Wszystkie sklepy z aplikacjami to chaos i bałagan
63% pobieranych aplikacji z Apple App Store pobierane jest dzięki rankingom najpopularniejszych pozycji. Wokół tego sklepu z aplikacjami urosły firmy, które oferują deweloperom pojawienie się na pierwszych stronach w tych rankingach za stosowną opłatą, mimo, że to pogwałcenie zasad Apple. Jakimi sposobami tego dokonują to wiedzą sami sprawcy takich magicznych sztuczek. W App Store pojawiają się łamiące zasady i niebezpieczne aplikacje, mimo sprawdzania ich przed umieszczeniem w sklepie - podobno jednej aplikacji przy sprawdzaniu poświęca się około 15 minut, a Apple ma coraz większy problem z aplikacjami, które przedarły się przez sito selekcji i tkwią w App Store łamiąc regulaminy.
Takie “rewelacje” opisuje Bloomberg Bussinesweek dodając, że Google ma większe niż Apple doświadczenie w radzeniu sobie z manipulowaniem rankingami. Wniosek jest jeden - im więcej aplikacji, tym więcej problemów. Co jednak oznacza to dla zwykłego użytkownika? Ostatnio złapałam się na tym, że sklepy z aplikacjami na urządzenia mobilne, chociaż bardzo pożyteczne, to nie potrafią zapewnić łatwego dostępu do już setek tysięcy pozycji. Pozycji, z których coraz większe ilości są bezużyteczne, a jeśli są świetne, ale nie mają dobrego wsparcia nikną gdzieś w czeluściach Cmentarzyska Dla Aplikacji.
W Google Play dostępne jest już , według rożnych źródeł, od 400 do 600 tysięcy aplikacji. Dziennie dodawane jest ich kilkaset, jeśli nie więcej - co się z nimi dzieje? Kilka z nich pewnie zyska popularność, z połowa to bezużyteczne pozycje, a gdzie reszta? Pewnie tkwi sobie gdzieś tam i czeka, aż jakiś bloger ją odkryje, opisze i skłoni innych do pobierania. Oczywiście, że część deweloperów próbuje reklamować swoje dzieła na różne sposoby, ale wiadomo - im studio deweloperskie większe, bogatsze czy bardziej pomysłowe i zatrudniające specjalistów, tym lepiej wypromuje aplikację.
To całkiem normalna rzecz, bo nawet dobry produkt najczęściej nie sprzeda się sam, ale patrząc na rankingi aplikacji w Google Play też mam wrażenie, że ktoś przy nich nieźle grzebał. No chyba, że się mylę i faktycznie aplikacje typu “Fantastyczne tapety” to jedne z gorętszych hitów... Jeśli tak, to zwracam honor i ubolewam jednocześnie.
W Microsoftowym Marketplace jest jeszcze gorzej. Sklep posiada coraz większą liczbę aplikacji, ale sposób, w jaki prezentuje najciekawsze pozycje woła o pomstę do nieba. Jakościowe faktycznie wnoszące jakąś wartość aplikacje często ukryte są pod tonami tytułów typu “Sexy Babes TRIAL” czy “HD Babes Premium”.
O co więc chodzi? O to, że automaty nie potrafią zaproponować nam dostatecznie dobrych podpowiedzi, albo są manipulowane na różne sposoby. Wiem, że szukając dobrego klienta Twittera najlepiej wpisać “Twitter” w wyszukiwarkę, ale jeśli oficjalna aplikacja Twittera ląduje na 5 miejscu, pod “Angry Birds Uncovered” (czymkolwiek to jest), a kolejny sensowny klient do faktycznej obsługi Twittera zajmuje 45 miejsce, to coś jest grubo nie tak. Wytłumaczy mi też ktoś, dlaczego na to samo hasło w Google Play, w którym są dziesiątki aplikacji do Twittera, wyżej od nich wyświetla się Wikipedia czy Brothers In Arms?
Chodzi też o to, że wygrzebanie czegoś ze sklepów z aplikacjami to tragedia. Co z tego, że sklep ma 500 tysięcy aplikacji, skoro nieważne na jakie hasło, nieważne w którym miejscu, przed oczami przewija mi się wciąż ta sama plejada kilkuset aplikacji? Nawet klikanie “więcej” ma swoje ograniczenie...
Dlatego Apple zrobił świetny ruch kupując Chomp, startup zajmujący się selekcją i spersonalizowanymi podpowiedziami aplikacji, które mogą nam się spodobać. Mam jednak jedną wątpliwość - jeśli są to spersonalizowane podpowiedzi, to czy nie będą wyświetlały przez długi czas tych samych pozycji?
A wystarczyłoby wprowadzić na przykład możliwość przeglądania zasobów sklepu po kategoriach na przykład... alfabetycznie. Tak, żeby dało się dogrzebać faktycznie do tych setek tysięcy unikalnych, różnych jakościowo aplikacji i samemu zdecydować, z których się będzie korzystać. I pewnie znaleźć coś ciekawego, co nigdy nie dostało się do “top” ani na blogi z poleceniami aplikacji.