Aparat OnePlusa 7 Pro zawstydza najdroższego iPhone’a. Jest wynik w DxO
Premiera OnePlusa 7 Pro już za nami. Smartfon zachwyca nie tylko wydajnością, ale też aparatem, co jest dużą niespodzianką. W rankingu DxO aparat OnePlusa 7 Pro zajął trzecie miejsce.
OnePlus 7 Pro przykuwa uwagę przednim aparatem, który wysuwa się z obudowy, ale prawdziwą gwiazdą jest główny aparat. Znajdziemy tam układ trzech modułów fotograficznych pracujących w następującej konfiguracji:
- główny aparat 48 megapikseli, f/1.6 z optyczną stabilizacją,
- szeroki kąt 117 stopni, 16 megapikseli, f/2.2,
- teleobiektyw z krotnością x3, 8 megapikseli, f/2.4 z optyczną stabilizacją.
Najciekawiej wypada główny aparat, w którym zastosowano matrycę Sony IMX586, dobrze znaną z konstrukcji takich jak Oppo Reno, Xiaomi Mi9, czy Honor View 20. Przetwornik ma przekątną o wielkości aż 1/2 cala, co daje powierzchnię o 29 proc. większą od matrycy 1/2.6 cala znanej z OnePlusa 6T. Matryca Quad Bayer została zaprojektowana do działania w trybie 2x2 (czyli łączenia czterech pikseli w jeden), przez co w domyślnym trybie zdjęcia mają 12 megapikseli. Można jednak wymusić pełne 48 MP.
OnePlus 7 Pro w teście DxO wypadł rewelacyjnie
Smartfon otrzymał notę 111 punktów, dzięki czemu objął trzecie miejsce w rankingu i jednocześnie wyprzedził takich mocarzy rynku mobilnego jak Huawei Mate 20 Pro, Huawei P20 Pro, czy Samsunga Galaxy S10 Plus. Dla porządku dodam, że OnePlus wyprzedził też iPhone’a XS Max, ale to akurat nie jest dużym wyczynem.
Liderami rankingu pozostają Huawei P30 Pro oraz Samsung Galaxy S10 5G.
Testerzy DxO zachwalają świetne odwzorowanie kolorów i balansu bieli, a także bardzo dobry poziom odwzorowania detali w zdjęciach robionych na zewnątrz. Jest też wygodny zoom i ładny bokeh w trybie portretowym. Standardowo DxO nie testuje obiektywu szerokokątnego, co niezmiennie jest farsą.
Wideo daje dobre rezultaty i zapewnia wydajną stabilizację, ale na poziomie detali widać mocny aliasing oraz różnice w wyostrzaniu pomiędzy kolejnymi klatkami filmu. Z kolei przednia kamerka jest po prostu w porządku.
To kolejny przykład na to, że smartfon z dobrym aparatem nie musi być ekstremalnie drogi.
Apple, Samsung i Huawei przyzwyczaili nas do tego, że za topową specyfikację - a w tym również za topowy aparat - trzeba naprawdę sporo zapłacić. Oto ceny topowych smartfonów w momencie premiery:
- iPhone XS Max: 1099 dol. (5479 zł),
- Samsung Galaxy S10 Plus: 999 dol. (4399 zł),
- Huawei P30 Pro: 899 funtów (3799 zł).
Tymczasem OnePlus 7 Pro został wyceniony w bazowym wariancie na 669 dol. Europejska cena to 719 euro, co daje 3100 zł. Dużo? Dwa lata temu powiedzielibyśmy, że tak. W obecnych realiach rynkowych nie jest to jednak wysoka cena jak za topowy smartfon tuż po rynkowym debiucie.
OnePlusy zawsze były dobrze wycenione w stosunku do parametrów, ale zawsze miały aparaty nieco gorsze od konkurencji. Tym razem jakość zdjęć idzie łeb w łeb z najlepszymi. To bardzo dobra decyzja OnePlusa.
Warto też przypomnieć, że mamy przykład idący jeszcze dalej, czyli Google Piksela 3a kosztującego około 1500 zł i wyposażonego w absolutnie topowy aparat, choć tylko z jednym obiektywem.
Na razie trudno jeszcze mówić o trendzie, ale mam wielką nadzieję, że w końcu doczekamy się czasów, kiedy każdy smartfon ze średniej półki będzie oferował świetną jakość zdjęć. Zwłaszcza w czasach, kiedy topowe modele smartfonów nierzadko przebijają poziom ponad 4 tys. zł.