To musiało tak się skończyć. Call of Duty trafi na telefony i tablety
Wydawnictwo Activision, wyraźnie zainspirowane ogromnymi sukcesami PUBG i Fortnite’a, ogłosiło konwersję swojego legendarnego shootera na urządzenia mobilne. Data premiery nie jest jeszcze znana.
Call od Duty: Mobile – bo tak nazywa się nowa gra niesamowicie popularnego cyklu – nie będzie żadną wariacją tematu w postaci strategii turowej czy gry karcianej. Przygotowywana na Androida i iOS-a produkcja ma być pełnoprawnym, rasowym shooterem. Stawi więc czoła niezwykle popularnym na urządzeniach mobilnych Fortnite’owi i PUBG – tytułom, które wyraźnie odciągają uwagę graczy od marki Call of Duty.
Produkcją gry zajmuje się jednak studio, które do tej pory z Call of Duty nie miało za wiele wspólnego, choć ma ogromne doświadczenie w tworzeniu gier mobilnych. Mobilny CoD będzie bowiem tworzony przez chińskie studio Tencent.
Call of Duty: Mobile na systemy Android i iOS będzie grą darmową.
W grze, według obietnic Activision, znajdziemy mapy, tryby, bronie oraz postaci z całej historii marki Call of Duty, włączając w to serie Black Ops oraz Modern Warfare. Nacisk, rzecz jasna, zostanie położony przede wszystkim na tryb wieloosobowy. Wkrótce, choć dokładnie nie jest jasne kiedy, mają ruszyć beta-testy gry.
Będziemy mogli bawić się w takich trybach multiplayer, jak Deathmatch Drużynowy, Znajdź i Zniszcz oraz Free-For-All. Wśród map Activision wymienia ulubieńców fanów serii, w tym Nuketown, Crash czy Hijacked. Nie zabraknie też dobrze znanych broni, scorestreaków oraz przeróżnych gadżetów.
Gra nie będzie wykorzystywała silnika Call of Duty. Zamiast niego, studio Tencent zdecydowało się wykorzystać popularne Unity.
Jako fan Call of Duty, widzę to w czarnych barwach.
I nie chodzi mi o to, że akurat ja, bardzo subiektywnie, nie lubię grać w tego typu gry na urządzeniach mobilnych. Widać niestety coraz wyraźniej, że Activision skończyły się pomysły na rozwój serii. Ostatnie odsłony Call of Duty wydają mi się tworzone bez wyobraźni, z ogromnym naciskiem na tak zwaną ekonomię gry i kopiowanie pomysłów innych twórców.
Obawiam się, że czasy świetności Call of Duty i bezpośrednio konkurującej z nią serii Battlefield powoli zmierzają do końca. Gracze chcą czegoś nowego, co znajdują w takich tytułach, jak Apex Legends czy Fortnite. Doklejanie na siłę trybów battle royale do gry i próby zaistnienia marki na Androidzie i iOS-ie interpretuję jako dość rozpaczliwe działania.
A szkoda. Mało która gra dostarczyła mi tylu wrażeń, co dwie pierwsze odsłony Modern Warfare. Call of Duty niegdyś było synonimem wyjątkowo dopracowanego i grywalnego shootera, zarówno w trybie dla jednego, jak i wielu graczy. Tymczasem ostatniej części nawet nie kupiłem. I chyba nawet nie czekam na przeceny…