REKLAMA

Road 96: Mile 0 to śliczna przygodówka dla fanów Life is Strange. Taka w sam raz na jeden raz

Road 96: Mile 0 to nowa i śliczna gra przygodowa, która opowiadają o trudach dorastania w opresyjnym państwie. Produkcja studia DigixArt przypadnie do gustu fanom Life is Strange jeszcze bardziej niż pierwsze Road 96, a do tego jest bardzo rozsądnie wyceniona. Recenzja.

04.04.2023 14.38
road 96 mile 0 gra ps5 recenzja
REKLAMA

Road 96 jest jedną z tych perełek, które odkryłem dzięki usłudze Xbox Game Pass. Produkcja studia DigixArt wydana w 2021 r. to urocza przygodówka, która pod fasadą satyry i czarnego humoru kryje smutną w gruncie rzeczy opowieść o młodych ludziach, którzy są zmuszeni do uciekania ze swojego kraju. Gra wymaga podejmowania trudnych wyborów moralnych i mierzenia się z ich konsekwencjami. Teraz przyszła pora na jej prequel: Road 96: Mile 0.

REKLAMA

Nowa gra rozgrywa się w tym samym uniwersum, co Road 96, a do tego pojawiają się w niej znane twarze, ale można ją odpalić bez znajomości oryginału. Fikcyjne państwo Petria pokazano w Road 96: Mile 0 z nowej perspektywy, a do tego pojawiła się nowa mechanika rozgrywki. Tym razem grywalnymi bohaterami nie są też bezimienne dzieciaki, tylko znana z pierwszej części Zoe oraz tajemniczy Kaito, który… pochodzi z innej gry studia DigixArt, Lost in Harmony.

Road 96: Mile 0 - trailer premierowy

Kim są Zoe i Kai z Road 96: Mile 0?

Zoe Muller jest córką ministra w państwie Petria, którym rządzi dyktator Tyrak. Dorastająca bez matki dziewczyna jest typową zbuntowaną nastolatką z dobrego domu, która uwielbia jeździć na deskorolce oraz grać na nosie swojemu ochroniarzowi. Żyje w willi, z dala od biedy i nędzy, a jej światopogląd dopiero zaczyna się kształtować. Poznajemy ją w chwili, gdy jest święcie przekonana, że jej kraj wygląda tak, jak przedstawiają to reżimowe media.

Kaito Lin jest z kolei przyjacielem Zoe, który mierzy się ze swoimi własnymi demonami; wiele lat temu stracił bliską osobę i nie potrafi się z tym pogodzić. Nastolatki, chociaż mieszkają w tym samym mieście, pochodzą z dwóch różnych światów. Gracze, którzy grali w Road 96, dobrze przy tym wiedzą, jak dalej potoczą się losy dziewczyny, ale w nowej produkcji nie chodzi o cel, tylko o wspólną podróż obojga dzieciaków. A na jej przebieg akurat mamy wpływ.

Wybory w Road 96: Mile 0 mają znaczenie

Road 96: Mile 0 nie jest przy tym prostą kalką Road 96 z nową historią

Pierwsza część cyklu miała w sobie elementy gier typu roguelite. Gracze wcielali się w nastolatków uciekających z kraju, a odwiedzane przez nich lokacje były w dużej mierze wybierane losowo. Dzięki temu każda podróż była unikalna i składała się z kilku przystanków, podczas których trzeba było zbierać zasoby, rozmawiać z NPC-ami i podejmować wybory, które miały wpływ na dalsze losy bohaterów i świata przedstawionego. Road 96: Mile 0 ma inną konstrukcję.

W prequelu historia jest linearna. Gracz może podróżować pomiędzy różnymi lokacjami w miasteczku White Sands, do których należą opuszczony plac budowy (zamieniony w kryjówkę nastolatków), luksusowa dzielnica zamieszkana przez dyktatora Tyraka (i jego najwierniejszych popleczników) oraz poświęcony mu plan (wraz ze slumsami robotników), ale historia ma pewne punkty do odhaczenia w ustalonej z góry kolejności. Są one przeplatane fragmentami zręcznościowymi.

Jazda na deskorolce albo rolkach w Road 96: Mile 0 to istna feeria barw, światła i dźwięków

Nowa mechanika rozgrywki w Road 96: Mile 0 to przyjemne odświeżenie znanej formuły

Angażująca historia wyciskająca łzy to jedno, ale Road 96: Mile 0 zostało przy tym świetnie zrealizowane. W grze pojawił się nie tylko bohater z Lost in Harmony, ale do tego doszła zupełnie nowa zręcznościowo-muzyczna mechanika. Pomiędzy sekwencjami z perspektywy pierwszej osoby, w której zwiedzamy lokacje i prowadzimy dialogi, bierzemy udział w sekwencjach zręcznościowych. Są one surrealistyczne; bombardowani jesteśmy w nich dynamiczną grą świateł i kolorów.

Co przy tym istotne, te sekwencje są opcjonalne dla osób, którym zależy tylko na poznaniu historii, a po kilku skuchach gra sama proponuje ominięcie ich. Warto jednak wziąć w nich udział, gdyż dodano w nich spory ładunek emocjonalny. Cieszy też, że chociaż mamy do czynienia z produkcją małego studia, to taka komiksowa grafika cieszy oko. Widać sporą poprawę w płynności animacji w porównaniu do wydanego dwa lata wcześniej Road 96.

Road 96: Mile 0 zmusza do podejmowania trudnych moralnie wyborów

Road 96: Mile 0 to przy tym typowa gra w sam raz na jeden raz

Przed premierą Road 96: Mile 0 rozmawiałem z dyrektorem artystycznym studia Digixart. Yoan Fanise poradził, by jego nową produkcję, jeśli jest to możliwe, przejść od początku do końca za jednym posiedzeniem. Po jej ukończeniu mogę się przy tym podpisać, tym bardziej że jest ona sporo krótsza niż Road 96. Udało mi się dotrzeć do napisów końcowych w około pięć godzin, chociaż zaglądałem pod przysłowiowy każdy kamień i znalazłem większość znajdziek.

A czy warto przechodzić Road 96: Mile 0 ponownie? Niestety ze względu na linearną konstrukcję fabuły nie będzie to zupełnie i unikalne doświadczenie jak w Road 96, ale każda z postaci może rozwinąć się w dwóch kierunkach, więc de facto można liczyć na cztery różne permutacje zakończenia. Zoe może w toku gry pozostawać wierna swemu wyobrażeniu o Petrii lub przejrzeć na oczy, podczas gdy Kaito może albo stać się rewolucjonistą, albo zacząć wątpić w swoje ideały.

W ramach Road 96: Mile 0 dostępne są różne minigry

Na szczęście nawet jeśli ktoś planuje zagrać w Road 96: Mile 0 tylko raz, to produkcja została bardzo dobrze wyceniona

Ogrywałem przedpremierowo wersję na konsolę Sony, którą można kupić w PlayStation Store w wersji na PlayStation 4 i PlayStation 5 za jedynie 59 zł. Produkcja dostępna jest również (w tej samej cenie) na konsolach Microsoftu z rodziny Xbox One oraz Xbox Series X|S, a także na konsoli Nintendo Switch oraz na komputerach osobistych. Do tego można dokupić w formie DLC interaktywną książkę o dalszych przygodach Zoe, którą zatytułowano Road 96: About a girl.

A czy Road 96: Mile 0 trafi do Xbox Game Passa, skoro jest tam już dostępne Road 96? Spodziewam się, że w przyszłości tak się stanie, ale DixigArt nie zdecydowało się na to od razu, chociaż z udziału w programie studio było zadowolone. Wynika to najpewniej z tego, iż dodanie poprzedniej gry do biblioteki określają mianem „drugiej premiery”, więc zapewne liczą na to, że w tym przypadku będzie podobnie.

REKLAMA
Road 96: Mile 0 to świetna gra dla fanów serii Life is Strange

Mimo to tym graczom, którym pierwsze Road 96 przypadło do gustu, polecam na nie czekać na debiut nowej produkcji DigixArt w usłudze Xbox Game Pass, tylko wybrać się do Petrii przy pierwszej narażającej się okazji - z pewnością nie będą zawiedzeni.

Road 96: Mile 0 mogę też z czystym sumieniem polecić fanom serii Life is Strange oraz innych tego typu przygodówek z komiksową grafiką o rozterkach wyjątkowych nastolatków.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA