Internet też czasem kłamie (a może nawet częściej) - nie wiadomo, czy użytkownicy IE mają niższe IQ
Siła dzielenia się informacjami w sieci rośnie, internet staje się ich coraz większym dostawcą a media społecznościowe i nowe oblicze Web 2.0 zmienia sposób myślenia o interakcji. Jednak jest drobny, a właściwie większy problem - weryfikacja prawdziwości. Dziś okazało się, że niedawne badanie mówiące, że użytkownicy Internet Explorera mają niższe IQ niż użytkownicy innych przeglądarek jest nieprawdziwe. Informacja o badaniu błyskawicznie obiegła świat, użyło jej setki małych portali jak i giganci: BBC, Buisness Insider, Mashable, ZDNet, The Telegraph, The Daily Mail czy The Register. Dopiero BBC po kilku dniach ogłosiło, że strona AptiQuant (rzekoma firma badawcza) ma dopiero miesiąc, z samą firmą nie da się skontaktować, a fotografie zostały skopiowane ze strony francuskiego Central Test.
Dane przedstawione w raporcie o IQ użytkowników przeglądarek są nieprawdziwe. W zeszłym tygodniu wzbudziły one wiele kontrowersji - w końcu nikt nie lubi być nazywany głupim, a to słowo przewijało się non-stop w komentarzach do raportu.
Zastanawiający jest tutaj proces przepływu informacji. Który portal pierwszy użył nieprawdziwych danych? I dlaczego żaden gigant informacyjny nie sprawdził źródeł przed podaniem wiadomości? Odpowiedzi jest co najmniej kilka.
Najbardziej oczywistą jest pęd informacyjny. W czasach internetu liczy się prędkość. Kto pierwszy albo jeden z pierwszych poda wiadomość (z komentarzem lub bez) ten wygrywa kliki, szum i linkowanie do siebie. to rzecz bardziej cenna, niż się wydaje - informacja wtórna jest warta dwa razy mniej.
Po drugie przeciążenie informacją. Pęd generuje też większą ilość wiadomości, które muszą zostać przetrawione i selekcjonowane. Przy okazji pojawiają się seti nieznanych wcześniej źródeł, których po prostu nie ma czasu weryfikować, jeśli chce się być właśnie pierwszym. No i oczywiście bardzo wygodne jest wychodzenie z założenia “skoro serwis XYZ to podał, to to musi być prawdziwe i nie w naszym obowiązku leży sprawdzenie”.
Jasne, w czasach “starych mediów” też zdarzały się takie wpadki, ale jednak w takiej tradycyjnej prasie było trochę więcej czasu na weryfikację wiarygodności. Dziś dobry news jest niemal natychmiastowo publikowany.
Jest jeszcze jeden aspekt - w sieci choć news jest szybszy, to też szybciej się o nim zapomina bo błyskawicznie zastępują go nowe. Wiadomość o nieprawdziwości raportu na temat IQ odbiła się szerokim echem, bo ten był po prostu kontrowersyjny. Kto jednak pamięta historię o kobiecie, która wytatuowała sobie na ramieniu miniaturki znajomych z Facebooka? No właśnie. A to info, jak i wiele innych, również okazało się być nieprawdziwe.
Ironiczne powiedzenie “przecież to musi być prawda, bo było w internecie” nie wzięło się znikąd. Nie złowróżąc - z takimi pomyłkami i nieprawdziwościami będzie jeszcze gorzej z czasem. Informacji wciąż przybywa, “curation” na razie nie jest zbyt popularne, a coraz popularniejszy sposób docierania do informacji przez media społecznościowe i znajomych wcale nie weryfikuje specjalnie wiarygodności.
Internet też czasem kłamie i coraz mocniej przerzuca na odbiorcę konieczność weryfikacji.