REKLAMA

Smartfon odporny, czyli jaki? Wyjaśniamy, co oznaczają certyfikaty IP oraz MIL-STD

Czasy, w których smartfony były delikatnymi urządzonkami bojącymi się najmniejszej kropelki wody są już za nami. I choć do Nokii 3310 nadal nieco brakuje, tak nie jest dziś problemem kupić urządzenie, które da sobie radę w trudnych warunkach.

Wodoodporny smartfon, czyli jaki? Co oznaczają normy IP i certyfikat MIL-STD?
REKLAMA
REKLAMA

Chyba nie ma dziś już topowego smartfona, który nie byłby wodo- i pyło-odporny. Nawet na średniej półce znajdziemy sprzęty, którym niestraszny deszcz czy też okazjonalna (zazwyczaj niezamierzona) kąpiel. Jednak nie każdy wodoodporny, pyłoodporny czy upadkoodporny telefon jest równie – nomen-omen – odporny.

Po czym poznać, że kupujemy smartfon zdolny znieść „więcej”? Warto tutaj zwrócić uwagę głównie na rozmaite normy IP, które spełnia zdecydowana większość topowych smartfonów, jak też standard militarny MIL-STD810G spełniany przede wszystkim przez smartfony LG.

Normy IP, czyli o co chodzi z tymi cyferkami

Podstawową informacją, którą producent podaje konsumentom w zakresie odporności na żywioły, jest certyfikacja IP, czyli – w telegraficznym skrócie – streszczone do dwóch liter i dwóch liczb oznaczenie tego, jaki certyfikat otrzymał dany telefon. Czyli w jakim zakresie jest odporny na pył i wodę.

Jak czytać certyfikat IP? To proste. Pierwsza cyferka oznacza klasę odporności na kurz, druga oznacza klasę odporności na zalanie.

I tak poszczególne cyferki oznaczają:

  • IP0X – bez ochrony
  • IP1X – ochrona przed dostępem do części niebezpiecznych wierzchem dłoni oraz przed obcymi ciałami stałymi o średnicy 50 mm i większej
  • IP2X – ochrona przed dostępem do części niebezpiecznych palcem oraz przed obcymi ciałami stałymi o średnicy 12,5 mm i większej
  • IP3X – ochrona przed dostępem do części niebezpiecznych narzędziem oraz przed obcymi ciałami stałymi o średnicy 2,5 mm i większej
  • IP4X – ochrona przed dostępem do części niebezpiecznych drutem oraz przed obcymi ciałami stałymi o średnicy 1 mm i większej
  • IP5X – ochrona przed dostępem do części niebezpiecznych drutem oraz przed pyłem
  • IP6X – całkowita pyłoszczelność

Jeśli zaś chodzi o odporność na wodę:

  • IPX0 – bez ochrony
  • IPX1 - ochrona przed padającymi kroplami wody
  • IPX2 - ochrona przed padającymi kroplami wody przy wychyleniu obudowy o dowolny kąt do 15° od pionu w każdą stronę
  • IPX3 - ochrona przed natryskiwaniem wodą pod dowolnym kątem do 60° od pionu z każdej strony
  • IPX4 - ochrona przed bryzgami wody z dowolnego kierunku
  • IPX5 - ochrona przed strugą wody (12,5 l/min) laną na obudowę z dowolnej strony
  • IPX6 - ochrona przed silną strugą wody (100 l/min) laną na obudowę z dowolnej strony
  • IPX7 - ochrona przed skutkami krótkotrwałego zanurzenia w wodzie (30 min na głębokość 0,15 m powyżej wierzchu obudowy lub 1 m powyżej spodu dla obudów niższych niż 0,85 m)
  • IPX8 - ochrona przed skutkami ciągłego zanurzenia w wodzie (obudowa ciągle zanurzona w wodzie, w warunkach uzgodnionych między producentem i użytkownikiem, lecz surowszych niż według cyfry 7)

Większość sprzedawanych dziś topowych urządzeń spełnia normę IP67 – jest zatem całkowicie pyłoszczelna oraz odporna na krótkotrwałe zanurzenie w wodzie. Urządzenia spełniające normę IP68 różnią się zaś stopniem dodatkowej odporności. Zależnie od urządzenia, jest to albo wydłużony czas, jaki sprzęt może spędzić pod wodą nienaruszony, albo głębokość, na której może się pod tą wodą znajdować.

 class="wp-image-801262"

Czasem jednak producenci deklarują, że ich urządzenia są w jakimś stopniu odporne na działanie wody, nawet jeśli nie jest to potwierdzone żadnym certyfikatem. Wymienić tu należy Motorolę, której wszystkie urządzenia od serii Moto G wzwyż są odporne na zachlapanie (w deszczu też sobie radzą) oraz OnePlusa – OnePlus 6 oficjalnie nie spełnia normy IP67, ale producent zapewnia, że jest uszczelniony w równym stopniu co smartfony posiadające oficjalny certyfikat.

Odporność na pył i wodę to czasem za mało

Sama certyfikacja IP to miły dodatek w codziennym użytku, ale… czasem potrzeba więcej. Nie bez powodu na rynku trzymają się dobrze takie urządzenia jak myPhone Hammer i inne smartfony „do zadań specjalnych”, wyposażone w grube, gumowane obudowy, które chronią nie tylko przed wodą, ale także przed potłuczeniem w razie upadku.

Pęknięta obudowa czy ekran telefonu to największa zmora konsumentów. Naprawa jest wtedy droga (czasem nawet nieopłacalna), a jeśli nawet nie potłukliśmy telefonu, to po upadku zazwyczaj przestaje on wyglądać estetycznie.

Żeby mieć odporny na upadki i inne ekstrema telefon nie trzeba jednak koniecznie kupować urządzenia, które jest wielkie i wzmacniane dodatkowym tworzywem. Biorąc przykład ze świata laptopów – gdyby tak było, laptopy Lenovo Thinkpad również wyglądałyby jak potwory z ubiegłej epoki, a przecież są smukłymi, eleganckimi maszynami, którym mimo tego niestraszny upadek czy ekstremalne temperatury. Wszystko to zasługa konstrukcji, która spełnia normę MIL-STD810.

 class="wp-image-540359"

Wojskowe odznaczenie w świecie elektroniki użytkowej. O co chodzi z MIL-STD810G?

MIL-STD to norma opracowana przez armię amerykańską i tak naprawdę trudno jednoznacznie odnieść ją do każdego typu urządzeń, gdyż dla każdego z nich jest nieco inna. Nie dla każdego ma też zastosowanie, bo wśród certyfikatów MIL-STD możemy znaleźć takie perełki jak np. odporność na ostrzał czy eksplozję. A to jednak w przypadku smartfonów (jak na razie) niewykonalne.

Są jednak telefony, które uzyskały odznaczenie zgodnych z normą MIL-STD810G . Urządzeń tego typu nie ma wiele, głównie są to ciekawostki pokroju CAT S40, CAT S61, AGM X2 oraz Kyocera DuraForce E6560. Są to same dodatkowo wzmacniane sprzęty, które nie wyglądają jak typowy telefon i są trudno dostępne. Jeżeli chodzi o bardziej mainstreamowych producentów, to LG zdecydowało się na testowanie swoich smartfonów pod względem standardów militarnych. Obecnie jego wymogi spełniają modele LG G6, LG G7, LG Q6, LG Q7, LG K11 oraz LG V30 i LG V40.

 class="wp-image-629176"

Co konkretnie oznacza ów standard militarny w tych konkretnych przypadkach?

LG przekazało nam raporty MET Laboratories, opisujące ze szczegółami procedury, jakim zostały poddane powyższe urządzenia. Założeniem każdej z procedur, jak czytamy w raporcie, było bezawaryjne przetrwanie konkretnej próby. Na podstawie sumarycznych rezultatów MET Laboratories orzeka, czy dany sprzęt jest zgodny z certyfikacją MIL-STD810G.

Pełne raporty to długie na kilkadziesiąt stron dokumenty, opisujące drobiazgowo całą procedurę testową, dlatego tutaj pozwolę sobie tylko wymienić listę testów, którym poddano (i z których wyszły zwycięsko) LG G7:

  • Test niskiego ciśnienia: umieszczenie urządzenia w komorze wysokościowej symulującej ciśnienie na wysokości 4572 m.n.p.m. w temperaturze 25°C przez godzinę.
  • Test wysokiej temperatury: przechowywanie urządzenia w temperaturze 63 °C przez dwie godziny lub więcej.
  • Test wysokiej temperatury II: użytkowanie urządzenia w temperaturze 43°C przez co najmniej dwie godziny.
  • Test niskiej temperatury: przechowywanie urządzenia w temperaturze -33°C przez 24 godziny.
  • Test niskiej temperatury II: użytkowanie urządzenia w temperaturze -21°C przez co najmniej dwie godziny.
  • Test ekstremalnych zmian temperatury: trzy cykle, w czasie których w ciągu minuty naprzemiennie zmieniano temperaturę z 43°C do -21°C i utrzymywano ją przez dwie godziny.
  • Test promieniowania solarnego: urządzenie powinno wyjść bez szwanku z trzech pełnych cykli symulowanego promieniowania słonecznego trwającego 24 godziny.
  • Test odporności na deszcz: urządzenie poddano opadom wody z wysokości nie mniej niż jednego metra przez 15 minut.
  • Test wilgotności: urządzenie umieszczono w komorze o wilgotności względnej 55 proc. i temperaturze 25°C na 24 godziny. Następnie podniesiono temperaturę do 30°C i zwiększono wilgotność względną do 95 proc. na 10 24-godzinnych cykli.
  • Test słonej mgły: urządzenie umieszczono w komorze o temperaturze 35°C z wygenerowaną mgłą solną osadzającą się z intensywnością od 0,5 do 3 mm na godzinę na 80cm2 powierzchni poziomej. Urządzenie umieszczono w komorze na dwie godziny nasiąkania, następnie na 48 godzin, a potem suszono przez 48 godzin.
  • Test piachu i pyłu: urządzenie umieszczono w komorze poddanej nadmuchowi kurzu z prędkością 8,9 m/s i stężeniu 10 g/m3 na 6 godzin – urządzenie co godzinę było obracane, aby umożliwić dostęp do każdej powierzchni. Następnie wstrzymano nadmuch kurzu, a nadmuch powietrza obniżono do 1,5 m/s, jednocześnie podnosząc temperaturę do 43°C na godzinę. Potem wznowiono pierwszy etap procedury na kolejne 6 godzin, a następnie po zatrzymaniu procedury oczyszczono urządzenie.
  • Test zanurzenia: urządzenie zostało zanurzone w wodzie na 30 minut tak, aby jego najwyższy punkt znajdował się na głębokości jednego metra.
  • Test wibracji: urządzenie umieszczono w komorze symulującej typowe, losowe wibracje towarzyszące transportowi na 60 minut.
  • Test upadku: urządzenie zrzucano na drewnianą podłogę o grubości ok. 5 cm z wysokości 122 cm, na różne fragmenty obudowy oraz ekranu. Zrzutu dokonano 26 razy. Następnie wykonano osiem zrzutów na rogi urządzenia z wysokości 76 cm oraz pięciu zrzutów na ekran i krawędzie z wysokości 46 cm.

Po każdej z wyżej wymienionych procedur smartfon zostawał poddawany drobiazgowym oględzinom zewnętrznym i wewnętrznym, by upewnić się, że nie doszło do permanentnego uszkodzenia urządzenia. Aby zdać test, po zakończeniu procedury smartfon musiał być też w pełni sprawny. Ze wszystkich testów LG G7 wyszedł zwycięsko.

 class="wp-image-687745"

Nie da się jednak ukryć, że nawet certyfikacja wojskowa nie oznacza, iż telefon jest kompletnie odporny na upadki.

Nieplanowany lot z blatu biurka na drewnianą podłogę pewnie zakończy się co najwyżej kilkoma rysami, ale już upadek z większej wysokości niż przewidywane 122 cm może skończyć się naprawdę źle.

„Cywilne” smartfony mają przede wszystkim ładnie wyglądać, a to niestety wiąże się z kompromisem w postaci większej podatności na uszkodzenia mechaniczne. Obecność MIL-STD810G to jednak dobra wiadomość pod innymi względami.

Co najważniejsze, MIL-STD810G to odporność na ekstremalne warunki pogodowe. Wiele nowoczesnych smartfonów nie jest w stanie pracować normalnie w za niskiej lub za wysokiej temperaturze. Albo się przegrzewają, co grozi m.in. uszkodzeniem akumulatora, albo odmawiają posłuszeństwa na mrozie, przestają reagować na dotyk, lub nie chcą się ładować.

To ogromny problem zwłaszcza dla osób pracujących, mieszkających lub podróżujących w trudnych warunkach. I nie mówię tu nawet o warunkach kompletnie ekstremalnych, ale choćby takich jak miejscowość nadmorska. Certyfikacja IP z reguły gwarantuje odporność na wodę słodką. Co jednak, gdy używamy telefonu przechadzając się wzdłuż brzegu, gdy wokół panuje podwyższona wilgotność, a nad powierzchnią wody rozciąga się słona mgła? Telefonowi zgodnemu z normą MIL-STD810G nie powinno się nic stać w takich warunkach.

Ba, czasem bywa to problemem nie tylko dla użytkowników, ale także… dla logistyki. Zdarzają się sytuacje, w których urządzenia elektroniczne są transportowane lub przechowywane w temperaturach powyżej lub poniżej dopuszczalnych norm bądź w miejscach o wysokiej wilgotności, co może negatywnie wpłynąć na ich zachowanie, gdy już trafią w ręce klientów. Norma MIL-STD810G niejako gwarantuje, że w razie takiej sytuacji smartfonom nic się nie stanie.

Normy odporności nie sprawią, że telefon będzie niezniszczalny.

Wielu użytkowników, także w komentarzach pod naszymi tekstami, nieco… przecenia te wszystkie certyfikaty. W Sieci można często i gęsto znaleźć opisy sytuacji, w których konsument po nabyciu telefonu z certyfikatem IP… wrzucił go do wody, ot tak. Żeby się przekonać, czy sprzęt jest faktycznie wodoodporny.

I nierzadko takie eksperymenty, zazwyczaj kompletnie niezgodne z zaleceniami producenta, kończą się usterką, a potem płaczem pt. „a przecież miał być wodoodporny”.

Certyfikacja IP czy MIL-STD810G powinna być dla nas, użytkowników, co najwyżej wskazówką, że w razie sytuacji kryzysowej (czytaj: silnego deszczu czy nieplanowanej kąpieli telefonu), nie trzeba się załamywać i biec do serwisu, bo urządzeniu najpewniej nic się nie stanie. Informacją, że można telefon zabrać bez stresu na wypad w góry czy do lasu, bo nawet jak upadnie gdzieś na ziemię czy wytarza się w piachu, to po otrzepaniu będzie funkcjonował bez zarzutu.

REKLAMA

Ta informacja nie zwalnia nas jednak ze zdrowego rozsądku i dbania o sprzęt, który kupiliśmy.

Choć mimo wszystko dobrze wiedzieć, że kupując smartfon oznaczony stosownych certyfikatem kupujemy urządzenie, które rzeczywiście może znieść „więcej”.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA