Skandal. Granda. Draka. Ukradli mój piękny dom w Fallout 76. Za skok odpowiadają niemądrzy twórcy gry
Piękny był. Rustykalny, jak się to dzisiaj modnie mówi. Z kładką nad radioaktywną rzeczką i wieżyczkami obronnymi. Dwa piętra, dwa balkony, a w planach ogród i warsztat. Niestety, mój dom w Fallout 76 został skradziony. Złodziejami są producenci gry, którzy wybrali tak głupi, tak idiotyczny system przydzielania własności ziemi, że mogę się tylko złapać za głowę.
Budowanie bazy to ważny, głośno reklamowany element gry Fallout 76. Własne cztery kąty mają olbrzymie znaczenie. Pełnią rolę bazy wypadowej oraz miejsca zbiórek. Stanowią darmowy punkt szybkiej podróży. Udają szpital polowy, w którym odzyskujemy zdrowie leżąc w łóżku. We własnej bazie tworzymy amunicję, bronie oraz pancerze, a także naprawiamy ekwipunek. Tutaj się gotuje, tutaj składuje się zdobycze i tutaj zaprasza się znajomych. Własny dom powinien być sercem gracza.
Mnie to serce brutalnie wyrwano. Zrobili to sami deweloperzy gry, za sprawą idiotycznych decyzji.
Wybrałem malownicze miejsce nad rzeką. Pośród drzew i w cieniu wielkiej tamy opanowanej przez supermutanty. Położenie mojej bazy było całkiem przemyślane. Nieopodal miałem małe miasteczko, pełniące rolę składowiska przedmiotów i surowców. Po przeciwnej stronie rozciągał się z kolei las, będący naturalnym źródłem pożywienia. Hasały w nim dzikie braminy, żaby świecące w ciemnościach, nawet łanie. Śmieci, mięsa, roślin i wody miałem pod dostatkiem.
Rozpocząłem budowę. Najpierw fundamenty. Potem ściany, schody, sufit, pierwsze piętro, balkon, drugie piętro, znowu balkon, dach… zrobiłem nawet kładkę nad rzeką. Byłem z siebie naprawdę, naprawdę zadowolony. W trybie budowania spędziłem znacznie więcej czasu, niż jestem w stanie przyznać. Wieszałem obrazy tak, żeby były idealnie równe. Poprawiałem rozmieszczenie zegarów. Montowałem balustrady i poręcze. Gdybym tylko w prawdziwym życiu był taki pracowity…
Moja posiadłość ma się nijak do niezwykle kreatywnych projektów, jakie można zobaczyć w sieci. Byłem jednak całkiem zadowolony ze swojego kąta. Jak na pierwszy projekt, nie było aż tak źle. Nie mogłem się doczekać, gdy zaproszę do swojej bazy znajomych na PS4. Kiedy więc ponownie pojawiłem się w świecie gry Fallout 76, a po moim domu nie było ani śladu, przez kilka sekund po prostu stałem. Jak wryty. Co do cholery…
W grze Fallout 76 twój dom może zostać usunięty gdy inny gracz buduje się nieopodal.
Kilka tygodni temu testowaliśmy dla was system budowania. Okazało się wtedy, że wraz z wylogowaniem gracza - właściciela domu, z mapy znika również jego nieruchomość. Ta pojawia się dopiero wtedy, gdy sam gracz - właściciel wraca na serwery. W ten sposób otwarty świat F76 nie jest zagracony drewnianymi barakami, stawianymi gdzie popadnie przez graczy, którzy nigdy później do nich nie wrócą. Ma to jakiś sens. Wystarczą nam getta real life.
Sensu nie ma za to kontrowersyjna decyzja podjęta przez twórców, na mocy której straciłem swój piękny Casa de Radzewicz. Jeśli pod twoją nieobecność aktywny inny gracz postawi bazę w tym samym miejscu lub gdzieś niedaleko (w końcu jest puste), twój dom nie pojawi się na mapie. Zamiast tego ląduje jako gotowy projekt w kreatorze budowania, aby nie kolidować z placem budowy innej osoby.
Teraz najgorsze: na skutek błędu gry taki gotowy, składający się z setek elementów budynek nie może być postawiony w innym miejscu. Żadnym. Nawet idealnie pasującym pod kątem powierzchni i topografii terenu. Gra w trybie budowania informuje gracza, że operacja jest niemożliwa do zrealizowania, ponieważ fundamenty lewitują w powietrzu. OCZYWIŚCIE, ŻE LEWITUJĄ, BO BRUTALNIE WYRWALIŚCIE JE Z KORZENIAMI. Nawet nanosząc projekt domu głęboko w ziemię, wciąż nie można postawić budynku. Pozostaje automatyczna rozbiórka, by odzyskać surowce włożone w projekt. Szkoda, że nikt nie odda mi straconego czasu.
Przecież problem wolnej przestrzeni jest banalny do rozwiązania.
Wystarczyłoby, żeby system logowania badał, czy zachodzi kolizja między moją nieruchomością, a nieruchomością innego gracza. Jeśli tak, Fallout 76 szuka dla mnie innego serwera. Aż do skutku. Jeżeli jakimś cudem okazałoby się, że na KAŻDYM Z SERWERÓW GRY ktoś buduje w miejscu mojej bazy, a do tego jest aktualnie online, mógłbym trafiać do poczekalni. Tutaj miałbym wybór - albo grzecznie czekać w kolejce, albo przenieść projekt domu do plecaka i postawić go gdzie indziej.
Niestety, w F76 raz schowanego projektu całego domu nie postawisz nigdzie indziej. Teoretycznie istnieje taka możliwość, ale w praktyce edytor budowania jest na tyle ułomny, że nie radzi sobie z takim zadaniem. W najlepszym przypadku zachowujemy gotowe klocki, z których stworzyliśmy własną bazę. Idiotyzm. Debilizm. Kretyństwo. Wybaczcie mocne słowa, ale nie po to przez pięć godzin bawię się w budowanie domu, żeby potem wszystko stracić, bo xXx_YourMomRaider_xXx zdecydował się stawiać w sąsiedztwie.
W ciągu tygodnia grania trzy razy straciłem dom. Hej Bethesda, ogarnijcie swoją kuwetę.
Tracenie bazy to nie jest jakiś pomniejszy błąd. Mówimy o problemie gigantycznego kalibru. Idiotyzmie który nie tylko kładzie się cieniem na całą przygodę z nowym Falloutem, co wręcz tę przygodę obrzydza. Uwielbiam gry Bethesdy, ale mam również resztki szacunku do samego siebie. Nie będę budował domu po raz czwarty, bo ktoś nie przemyślał mechanizmu sieciowego. Nie kiedy mam na dysku kapitalnego Spyro, RDR2 oraz Battlefielda V.
Tracenie domów to kolejny przykład na to, że Bethesda kompletnie nie zna się na grach sieciowych. Nie czuje ich. Nie potrafi ich tworzyć. Przeczytajcie moją opowieść o karcie magnetycznej i windzie. W żadnej innej kooperacyjnej grze online podobna historia nie miałaby prawa bytu. Nie widzę powodu, dla którego Bethesdę powinno się traktować inaczej. Ich gry od zawsze były pełne błędów, ale tym razem została przekroczona pewna ważna granica: granica grywalności.
Nie mam zamiaru grać w Fallouta 76 w jego obecnej formie. Czekam na naprawę mechanizmu nieruchomości. Jeśli oznacza to, że gry nie uruchomię już nigdy, będzie to strata dla wydawcy, nie dla mnie. Na horyzoncie majaczy zbyt wiele kapitalnych gier, żebym sobie psuł krew idiotycznymi decyzjami podjętymi przez osoby, które nie mają bladego pojęcia o komfortowej rozgrywce sieciowej.