Powiedz mi ile zarabiasz, a powiem Ci jakiego masz smartfona
Smartfony nieustannie i z ogromnymi sukcesami dążą do całkowitej dominacji i wyparcia z rynku telefonów komórkowych, jakie znaliśmy do tej pory. W samym tylko drugim kwartale tego roku, producenci dostarczyli ich ponad 100 mln, starając się zaspokoić potrzeby już nie tylko najbardziej wymagających użytkowników, ale i tych, którzy do tej pory dzielnie trwali przy swoich wysłużonych „słuchawkach”. W przypadku tak wyraźnych trendów, analitycy zawsze starają się wprowadzić pewien porządek i „zaszufladkować” pozornie niezorganizowane masy do odpowiednich kategorii. Jakie tym razem kryterium przyświecało najnowszemu podziałowi użytkowników inteligentnych telefonów? Wysokość zarobków.
Według opublikowanych niedawno wyników badań przeprowadzonych na grupie ponad 25 000 respondentów, zależność pomiędzy naszym dochodem a posiadanym smartfonem jest dość wyraźna.
W najbogatszej grupie, do której zakwalifikowano gospodarstwa, których domownicy zarabiają łącznie ponad 150 000 dolarów rocznie, najpopularniejszym telefonem jest w dalszym ciągu kanadyjskie BlackBerry (11,3%). Za nim, z niewiele niższym wynikiem (10,9%) uplasował się iPhone, a Android – z bardzo wyraźną stratą – musiał zadowolić się ostatnim miejscem na podium (7,2%).
Trend zostaje zachowany również dla nieco niższych zarobków (100 000 – 149 000), gdzie BlackBerry wciąż może cieszyć się z pierwszego miejsca (21,2%), a iPhone (19,1) i Android (15,8) muszą zadowolić się pozostałymi miejscami.
Dominacja produktów RIM kończy się dopiero w momencie, gdy zarobki spadają już do około 75 000 – 99 000 dolarów rocznie. Tutaj pierwsze miejsce zdobywa już iPhone (20%), notując prawie 2 punkty procentowe przewagi nad drugimi w tej kategorii „Jeżynami”.
Poniżej tej granicy coraz lepiej radzą sobie urządzenia z Androidem, wdzierając się na fotel lidera i coraz wyraźniej uciekając reszcie stawki. Oczywiście nie można popadać w przesadę i zakwalifikować użytkowników telefonów z systemem Google jako „zawsze biedniejszych”. Zaobserwowany w powyższych badaniach podział nie wyklucza bowiem bardziej zamożnych posiadaczy tego systemu (w końcu na rynku dostępna jest wręcz ogromna ilość smartfonów z Androidem z najwyżej półki – również cenowej), a odzwierciedla jedynie dotychczasową politykę cenową Apple i RIM oraz konkurencję „od Androida”, oferującą o wiele większy wybór.
Wiele wskazuje jednak na to, że taki podział nie będzie obowiązywał nas już za kilkanaście miesięcy. Nawet Research In Motion coraz wyraźniej uświadamia sobie, że rynek zbytu na wyraźnie tańsze telefony inteligentne jest ogromny. Najlepszym dowodem na to jest ogólnoświatowy sukces sprzedażowy modeli takich jak 8520, 9300 czy w niezbyt odległej przyszłości 9350/60/70. Co ważne, ich nowymi właścicielami są w dużej mierze osoby, których poprzednim telefonem był „klasyczny” telefon komórkowy – w niektórych państwach współczynnik ten potrafi wynieść nawet 80%.
Producenci telefonów z Androidem jeszcze wcześniej (w idealnym czasie) dostrzegli takie zapotrzebowanie i odnieśli w tym segmencie ogromny sukces (40% udziału w całym rynku). Potwierdzają to chociażby statystyki sprzedaży produktów jednego z największych dostawców urządzeń tego typu – Samsunga. Aż 70% wszystkich dostarczanych przez niego smartfonów dociera do klientów końcowych przez operatorów, którzy są w stanie zaoferować pokaźne zniżki przy zakupie wraz z abonamentem. W rezultacie osoby, które do tej pory wybierały jakikolwiek telefon „za złotówkę”, wybierają o wiele atrakcyjniejszego i nowszego Androida – po prostu jest to dla nich opłacalne. Dziś, w przeciwieństwie do sytuacji, która miała miejsce jeszcze kilka lat temu – na smartfona stać każdego.
Niezależnie więc od tego, kto aktualnie znajduje się na szczycie, walka trwa już głównie o całkiem sporą grupę klientów nie posiadających jeszcze smartfona. To właśnie ten segment rynku pozwolił nieszczególnie do tej pory znanym producentom jak Huawei czy ZTE przebić się do masowej świadomości i wielokrotnie zwiększyć dotychczasową sprzedaż. Oczywiście marża na tanich urządzeniach jest o wiele mniejsza niż w przypadku droższych, ale jeśli włada się prawie połową całego rynku – kto będzie patrzył na to, z jakiej „półki” oferuje się telefony? Na zdecydowanie najlepszej pozycji stoją więc firmy oferujące szerszy wybór – od tanich, prostszych urządzeń, aż po zaawansowane, wielordzeniowe mini-komputery.
Czy i tę drogę wybierze w końcu Apple, prezentując nam (kiedyś) tańszego iPhone?