Urodziłem się zbyt wcześnie. Intelowski Thunderbolt zmieniłby moje życie
Gry wideo są ze mną od dzieciństwa po dziś dzień. Od dekad pozostają jedną z moich ulubionych form spędzania wolnego czasu. Gdybym tylko miał dostęp do sprzętu z Thunderboltem te półtorej dekady temu…
W tym roku na Intel Extreme Masters zauważyłem… może nie tyle trend, co ciekawe zjawisko. W poprzednich latach dominowały na stoiskach przede wszystkim wypasione desktopy dla graczy. Co jakiś czas jakiś producent gamingowych laptopów starał się promować na imprezie. W tym roku widziałem jednak całkiem sporo… smukłych ultrabooków.
Bynajmniej dlatego, że te ultrabooki są gotowe na gry wideo. Co prawda większość tytułów e-sportowych – za wyjątkiem najnowszych battle royale – powinna całkiem znośnie działać na tych urządzeniach, ale zdecydowanie nie są to sprzęty dla graczy. Jak to możliwe, że na ich wyświetlaczach widziałem Apex Legends, najnowsze Just Cause czy PUBG?
Odpowiedź jest jedna: Thunderbolt z eGPU.
Koncepcja zewnętrznej karty graficznej nie jest niczym nowym. I tak po prawdzie nawet sedno tego tekstu, a więc zewnętrzna karta graficzna podpięta pod złącze eGPU, też nie jest niczym nowym. Jednak dopiero niedawno zmieniły się dwie rzeczy.
Po pierwsze Microsoft w końcu jako-tako ogarnął Windowsa, by podłączanie takiej zewnętrznej karty graficznej nie powodowało problemów w grach i ze stabilnością samego systemu – a tak przynajmniej twierdzą użytkownicy tych sprzętów, gdy ich o to pytałem.
Po drugie za sprawą wykorzystujących CPU w architekturze x86 konsol do gier zmienił się sposób, w jaki gry są pisane. Studia deweloperskie starają się wykorzystywać we wszystkich wersjach gry jak najwięcej tego samego kodu. A konsole do gier bieżącej generacji – na co skarżą się deweloperzy – mają rozczarowująco słabe CPU. To oznacza, że gry są pisane przede wszystkim pod wykorzystanie możliwości układów GPU. Na pewno już wiecie do czego zmierzam.
Ultramobilne komputery mają ultramobilne procesory. A GPU możemy sobie do nich podłączyć.
Dopiero generacja PlayStation 3 i Xboksa 360 przekonała mnie do przeniesienia się z cyfrową rozrywką na konsole do gier. A i nadal uważam, ze obiektywnie to komputery PC są najlepszą platformą dla graczy (subiektywnie wolę konsole, ale o tym porozmawiajmy przy innej okazji). Jeżeli nie potrzebujesz w ogóle dla siebie mobilnego komputera, problemu nie ma. Wątpię jednak, by któreś z was chciało targać gamingowego laptopa na spotkanie z klientem. Nie tylko z uwagi na jego rozmiar.
Zakup dobrego gamingowego desktopa i dobrego biznesowego ultrabooka to wydatek, który jest poza zasięgiem finansowym znacznej części z nas. Dlatego też za każdym razem, jak myślałem przed laty o nowym komputerze, zawsze kończyło się na modernizacji desktopa. Gry muszą działać. A ja muszę szukać pracy, do której nie potrzebuję laptopa.
Złącze Thunderbolt 3 o wyglądzie USB-C ma wystarczającą przepustowość, by umieszczona w zewnętrznej obudowie karta graficzna się nie nudziła. Wystarczy wrócić do domu, podłączyć naszego smukłego laptopika do stacji dokującej i monitora, i już mamy możliwości niezłego desktopa. Nadal z niskonapięciowym CPU, ale większości gier wideo nie powinno się to przesadnie dawać we znaki. Na dodatek kartę graficzną będziemy mogli po czasie wymienić na lepszą, tak jak w komputerze stacjonarnym.
To nadal nie jest tanie.
W złącze Thunderbolt 3 wyposażone są zazwyczaj komputery klasy luksusowej, a i obudowy do kart graficznych do najtańszych nie należą – zazwyczaj to wydatek grubo ponad tysiąc złotych i to nie licząc samej karty. Argument z oszczędnościami finansowymi względem posiadania dwóch osobnych komputerów staje się więc dość nieaktualny. Zwłaszcza że porządny desktop będzie miał również porządne CPU.
Nie ma jednak żadnej wątpliwości, że pomysł ten w końcu wychodzi z prototypu. I że ceny będą maleć. Intel i Apple za sprawą Thunderbolta rozwiązali mój problem sprzed lat, przed którym bez wątpienia nadal stoi dziś wielu konsumentów. Jeżeli macie względem temu możliwości, na Intel Extreme Masters znajdziecie niejedno stanowisko, by móc to rozwiązanie samodzielnie sprawdzić. I trochę zazdroszczę wam tego objawienia. Kto wie, może gdyby Thunderbolt istniał za moich czasów, może też nigdy nie czułbym potrzeby odkrywania konsol do gier.