym dzieli się może mała, może większa, grupka użytkowników Plusa.
Jednak to nie jest najważniejsze. Google Plus w formie, jaką ujrzeliśmy dokładnie rok temu, był mocno ograniczony i nie pokazywał w którą stronę będzie podążał. Dopiero z upływem czasu ujawniane były kolejne szczegóły, a te najważniesze dotyczyły integracji z innymi usługami. W ten właśnie sposób przycisk “+1” pojawił się we wszystkich najważniejszych miejscach w sieci. W ten sposób też marki i firmy zaczęły dostrzegać, że nieobecność na Plusie oznacza gorszą widoczność w wyszukiwarce Google, co realnie przekłada się na popularność, klikalność i na pieniądze. Google Plus pojawił się w wyszukiwarce, na YouTube’ie, w GMailu, Picasie, na Androidzie, iOS… Zaczął pojawiać się też w mediach i w świadomości użytkowników usług Google’a, bo po prostu nie da się go przegapić.
Ta integracja i to, czy użytkownicy będą z niej korzystali będzie wyznacznikiem sukcesu Google Plus.
A tak już na marginesie osobiście uznaję Google Plus za sukces. Nie doświadczam opisywanego często przez polskich blogerów czy dziennikarzy odpływu aktywności z Plusa. Ostatnimi tygodniami wręcz odwrotnie: pojawiła się nowa fala osób dodających mnie do kręgów, posty które obserwuję od użytkowników z całego świata “żyją” i dyskusje wciąż są zażarte, a polska część serwisu wykrystalizowała się w świetny sposób. Nie obrażając nikogo, ale osoby, po których moglibyśmy się spodziewać, że będą aktywne i będą wokół siebie skupiały użytkowników zawiodły, natomiast główny ciężar dyskusji i aktywności przeniósł się na mniej rozpoznawalne, za to aktywne i ciekawe twarze. Twarze, których pewnie “eksperci” nie mają w kręgach, i których nie uznali na początku za ciekawe. Umiejętne korzystanie z Plusa przynosi wiele, wiele ciekawych znajomości, pozwala podtrzymać nowe a nawet odnowić stare (jak u mnie, całkiem przypadkowo).
Poza tym cały ekosystem narzędzi skupionych wokół Plusa też robi swoje. Chcąc czy nie natkniemy się na Plusa próbując podzielić się zdjęciami z Picasy. wchodząc na YouTube’a, czytnik RSS czy nawet wyszukiwarkę. Google stara się pokazać, że takie połączenia mają sens i ułatwiają życie.
Przyznam, że miesiąc temu sama zwątpiłam w Plusa, wszystko za sprawą zmienienia mobilnej aplikacji na Androida, która po odświeżeniu wyglądała…. Bardzo kontrowersyjnie. Jednak wczoraj została ona zakualizowana i ujednolicona wyglądem z Google Chrome, i treba przyznać, że prezentuje się zjawiskowo. Tryb poziomy o genialna sprawa, prezentacja treści i grafik w końcu jest czytelna, a do tego dodano nowości, jak na przykład Wydarzenia. Z całości w końcu da się korzystać przyjemnie i dobrze, że Google poszedł po rozum do głowy. Pojawiły się też w końcu wersje na tablety z Androidem i na iPada. Google musi dbać o mobilnych użytkowników, bo jak powiedział wczoraj Vic Gundotra około 50% aktywności w Plusie pochodzi właśnie z mobilnych urządzeń.
Wraz z tym odświeżeniem ponownie uwierzyłam, że Plus zadomowił się na dobre w krajobrazie internetu. Nie na darmo nazywa się Google+ – ten plus pochodzi nie od społeczności, a od wartości dodanej, jaką serwis wnosi do całego ekosystemu usług Google’a.