Trzeba przestać chodzić bez ubrań po domu. Przez błąd można oglądać obraz z nieswoich kamer
Przez ogromną wpadkę Ubiquiti prywatność wielu użytkowników mogła zostać naruszona. Wszystko przez… aktualizację.

Ubiquiti to producent sprzętu sieciowego. Użytkownicy kamerek zaczęli otrzymywać dziwne powiadomienia zawierające obraz rejestrowany przez urządzenie. Sęk w tym, że nagranie pochodziło nie z ich kamery.
Problem był szerszy. Wchodząc na swoje konto niektórzy z korzystających nagle otrzymali dostęp do nie swoich konsol. Mogli je zmieniać i ustawiać tak, jak to robili w przypadku własnych. W praktyce, jak pisze Niebezpiecznik, możliwe było nie tylko podglądanie kamer monitoringu, ale też blokowanie dostępu do pomieszczeń czy nawet przejmowanie połączeń telefonicznych.
Firma bardzo szybko zareagowała na wpadkę, a w oświadczeniu napisano, że zdarzenie jest konsekwencją aktualizacji infrastruktury chmurowej. „Muszę przestać chodzić po domu nago” – żartują użytkownicy, ale to trochę śmiech przez łzy jeśli weźmie się pod uwagę, że kamery mogą rejestrować nie tylko obraz, ale też dźwięk.
Cóż, nie, żebyśmy byli zdziwieni:
Kto mógłby się spodziewać, że te wszystkie inteligentne urządzenia, zainstalowane w naszym domu, pracy, samochodzie i te, które bez względu na miejsce, zawsze mamy przy sobie, nagrywają sobie w najlepsze to, co mówimy.
- pisaliśmy, gdy okazało się, że urządzenia z Asystentem Google mogą podsłuchiwać.
Tu oczywiście sprawa jest nieco inna, a przez to bardziej bulwersująca – kamery służyły w końcu do poprawy bezpieczeństwa, a nie wygody.
Na Spider's Web więcej piszemy o prywatności w sieci:
Tymczasem mogły uderzyć w prywatność użytkowników
Jak się chronić? W tym przypadku ratunkiem byłoby wyłączenie możliwości zarządzania zdalnego przez chmurę. Ale miałoby to swoje konsekwencje związane z wygodą użytkowania, bo straciłoby się dostęp do aplikacji. I ewentualnych powiadomień, gdyby zarejestrowano ruch w monitorowanym pomieszczeniu.
Wpadka Ubiquiti to woda na młyn dla przeciwników korzystania z rozwiązań chmurowych producentów. I tych, którzy zwracają uwagę, że pod względem monitoringu nieco się przesadza. W tym przypadku kamery rejestrowały prywatne obiekty właścicieli, ale co by się stało, gdyby do tajemniczej awarii doszło w związku z kamerami na basenie czy tymi, które rejestrują obraz wokół automatów paczkowych i przy okazji – przynajmniej według mieszkańców – mogą zajrzeć do okien? A jak widzimy kamer w naszej przestrzeni przybywa, co pozwala na gdybanie, co wyciekłoby w wyniku podobnej wpadki.