Technologie

Nieco w cieniu wczorajszego debiut Safari 4 przebiegła premiera innowacyjnej nowości w sklepie iTunes. iTunes Pass - bo tak nazywa się owa nowość - daje użytkownikom dostęp do unikalnych materiałów przed i po premierze albumu muzycznego. Usługa ta wydaje się być rozszerzeniem usługi pre-order, którą Apple oferuje od dawna dla najbardziej głośnych i oczekiwanych albumów najważniejszych grup muzycznych. Na pierwszy ogień w iTunes Pass poszedł nowy album legendy elektronicznego rocka Depeche Mode - "Sounds of the Universe" (przy okazji: płyta ukazuje się 20 kwietnia, singiel "Wrong" - bardzo intrygujący i zwiastujący świetną mam nadzieję płytę - już jest dostępny). Wykupując opcję iTunes Pass za 18,99 dolarów fani Depeche Mode uzyskają dostęp do niesprecyzowanej liczby unikalnych materiałów: singli, remiksów, plików video, zdjęć, które ukazywać się będą aż przez 15 tygodni, czyli przed, w trakcie i po premierze płyty.

Znalazłem wczoraj chwilę na pobawienie się nową wersją przeglądarki internetowej Apple zarówno na Windows (najpierw), jak i Mac (później). Ogólne wrażenie - wyśmienite, choć wiele nowych rozwiązań Safari, głównie w dizajnie, to zaskakujące zmiany i rozumiem, że twardogłowych macuserów mogą zaboleć. Zdecydowanie należę do grupy konsumentów innowatorów, więc z reguły każda nowa wersja produktu, którego używam na co dzień przyjmowana jest przeze mnie z dużym kredytem zaufania. Będąc entuzjastycznie nastawionym do wszelakich nowości i udogodnień często odruchowo odrzucam błędy i niedociągnięcia bezwiednie skupiając się na najlepszych nowych funkcjonalnościach. Tak też było w przypadku Safari 4, mojej ulubionej (od zawsze) przeglądarki internetowej zarówno na Windows, jak i Mac.

Swego czasu sensację w AppStore wzbudziła aplikacja "I Am Rich". Kosztowała 1000 dolarów i nic nie oferowała poza prezentacją czerwonego kamyka na ekranie. No, oczywiście poza faktem, że można było się pochwalić przed znajomymi, że stać nas na zakup tego programiku?

Dzisiaj Steve Jobs obchodzi 54 urodziny (wszystkiego najlepszego Steve; czekamy na powrót do pracy w czerwcu), a jutro nie pojawi się na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy Apple po raz pierwszy od ponad 10 lat (zdaje się, że nie chodzi o ewentualnego kaca po imprezie urodzinowej).

Zastanawiałem się ostatnio, jak nazwać urządzenia, które wyewoluowały z telefonów komórkowych. Trudno wrzucać do jednej kategorii Nokię 2110 i Androida/iPhone. Nie chodzi o liczbę funkcji czy rozmiary, tylko o przeniesienie punktu ciężkości z rozmów na mobilnych dostęp do usług internetowych. Słowo smartfon średnio mi tu pasuje, bo kojarzy się z jakimś przedpotopowym Pocket PC z włożoną kartą GSM. Albo z symbianową Nokią, która dla przeciętnego użytkownika jest po prostu zwykłym telefonem, tylko trochę lepiej wyposażonym, większym i ze słabszą baterią.

Jedną z najczęściej cytowanych przesłanek na temat braku zasadności wypuszczania na rynek przez Apple własnego netbooka jest fakt możliwej kanibalizacji ich sprzedaży z istniejącą linią MacBooków (Air, i tych z i bez Pro). Tymczasem przykład sukcesu iPoda pokazuje, że Apple świetnie radziło sobie z poziomym poszerzaniem portfolio w przeszłości.

Jeśli wierzyć liście zwycięzców tegorocznych Oskarów krążącej w sieci od kilku dni "Wall-E" zdobędzie dzisiaj aż trzy statuetki: za najlepszy film animowany, za najlepszy montaż dźwięku oraz najlepszą piosenkę "Down to Earth" Petera Gabriela.

Raport Pinch Media na temat "życia" aplikacji pobranych z AppStore na iPhone rzuca cień na nieprawdopodobnie dynamiczny rozwój AppStore. Po przeanalizowaniu 30 milionów pobrań ze sklepu Apple okazuje się, że użytkownicy iPhone'a bardzo rzadko korzystają z pobranych aplikacji.

Pośród ton zdjęć prezentujących koncepty nowego iPhone'a, czy niekończących się spekulacjach o nowych iMakach czy Makach mini, w poważnych źródłach apple'owych pojawiają się informacje, które można nazwać "twardymi" doniesieniami świadczącymi o kierunku rozwoju Apple. Nie wszyscy je zauważają, a warto je cytować, bo sugerują ciekawe rzeczy.

Czytając relacje gazet, portali internetowych, blogów i serwisów newsowych nie sposób oprzeć się wrażeniu, że iPhone to największa gwiazda targów Mobile World Congress w Barcelonie. Tyle, że Apple w ogóle nie bierze udziału w targach?

Zdaje się, że kryzys w końcu dopada dzielnie broniącej się do tej pory przed skutkami globalnej recesji firmie Apple. Według danych NPG Group cytowanych przez Piper Jaffray w notce do swoich klientów, sprzedaż komputerów Mac spadła o 6%, a iPodów o 14% w styczniu 2009 roku w porównaniu ze styczniem rok wcześniej. Dla najlepszych jednak kryzys jest również nadarzającą się okazją.

W 2008 roku sprzedano w Polsce o 20% mniej odtwarzaczy mp3 niż w 2007 roku - donosi dzisiejsze wydanie "Rzeczpospolitej". W 2007 roku polscy klienci kupili ponad 1,5 miliona sztuk cyfrowych odtwarzaczy muzycznych. W 2008 roku było to już tylko 1,2 miliona sztuk.

Poglądy Janusza Korwina Mikke i Wojciecha Cejrowskiego, legalizacja marihuany, światowy (albo europejski - zależnie od wersji) spisek ekologów przeciw Świętemu Postępowi, dokonania generała Pinocheta, piractwo (nie, nie to piractwo), wyższość Linuksa nad Windowsem oraz X (podstawić dowolny model telefonu) nad iPhone - oto lista tematów do niekończących się, jałowych dyskusji.

Na targach w Barcelonie sporo się dzieje. W tym roku producenci telefonów komórkowych zapłonęli gorącą miłością do pomysłu Apple na model sklepu z aplikacjami. Nokia ogłosiła powstanie Ovi Store z aplikacjami na nowe modele Nokii, a Microsoft ogłosił powstanie Windows Marketplace prezentując jednocześnie nowy system operacyjny dla smartfonów - Windows Mobile 6.5.

Bezdyskusyjny lider rynku telefonów komórkowych, fiński gigant Nokia, oficjalnie ogłosił powstanie wirtualnego sklepu z aplikacjami na smartfony z serii S60 oraz Series 40 na wzór AppStore firmy Apple.

W Polsce debiutuje właśnie smartfon G1 z mobilnym systemem operacyjnym Google'a - Android, a w Stanach Zjednoczonych w przyszłym tygodniu pojawią się pierwsze płatne aplikacje w Android Market. Wkrótce poznamy więc prawdziwą siłę Androida. I tu i tam.

Microsoft pozazdrościł sukcesu sklepów detalicznych Apple i zamierza otworzyć linię sklepów pod własnym szyldem. Z jednej strony dziwna to decyzja, bo przecież wystarczy wejść do pierwszego lepszego sklepu z elektroniką a produkty wyposażone w oprogramowanie MS będą leżały na każdej półce. Z drugiej jednak strony dobrze wyglądające i profesjonalnie zarządzane sklepy Microsoftu mogłyby naprawić niezwykle niekorzystny wizerunek firmy w ostatnich latach.

Wszystkim fanom i antyfanom Apple polecam artykuł Marcina Wichy w najnowszym wydaniu? "Tygodnika Powszechnego" pod tytułem "Jabłko z Kalifornii". To historia Macintosha i Apple ilustrowana świetnymi grafikami czołowych polskich rysowników.

W tym tygodniu liczba aplikacji dostępnych w AppStore przekroczyła 20 tysięcy - tak wynika ze statystyk prowadzonych przez serwis Apptism. Mniej niż miesiąc temu - 16 stycznia - Apple oficjalnie informowało, że w AppStore było 15 tysięcy aplikacji. 10 grudnia 2008 roku przekroczono barierę 10 tysięcy programów w AppStore.

Sukces AppStore jest na tyle spektakularny, że aż przysparza kłopotów samej Apple i deweloperom. Jak bowiem skutecznie promować aplikacje, których funkcjonalność to coś więcej niż imitowanie niewybrednych odgłosów? W sklepie z aplikacjami na iPhone'a znajduje się już 15 tysięcy aplikacji i nawigacja wśród nich jest niezwykle trudna. Na razie Apple nie robi zbyt wiele, aby te poszukiwania ułatwić.