GTA: The Definitive Edition doczekało się drugiej poprawki. Lista zmian jest dłuuuuuuga
GTA: The Trilogy – The Definitive Edition doczekało się drugiej łatki. Lista poprawek jest jeszcze dłuższa niż przy pierwszej.
Rockstar łata remaster kultowej trylogii GTA w tempie, którego może mu pozazdrościć nawet CD Projekt RED. Nie minęło 10 dni od pierwszej poprawki do remasterów, a już ukazała się druga. O ile jednak pierwsza łatka zajmowała się poważnymi bugami, które w istotny sposób wpływały na rozgrywkę, tak druga poprawka o numerze 1.03 rozprawia się z irytującymi pierdółkami.
GTA: The Definitive Edition wolne od literówek.
Przyglądając się liście zmian opublikowanej przez Rockstara łatwo zauważyć, że mnóstwo fixów to… poprawianie literówek. Nie są one na szczęście jedynymi poprawkami. Na liście znalazło się mnóstwo pomniejszych glitchów, jak również seria dalszych poprawek zachowania deszczu, w tym takie kwiatki, jak poprawa deszczu padającego wewnątrz budynków podczas cutscenek. Z mile widzianych zmian – dodano również chmury widoczne podczas latania na wysokim pułapie w GTA: San Andreas. W końcu nie będzie można zobaczyć płaskiej planszy, z której wyrasta mapa, co ma miejsce w obecnej wersji GTA: SA.
Poprawka dodaje też kamerę filmową, której z jakiegoś powodu zabrakło przy premierze remastera, jak również usprawnia stabilność działania gier. Pececiarzy powinien ucieszyć też fakt, że łatka 1.03 poprawia rozmieszczenie elementów interfejsu podczas wykorzystania monitora Ultrawide.
Poprawka jest już dostępna dla wszystkich graczy na wszystkich platformach z wyjątkiem Nintendo Switcha. Użytkownicy Reddita, którzy już pobrali patch na konsolach nowej generacji, donoszą też o jego absurdalnym rozmiarze. Na PlayStation 5 łatka 1.03 waży blisko 10 GB, zaś na Xbox Series X aż 18 GB (!). Dla kontekstu – same gry zajmują na dysku konsoli około 20 GB.
Rockstar łata, co może, ale niesmak pozostaje.
Przeglądając posty na Reddicie związane z łatkami do GTA: The Definitive Edition trudno nie odnieść wrażenia, że Rockstar stara się załatać grę jak najszybciej, a nie jak najskuteczniej. Gracze donoszą, iż np. pomimo rzekomego załatania błędów wyświetlania deszczu w poprzedniej łatce, w GTA: San Andreas deszcz nadal wygląda tragicznie. Do tego dochodzą inne rzekomo „naprawione” kwestie, jak znikający most czy niewidoczne obszary mapy.
I nie zrozummy się źle – pewne błędy można tym grom wybaczyć. Ba, pewne błędy wręcz powinny zostać w grze, bo z biegiem czasu stały się kultowymi, nieodłącznymi elementami oryginalnych produkcji (np. strzelanie snajperką w księżyc zwiększa jego rozmiar). Wydanie jednak „remastera” z taką liczbą nie tyle starych, co zupełnie nowych błędów, to jakaś kosmiczna pomyłka. Patrząc na listę poprawek w patchu 1.03, nadal wstrzymuję się przed zakupem gry na PC. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, kupię remaster dopiero wtedy, gdy będzie działał równie dobrze, co oryginalna trylogia. A z tego co widać, na razie bardzo mu do tego daleko.