Foto-środa: czym jest pełna klatka i jak wypada w porównaniu do APS-C?
Rok 2018 obfitował w premiery aparatów pełnoklatkowych, a „pełna klatka” była odmieniana przez wszystkie przypadki. Czym właściwie jest i dlaczego skupia na sobie takie zainteresowanie?
Foto-środa to cykl, w którym pokazujemy ciekawostki fotograficzne, podpowiadamy, jak dobrać sprzęt i robić lepsze zdjęcia, a także zdradzamy techniki obróbki oraz obsługi programów do edycji.
Wraz z rozwojem rynku fotograficznego pojęcia „pełna klatka” powraca jak bumerang. Do niedawna aparaty pełnoklatkowe były bardzo drogie i zarezerwowane tylko dla profesjonalistów, ale od jakiegoś czasu pełna klatka staje się dostępna dla każdego pasjonata fotografii. Nowoczesny aparat z taką matrycą można było niedawno kupić za 3500 zł. Bez cashbacków i promocji na Black Friday podstawowe aparaty tego typu znajdziemy w cenie poniżej 5000 zł.
Tylko czym właściwie jest pełna klatka? Przypomnijmy sobie trochę technikaliów i sprawdźmy, jak wypada porównanie z mniejsza matrycą APS-C.
„Pełna klatka” to rozmiar matrycy aparatu. Jest to dokładnie 36 x 24 mm.
Określenie „pełna klatka” jest nawiązaniem do czasów analogowych, kiedy standardowym rozmiarem filmu fotograficznego był obrazek o wielkości 36 x 24 mm. Taki rozmiar nosił nazwę formatu małoobrazkowego.
Przez długie lata po przejściu na technikę cyfrową standardem została matryca o znacznie mniejszym rozmiarze, ponieważ stworzenie cyfrowego odpowiednika filmu 36 x 24 mm było zbyt drogie. Z biegiem czasu technika cyfrowa dogoniła analogową, a my możemy cieszyć się matrycą o rozmiarze, który przez długie dekady był standardem w fotografii. To właśnie pełna klatka, czyli cyfrowy odpowiednik formatu małoobrazkowego.
Warto zauważyć, że matryca pełnoklatkowa ma ponaddwukrotnie większą powierzchnię od popularnego formatu APS-C.
Mniejszy format matrycy APS-C jest bardzo popularny, ponieważ występuje w przeważającej większości lustrzanek na rynku, a także w bardzo wielu bezlusterkowcach. Ma on wymiary 24 x 16 mm. Jeżeli myślisz o zakupie lustrzanki w cenie do ok. 5 tys. zł, praktycznie na pewno będzie ona miała matrycę APS-C.
Na rynku jest oczywiście więcej formatów niż wspomniana pełna klatka i APS-C. Ich zestawienie można zobaczyć poniżej.
Na tym zestawieniu widać, że matryce smartfonów są nieporównywalnie mniejsze od matryc stosowanych w tradycyjnych aparatach. Każdy kolejny rozmiar daje zauważalny przeskok w jakości zdjęć.
Co wynika z tych różnic? W czym pełna klatka jest lepsza, a w czym gorsza od mniejszych matryc?
Można przyjąć założenie, że im większa matryca, tym lepszą jakość obrazu można uzyskać. Piksele na większej matrycy mają zdecydowanie większy rozmiar, a więc na jeden piksel pada o wiele więcej światła. Dzięki temu mamy lepszy stosunek sygnału do szumu. Większa matryca daje mniejsze ziarno na wyższych czułościach ISO, a więc np. w nocy.
Ponadto większa matryca daje też lepszą rozpiętość tonalną i pozwala na znacznie szerszy zakres edycji zdjęć, szczególnie jeśli fotografujemy w RAW-ach. To najważniejsze cechy matryc pełnoklatkowych.
Tyle teorii. Zobaczmy, jak te różnice wyglądają w praktyce. Oto zestawienie zdjęć z pełnej klatki i matrycy APS-C.
Do porównania wykorzystałem pełnoklatkowy aparat Sony A7 III z obiektywem 50 mm f/1.8 oraz aparat z matrycą APS-C: Sony A6300 z obiektywem 35 mm f/1.8. Oba obiektywy zapewniają niemal identyczny kąt widzenia (o wpływie rozmiaru matrycy na kąt widzenia przeczytasz w kolejnych akapitach).
Zacznijmy od rzeczy najbardziej oczywistej, czyli szumu.
Przygotowałem scenkę, którą sfotografowałem na czułości ISO 12800. Jest to typowa czułość stosowana w zdjęciach nocnych. Zobaczmy, jak wypada porównanie. Po lewej stronie znajduje się zdjęcie z aparatu pełnoklatkowego, po prawej z APS-C.
Na miniaturce w rozmiarze internetowym różnice nie są duże, ale wystarczy powiększyć zdjęcia na pełen ekran by zobaczyć dramatyczne różnice. Na powiększeniu kadru widać wyraźnie, o ile lepszą jakość obrazu daje pełna klatka. Czułości rzędu ISO 12800 na pełnej klatce są całkowicie użyteczne, kiedy w APS-C z reguły lepiej nie wychodzić ponad ISO 3200.
Drugą najbardziej widoczną różnicą jest potencjał w rozmywaniu tła.
Głębia ostrości nie zależy od rozmiaru matrycy, ale zasadniczo na większej matrycy można łatwiej uzyskać rozmyte tło, bo wystarczy do tego gorszy obiektyw. W moim porównaniu wykorzystuję dwa obiektywy o tym samym kącie widzenia i o takim samym świetle f/1.8. Zobaczcie, jak duże różnice w rozmyciu tła można uzyskać za ich pomocą.
Jak widać, na zdjęciu z pełnej klatki (na dole) okręgi bokeh są znacznie większe. Tło jest rozmyte w zauważalnie większym stopniu. Aby w tej scenie uzyskać większe rozmycie na matrycy APS-C, trzeba byłoby zainwestować w jaśniejszy obiektyw, np f/1.4. Będzie on większy, cięższy i droższy od obiektywu ze światłem f/1.8.
To wszystko przekłada się w prostej linii na mityczną plastykę zdjęcia. To pojęcie nie lubiane przez część fotografów, czasami uznawane za czystą ezoterykę, bo przecież nie da się zdefiniować plastyki. Niemniej jednak aparatem pełnoklatkowym łatwiej jest zrobić obrazek, który ma w sobie to coś. Pełnoklatkowe obiektywy na ogół po prostu rysują ładniej, a do tego dochodzi większe rozmycie tła. Starałem się to zilustrować na poniższych zdjęciach.
Skoro pełna klatka jest lepsza od APS-C, może warto zainteresować się jeszcze większymi matrycami?
Faktem jest, że większa matryca pozwala na zrobienie zdjęć lepszej jakości. Faktem jest również, że są na rynku aparaty z matrycami większymi od pełnej klatki. Tzw. średni format znajdziemy m.in. w ofercie firm Fujifilm i Leica.
Są to jednak aparaty zdecydowanie większe od pełnoklatkowych konstrukcji. Z tego względu świetnie nadają się do pracy w studiu albo w kontrolowanym plenerze, ale raczej nie stosuje się ich w reportażu, fotografii ulicznej, sporcie, czy innych dziedzinach wymagających mobilności i szybkości. Średni format to typowe narzędzie portrecistów, zwłaszcza pracujących komercyjnie dla dużych wydawnictw.
Na zdjęciu powyżej widać Fujifilm GFX 50R - najmniejszy na rynku aparat średnioformatowy - i Sony A7 III, czyli jeden z najmniejszych aparatów pełnoklatkowych. Na ten moment pełna klatka jest w mojej opinii złotym środkiem, choć niektórzy uznają, że już ten format jest nieco za duży do codziennej fotografii. Każdemu według potrzeb.
Szalenie istotną kwestią są obiektywy.
Co do zasady, większy format matrycy wymaga większych obiektywów. Pole obrazowania obiektywu musi pokryć większy sensor, więc optyka musi mieć większą średnicę. Przekłada się to także na wagę, jak i cenę. Obiektywy pełnoklatkowe są z reguły znacznie większe, cięższe i droższe od szkieł projektowanych do matryc APS-C.
Niestety podłączenie taniego obiektywu APS-C pod pełną klatkę mija się z celem. Tylko zobaczcie, jakie efekt to generuje.
Obiektyw nie pokrywa całego pola matrycy, przez co obraz wygląda jakby był fotografowany przez lunetę. Można co prawda wyciąć środek zdjęcia i go wykorzystać (niektóre aparaty pełnoklatkowe pozwalają przełączyć się w tryb APS-C), ale wiąże się to z mocnym spadkiem rozdzielczości. Poza tym jest to po prostu marnotrawstwo dużego sensora.
A co oznacza crop i jaki ma wpływ na kąt widzenia obiektywu?
Z obiektywami wiąże się jeszcze jedno zagadnienie, a mianowicie „crop factor” lub mnożnik ogniskowych. Matryca APS-C ma mnożnik wynoszący najcześciej x1,5 (x1,6 w Canonie). To oznacza, że obiektywy dają na niej taki kąt widzenia, jakby miały ogniskową większą o 1,5x.
Najlepiej zilustrować to na przykładzie. Standardowym obiektywem dla pełnej klatki jest 50 mm, ale jeśli podłączymy do aparatu APS-C obiektyw 50 mm, uzyskamy węższy kąt widzenia. Aby uzyskać kąt widzenia jak z pełnej klatki, trzeba podłączyć do aparatu APS-C obiektyw z ogniskową 35 mm, ponieważ daje on ekwiwalent dokładnie 52,5 mm (35*1,5 = 52,5).
To samo dotyczy obiektywów zmiennoogniskowych. Typowym zoomem pełnoklatkowym jest obiektyw 24-70 mm. Zbliżony kąt widzenia na APS-C zapewni obiektyw 16-50 mm.
Co ważne, tyczy się to wszystkich obiektywów. Jeżeli do aparatu APS-C podłączymy pełnoklatkowy obiektyw 50 mm, da on taki sam kąt widzenia jak obiektyw 50 mm projektowany pod matrycę APS-C. W drugą stronę ta operacja się nie powiedzie, bo obiektyw APS-C na pełnej klatce wywoła ogromną winietę, którą pokazałem wcześniej.
Czy pełna klatka zawsze jest lepsza od APS-C?
Zdecydowanie nie. Są dziedziny, w których jakość obrazu schodzi na drugi plan, a aparaty APS-C sprawdzają się lepiej. Jedną z nich jest fotografia turystyczna lub podróżnicza, ponieważ format APS-C zajmuje mniej miejsca, jest lżejszy i bardziej dyskretny. Widać to tym bardziej, im więcej obiektywów mamy w torbie foto.
APS-C z reguły sprawdza się też lepiej w fotografii makro, gdzie papierowa głębia ostrości najcześciej przeszkadza, zamiast pomagać. Z tego względu większa głębia ostrości z matrycy APS-C sprawdzi się lepiej.
Format APS-C błyszczy też w sytuacjach, kiedy potrzeba użyć jak najdłuższych ogniskowych, czyli np. w fotografii dzikiej przyrody, lotniczej, a czasami też sportowej. W związku z tym, że matryca APS-C implikuje tzw. mnożnik ogniskowej, obiektywy zachowują się tak, jakby miały dłuższą ogniskową. Jeżeli na pełnej klatce potrzebny jest obiektyw 300 mm, na APS-C wystarczy sporo tańszy 200 mm.
Ponadto format APS-C jest po prostu tańszy, więc jest naturalnym wyborem początkujących fotografów. Na szczęście ceny pełnych klatek zaczynają topnieć. Owszem, najnowsze konstrukcje potrafią być piekielnie drogie, ale poprzednie generacje aparatów tanieją do poziomu 3500 - 5000 zł, a to kwota, którą może wydać wielu pasjonatów fotografii.